Możemy z naukową pewnością głosić sąd prawdziwy, że przebywanie ludzi nauki w bezpośrednim kontakcie z PiS-em, kończy się zamroczeniem umysłów badaczy.
Najnowszy przypadek prof. J. Rońdy stał się wręcz egzemplarzem klinicznym tego zjawiska. Wcześniej prof. P. Gliński zamroczony na jasno, proponował warszawiakom wycieczki żeglugą wiślaną, jako antidotum na złe rządy Hanny Gronkiewicz-Waltz. Prof. K. Pawłowicz, kobieta o przemiłej aparycji opiekuńczej cioci, zaczyna wykrzykiwać z sejmowej ambony o jałowych związkach uczuciowych, tak głośno jakby bies ją pokąsał. I jeszcze jeden przypadek z licznych, prof. Z. Gilowska jasnym mrokiem porażona, wbrew wszelkiej praktyce i teorii ekonomicznej, w okresie prosperity gospodarczej zamiast akumulować, na kontach ZUS, by mieć na chude lata, ogranicza wpływy z tytułu składek, co kończy się powiększeniem dziury zusowskiej.
Pozostaje nam postawić pytanie badawcze. Czy te napady pomroczności jasnej powoduje banalne w polskich realiach nadużywanie wódki, czy może mamy tu do czynienia z paranormalnym zjawiskiem? Nie życzę sobie i rodakom by pierwsza odpowiedź sugerowana w pytaniu była trafna. Stawiam na paranormalność zjawiska, którym jest partia Prawo i Sprawiedliwość. To rozwiązanie ma przynajmniej dwie pozytywne konsekwencje. Pierwsza to szansa na powrót do normalności osób oślepionych umysłowym mrokiem PiS, druga to epikryza partii J. Kaczyńskiego.
Pozostaje nam postawić pytanie badawcze. Czy te napady pomroczności jasnej powoduje banalne w polskich realiach nadużywanie wódki, czy może mamy tu do czynienia z paranormalnym zjawiskiem? Nie życzę sobie i rodakom by pierwsza odpowiedź sugerowana w pytaniu była trafna. Stawiam na paranormalność zjawiska, którym jest partia Prawo i Sprawiedliwość. To rozwiązanie ma przynajmniej dwie pozytywne konsekwencje. Pierwsza to szansa na powrót do normalności osób oślepionych umysłowym mrokiem PiS, druga to epikryza partii J. Kaczyńskiego.