Ostatnio Polskę opanowało smogowe szaleństwo. Nagle okazało się, że w miastach jest smog! Który truje, niszczy i szkodzi. Do tej pory w Warszawie oddychaliśmy krystalicznie czystym powietrzem, a tu z dnia na dzień wdarła nam się do płuc cała tablica Mendelejewa. I momentalnie pogrążyliśmy się w otchłani bólu – ludzie płaczą krwawymi łzami, dzieci zapadają w śpiączkę, a starcy tracą zmysły. Gdyby problem dotyczył wsi, krowy przestałyby się cielić, a kury nieść.
Smog był, jest i będzie. To jest normalny – normalny, nie naturalny – efekt życia w dużym mieście. Nagromadzenie źródeł zanieczyszczeń w połączeniu z utrzymującą się bezwietrzną pogodą po prostu musi doprowadzić do powstania smogu. Sensacji w tym tyle samo, co w tytułowym alarmie azotowym.
Niestety, większość ludzi wierzy w prawdę oficjalną. Całkiem niedawno słyszałem utyskiwania pani zmartwionej niewidoczną wysypką, która pojawiła się na jej dłoni parę godzin po tym, kiedy ośrodki propagandy, czyli tzw. media, ogłosiły straszną smogową nowinę. A ile osób nie posłało dzieci do szkoły w ten straszny smogowy czas!
A przecież w 2015r. zniesiono smog ustawą! Pisałem o tym w październiku 2015r., zwracając uwagę, że jedynym celem tej ustawy jest zmuszenie nas do wdrożenia "zdrowych" i bardzo drogich technologii. Już wtedy było wiadomo, że będziemy karmieni historyjkami o tym, jak to trzeba wymienić stare piece grzewcze na nowe "wysoko wydajne emitery ciepła", a śmierdzące samochody zasilane ropą – na elektryczne wózki rodem z pola golfowego, rowery albo wrotki. Wszystko w imię walki o naszą ukochaną planetę, Ojczyznę i stolicę. Oraz o nasze płuca, skórę, oczy i resztę flaków.
Tymczasem wcale nie chodzi o smog
Całe to zamieszanie stanowi część realizacji pewnej większej kampanii "energetycznej", której celem jest uzależnienie Polski od innego państwa. Co jest charakterystyczne, to że obecny prezydent podpisał ustawę przygotowaną przez poprzednią ekipę. Pod tym względem nie ma żadnej różnicy, czy "rządzi" PO, czy PiS. Obie partie reprezentują interesy obcych państw, czyli głównie USA. Różnica jest taka, że PiS się z tym nie kryje, a Platforma robiła to w bardziej zawoalowany sposób.
Smog, który męczy nas od lat, to władza, którą można nazwać "polskopodobną", ale faktycznie jest władzą antypolską. Od co najmniej 20 lat kolejne wybory zmieniają tylko nazwiska, ale nie kierunek polityki. Pozostaje mieć nadzieję, że może kiedyś ten trend się odwróci. Większość nie zawsze ma rację - w końcu mimo że azot stanowi 78% powietrza, to nie on daje nam życie. Oczywiście, optymistycznie zakładam, że wybory mają jakieś znaczenie.