Jest wielka afera – wiele osób, w tym wielu znaczących polityków, trzymało pieniądze w rajach podatkowych! Niby to sensacja, ale logika podpowiada, że gdzie mieli lokować aktywa? W piekle?
Jako że wśród zbawionych (wszak raj to nagroda w ramach zbawienia) jest także prezydent Putin, to znaczy, że rządzący doskonale wiedzą, że systemy podatkowe ich krajów są tak beznadziejne, że trzeba uciekać. I słusznie – skoro tam jest raj, to u nas ani chybi musi być piekło.
Podatek to twór sztuczny, jego wysokość można ustalić dowolnie. Czy z każdego zarobionego 1000zł zabrać obywatelowi 50zł, czy 500zł? A może 800zł? Tylko trzy grupy przyklasną postulatowi wysokich podatków.
Pierwsza to przedstawiciele rządu. Prezydent Hollande wprost powiedział, że jego kraj walczy z optymalizacją podatkową. Czyli walczy o to, aby z 1000 euro zabierać 800 euro zamiast 500 euro (nie mówiąc już o 50 euro). Dlaczego o to walczy? Raz, że on sam żyje z tej forsy, dwa – żyją z niej także ludzie, którzy pomagają mu utrzymać się u władzy. Dba o własny interes – optymalizuje dochody. Robi to samo co ludzie, którzy uciekli do raju. Tyle że oni uciekają z własną forsą, a on "optymalizuje" cudzą.
Druga grupa to multimiliarderzy. Wydaje się dziwne? Wcale nie. Jeśli komuś, kto zarabia 100 mln dolarów rocznie, zabrać 50 milionów, to jakoś z trudem przewegetuje za te marne 50 mln dolarów. Ale jeśli Kowalskiemu zabrać z 3000zł połowę, czyli 1500zł, to Kowalski może nie zdechnie, ale nigdy nie będzie bezpieczny finansowo i zawsze będzie żył w strachu o jutro. I o to chodzi – żeby bogatych nie było zbyt wielu. Tłok przy szampanie i kawiorze psuje satysfakcję z konsumpcji.
I trzecia grupa to pożyteczni idioci, jak ich zgrabnie nazwał towarzysz Lenin. Nic dodać, nic ująć.
Niemniej, raje podatkowe są powszechnie lubiane i akceptowane. Polska pani premier oficjalnie zaaprobowała plan #stoczniapapers – przemysł stoczniowy na wybranym obszarze RP skorzysta z bardzo preferencyjnych zasad i stawek opodatkowania oraz ułatwień w prowadzeniu biznesu. Pani premier wie, że to działa – im prostsze i niższe podatki, tym biznes lepiej się kręci. Niestety, nie dla psa kiełbasa – tylko stoczniowcy skorzystają. Dlaczego nie szewcy, piekarze, prawnicy czy dostawcy Internetu? Nie wiadomo. Hydrozagadka.
Mam zatem taki postulat – i chyba nie będę odosobniony – żebyśmy mieli raj na ziemi, a nie piekło. Bardzo zatem proszę panią premier Szydło, aby tworząc projekty następnych ustaw skopiowała rozwiązania z jakiegoś raju podatkowego i rozciągnęła je na teren całej Polski.
Bo chyba pani premier nie chce, żeby 38 mln jej rodaków wciąż żyło w piekle?
Podatek to twór sztuczny, jego wysokość można ustalić dowolnie. Czy z każdego zarobionego 1000zł zabrać obywatelowi 50zł, czy 500zł? A może 800zł? Tylko trzy grupy przyklasną postulatowi wysokich podatków.
Pierwsza to przedstawiciele rządu. Prezydent Hollande wprost powiedział, że jego kraj walczy z optymalizacją podatkową. Czyli walczy o to, aby z 1000 euro zabierać 800 euro zamiast 500 euro (nie mówiąc już o 50 euro). Dlaczego o to walczy? Raz, że on sam żyje z tej forsy, dwa – żyją z niej także ludzie, którzy pomagają mu utrzymać się u władzy. Dba o własny interes – optymalizuje dochody. Robi to samo co ludzie, którzy uciekli do raju. Tyle że oni uciekają z własną forsą, a on "optymalizuje" cudzą.
Druga grupa to multimiliarderzy. Wydaje się dziwne? Wcale nie. Jeśli komuś, kto zarabia 100 mln dolarów rocznie, zabrać 50 milionów, to jakoś z trudem przewegetuje za te marne 50 mln dolarów. Ale jeśli Kowalskiemu zabrać z 3000zł połowę, czyli 1500zł, to Kowalski może nie zdechnie, ale nigdy nie będzie bezpieczny finansowo i zawsze będzie żył w strachu o jutro. I o to chodzi – żeby bogatych nie było zbyt wielu. Tłok przy szampanie i kawiorze psuje satysfakcję z konsumpcji.
I trzecia grupa to pożyteczni idioci, jak ich zgrabnie nazwał towarzysz Lenin. Nic dodać, nic ująć.
Niemniej, raje podatkowe są powszechnie lubiane i akceptowane. Polska pani premier oficjalnie zaaprobowała plan #stoczniapapers – przemysł stoczniowy na wybranym obszarze RP skorzysta z bardzo preferencyjnych zasad i stawek opodatkowania oraz ułatwień w prowadzeniu biznesu. Pani premier wie, że to działa – im prostsze i niższe podatki, tym biznes lepiej się kręci. Niestety, nie dla psa kiełbasa – tylko stoczniowcy skorzystają. Dlaczego nie szewcy, piekarze, prawnicy czy dostawcy Internetu? Nie wiadomo. Hydrozagadka.
Mam zatem taki postulat – i chyba nie będę odosobniony – żebyśmy mieli raj na ziemi, a nie piekło. Bardzo zatem proszę panią premier Szydło, aby tworząc projekty następnych ustaw skopiowała rozwiązania z jakiegoś raju podatkowego i rozciągnęła je na teren całej Polski.
Bo chyba pani premier nie chce, żeby 38 mln jej rodaków wciąż żyło w piekle?