Jarosław Kaczyński nie chce przedterminowych wyborów mimo sondażowego przewodnictwa w nich PiS. Nie chce, gdyż nie będzie miał zwycięstwa absolutnego.
Mały wódz, wzorem zapewne swojego idola Bonapartego żąda władzy absolutnej. Nie będzie zbawiał narodu jeśli nie dostanie całości prerogatyw do rządzenia. Jego wizja władzy jest wyłącznie dyktatorska. Kraj pogrążony w anarchii, trawiony kryzysem, rozpalany przez politycznych wichrzycieli potrzebuje opatrznościowego wodza, który wyprawą smoleńską, a nawet moskiewską rozwiąże wszystkie problemy. On nim jest. To wizja Polski Kaczyńskiego i w niej jego roli przewodniej.
Na szczęście dla tego narodu od 1 maja 2004 roku ciekawiej żyje się w unii z krajami na zachód od rzeki Odry, a Napoleon kojarzy się co najwyżej z brązową wódką reklamowaną przez faceta w śmiesznym kapeluszu.
Kaczyńskiemu uda się znowu to, co zawsze i tylko to, czyli kolejny klasyk faryzejskiej semantyki, i zapewne ogłosi: "Nie chcę zwycięstwa ale muszę być dyktatorem". Zatem PiS przegra nawet gdy prowadzi w sondażach, bo tkwi w malkontenctwie swojego przywódcy.
Na szczęście dla tego narodu od 1 maja 2004 roku ciekawiej żyje się w unii z krajami na zachód od rzeki Odry, a Napoleon kojarzy się co najwyżej z brązową wódką reklamowaną przez faceta w śmiesznym kapeluszu.
Kaczyńskiemu uda się znowu to, co zawsze i tylko to, czyli kolejny klasyk faryzejskiej semantyki, i zapewne ogłosi: "Nie chcę zwycięstwa ale muszę być dyktatorem". Zatem PiS przegra nawet gdy prowadzi w sondażach, bo tkwi w malkontenctwie swojego przywódcy.