Prezydent Duda podpisał ustawę antysmogową - czy już możemy odetchnąć pełną piersią? Niestety nie. Rzeczywisty cel ustawy nie ma nic wspólnego z ochroną środowiska.
Ręka do góry, kto chce zmniejszenia zanieczyszczenia powietrza! Wynik łatwy do przewidzenia. Zwłaszcza że ci, którzy już mają możliwość oddychania czystym powietrzem, mieszkają raczej poza zasięgiem Internetu. Co potrzeba, aby powietrze było czyste? Banalne pytanie, wiadomo - ustawy!
Ustawa jest dobra na wszystko - niczym piosenka w Kabarecie Starszych Panów. Na pewno zatem rozwiąże problem. Owszem, tylko nie ten, o którym myślimy.
Ustawa antysmogowa faktycznie pozwoli gminom narzucić taki standard pieców czy paliwa, że wymusi to na mieszkańcach przebudowę albo wymianę instalacji cieplnej w domach. I już można usłyszeć w mediach głosy tzw. ekspertów, że taka wymiana to żaden problem. I nie tylko dlatego że odpowiednich firm jest zatrzęsienie, ale przede wszystkim dlatego że takie nowoczesne spalanie, eko-spalanie, jest bardzo oszczędne. A niższe ceny ogrzewania zrekompensują koszt wymiany.
Problem jest taki, że większości ludzi na taką wymianę nie będzie stać. Bo to nie jest 100-200zł, ale kilka, a w skrajnych przypadkach kilkanaście tysięcy, jeśli oprócz pieca trzeba zmienić całą instalację w domu. Przeciętny Polak nie miewa takich pieniędzy. Ale ma za to… banki!
Odkąd dwa-trzy lata temu rząd uruchomił narodowy program zadłużania, receptą na wszystko jest kredyt. To zresztą trend ogólnoeuropejski. Kredyt ma pobudzić, pomóc, rozwinąć. Że trzeba go będzie spłacić, to problem na jutro – czyli problem, który dzisiaj można schować pod dywan. Przykład Grecji czy tzw. frankowiczów pokazuje, że jak dług jest niespłacalny, to się wymyśli nowy instrument finansowy, który spłaci stare długi, generując nowe.
Celem ustawy jest zatem sztuczne nakręcanie popytu (bożek PKB urośnie) oraz sztuczne pompowanie akcji kredytowej (bożek PKB rośnie i rośnie). I ten cel zostanie osiągnięty. Podobnie jak celem ustawy "śmieciowej" nie było gospodarowanie odpadami, lecz konsolidacja całego rynku w celu przejęcia go w niedalekiej przyszłości przez firmę, która "wylobbowała" ustawę. Ekologicznie zaniepokojonych uspokajam - czy segregujecie odpady, czy nie, wszystkie śmieci naprawdę są dzielone w sortowniach. Przede wszystkim plastik, którego jest kilka rodzajów i to takich, których nie można pomieszać. Jeśli zatem odkładacie plastikowe śmieci jako jeden odpad, to wykonujecie niepotrzebną pracę.
Ekologia i dbałość o środowisko to świetnie skonstruowane PRowe wytrychy. Oczywiste jest, że środowisko naturalne jest olbrzymią wartością - kto raz widział łosia albo eukaliptusa, tego przekonywać nie trzeba. Tyle że w ostatnich latach hasła ekologiczne stały się z jednej strony zasłoną dymną dla innych działań, a z drugiej - zwykłym ogłupiaczem. Albo sposobem na wyłudzanie pieniędzy. Jeszcze dekadę temu polskie inwestycje budowlane były szantażowane przez eko-cwaniaków, którzy blokowali inwestycje broniąc jakiegoś ptaka czy ssaka, ale byli gotowi natychmiast zrezygnować z obrony, kiedy dostali zastrzyk finansowy od inwestora.
Czyli jak zwykle chodzi o pieniądze. Tradycyjnie - nasze pieniądze. Od lat polityka naszego rządu polega wyłącznie na tworzeniu mechanizmów wyciągania pieniędzy z naszych kieszeni. Czasem pod hasłem solidarności społecznej, czasem troski o zdrowie czy edukację, a czasem pod hasłem ochrony środowiska. Ten ostatni chwyt wręcz nie ma wad. Bo kto na pytanie: "czy chcesz oddychać czystym powietrzem?", odpowie "nie"?
