Przywódca SLD Leszek M. oraz (były) I sekretarz Komitetu Wojewódzkiego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej w Białej Podlaskiej Józef O. są kłamczuszkami.
Owi dwaj kłamczuszkowie stojąc na schodach przed bramą do Fundacji Przyjaciela Europy poinformowali, że Prezydent Aleksander Kwaśniewski przyjął zaproszenie na organizowaną przez nich imprę. Ale coś nie grało, gdy się im przyglądałem. Jakoś tak ¾ plecami do siebie stali. Na twarzy Leszka M. nie było tego szelmowskiego uśmieszku. Józef O. nie świecił do nas jak słońce z teletubisiów. Wyglądał raczej jak trafiony rakietą pod oko kremowo-ciasteczkowy księżyc z filmu Meliesa „Podróż na Księżyc”.
W 24 godziny po, sprawa się wydała. Prezydent Kwaśniewski i owszem wysłuchał ich skarg na udręki jakie zadaje im nijaki Palikot Janusz i przestróg by się z tym farbowanym komunistą nie obdawał. Niestety Prezydent woli pić dobre czerwone wino serwowane w temperaturze pokojowej z Januszem Palikotem, niż ciepłą wódkę spod pazuchy z politycznymi łobuziakami i do tego kłamczuszkami. Na koniec morał jest taki: Pół prawdy to jednak jak mawiał ks. Tischner gówno-prawda, a kłamczuszkowie na Księżyc i owszem polecą, wysłani tam przez wyborców.
W 24 godziny po, sprawa się wydała. Prezydent Kwaśniewski i owszem wysłuchał ich skarg na udręki jakie zadaje im nijaki Palikot Janusz i przestróg by się z tym farbowanym komunistą nie obdawał. Niestety Prezydent woli pić dobre czerwone wino serwowane w temperaturze pokojowej z Januszem Palikotem, niż ciepłą wódkę spod pazuchy z politycznymi łobuziakami i do tego kłamczuszkami. Na koniec morał jest taki: Pół prawdy to jednak jak mawiał ks. Tischner gówno-prawda, a kłamczuszkowie na Księżyc i owszem polecą, wysłani tam przez wyborców.