Tymczasem prawdziwe pytanie brzmi: "czy zgadzasz się na płacenie więcej i więcej za to, co już masz?". Ale takiego pytania niestety nikt nie zadaje.
Ustawa jest dobra na wszystko - niczym piosenka w Kabarecie Starszych Panów. Na pewno zatem rozwiąże problem. Owszem, tylko nie ten, o którym myślimy.
Ustawa antysmogowa faktycznie pozwoli gminom narzucić taki standard pieców czy paliwa, że wymusi to na mieszkańcach przebudowę albo wymianę instalacji cieplnej w domach. I już można usłyszeć w mediach głosy tzw. ekspertów, że taka wymiana to żaden problem. I nie tylko dlatego że odpowiednich firm jest zatrzęsienie, ale przede wszystkim dlatego że takie nowoczesne spalanie, eko-spalanie, jest bardzo oszczędne. A niższe ceny ogrzewania zrekompensują koszt wymiany.
Problem jest taki, że większości ludzi na taką wymianę nie będzie stać. Bo to nie jest 100-200zł, ale kilka, a w skrajnych przypadkach kilkanaście tysięcy, jeśli oprócz pieca trzeba zmienić całą instalację w domu. Przeciętny Polak nie miewa takich pieniędzy. Ale ma za to… banki!
Odkąd dwa-trzy lata temu rząd uruchomił narodowy program zadłużania, receptą na wszystko jest kredyt. To zresztą trend ogólnoeuropejski. Kredyt ma pobudzić, pomóc, rozwinąć. Że trzeba go będzie spłacić, to problem na jutro – czyli problem, który dzisiaj można schować pod dywan. Przykład Grecji czy tzw. frankowiczów pokazuje, że jak dług jest niespłacalny, to się wymyśli nowy instrument finansowy, który spłaci stare długi, generując nowe.
Celem ustawy jest zatem sztuczne nakręcanie popytu (bożek PKB urośnie) oraz sztuczne pompowanie akcji kredytowej (bożek PKB rośnie i rośnie). I ten cel zostanie osiągnięty. Podobnie jak celem ustawy "śmieciowej" nie było gospodarowanie odpadami, lecz konsolidacja całego rynku w celu przejęcia go w niedalekiej przyszłości przez firmę, która "wylobbowała" ustawę. Ekologicznie zaniepokojonych uspokajam - czy segregujecie odpady, czy nie, wszystkie śmieci naprawdę są dzielone w sortowniach. Przede wszystkim plastik, którego jest kilka rodzajów i to takich, których nie można pomieszać. Jeśli zatem odkładacie plastikowe śmieci jako jeden odpad, to wykonujecie niepotrzebną pracę.
Ekologia i dbałość o środowisko to świetnie skonstruowane PRowe wytrychy. Oczywiste jest, że środowisko naturalne jest olbrzymią wartością - kto raz widział łosia albo eukaliptusa, tego przekonywać nie trzeba. Tyle że w ostatnich latach hasła ekologiczne stały się z jednej strony zasłoną dymną dla innych działań, a z drugiej - zwykłym ogłupiaczem. Albo sposobem na wyłudzanie pieniędzy. Jeszcze dekadę temu polskie inwestycje budowlane były szantażowane przez eko-cwaniaków, którzy blokowali inwestycje broniąc jakiegoś ptaka czy ssaka, ale byli gotowi natychmiast zrezygnować z obrony, kiedy dostali zastrzyk finansowy od inwestora.
Czyli jak zwykle chodzi o pieniądze. Tradycyjnie - nasze pieniądze. Od lat polityka naszego rządu polega wyłącznie na tworzeniu mechanizmów wyciągania pieniędzy z naszych kieszeni. Czasem pod hasłem solidarności społecznej, czasem troski o zdrowie czy edukację, a czasem pod hasłem ochrony środowiska. Ten ostatni chwyt wręcz nie ma wad. Bo kto na pytanie: "czy chcesz oddychać czystym powietrzem?", odpowie "nie"?
Tymczasem prawdziwe pytanie brzmi: "czy zgadzasz się na płacenie więcej i więcej za to, co już masz?". Ale takiego pytania niestety nikt nie zadaje.