Drogi Czytelniku, wyobraź sobie, że prowadzisz firmę. Sprzedajesz swoje towary, kupujesz, handlujesz, przetwarzasz.
Bierzesz kredyty i je spłacasz. W niedzielę zabierasz swoją rodzinę do kościoła i do restauracji. I raz w roku wyjeżdżasz na tani urlop. Po latach wstępujesz do spółdzielni, która ma ci pomóc w zdobywaniu towaru, wykonywaniu płatności, ma dla ciebie preferencyjny bank, gwarantuje bezpieczeństwo. Nie musisz już się sam martwić o swój los. W spółdzielni są inni członkowie, bogatsi, biedniejsi, ale razem będzie się żyło lepiej. To wszystko za niewielką, acz obowiązkową składkę. Spółdzielnia pomaga ci w inwestycjach, które co prawda są znacznie droższe niż te na wolnym rynku i nie są niezbędne, ale w końcu lepiej mieć nowoczesną infrastrukturę i wyposażenie w swojej firmie, niż nie mieć. Godzisz się z tym.
Po pewnym czasie orientujesz się, że spółdzielnia udziela Tobie kredytu na 18% a innym spółdzielcom na 1,8%. Dostajesz więc wsparcie, ale nie bezzwrotne, tylko jeszcze wyżej oprocentowane. Twój dług rośnie a jedyną rzeczą, którą słyszysz od partnerów to tylko: płać, płać i jeszcze raz płać. Ty już nie możesz więcej pracować a Twoja żona schudła 10 kg (co akurat było dobrym objawem). Synek ostatnie piwo wypił 2 miesiące temu a twój dług stale rośnie. Nawet Twoi emerytowani rodzice oddali ci swoje emerytury. A dług rośnie i rośnie. Żeby żyć, trzeba będzie sprzedać wszystkie meble i mieszkanie.
Co należy zrobić?
Powiedzieć: żegnaj spółdzielnio. Pożyczałaś, grałaś nieuczciwie, no to cześć.
Po czym zakasać rękawy i zacząć od nowa.
Po pewnym czasie orientujesz się, że spółdzielnia udziela Tobie kredytu na 18% a innym spółdzielcom na 1,8%. Dostajesz więc wsparcie, ale nie bezzwrotne, tylko jeszcze wyżej oprocentowane. Twój dług rośnie a jedyną rzeczą, którą słyszysz od partnerów to tylko: płać, płać i jeszcze raz płać. Ty już nie możesz więcej pracować a Twoja żona schudła 10 kg (co akurat było dobrym objawem). Synek ostatnie piwo wypił 2 miesiące temu a twój dług stale rośnie. Nawet Twoi emerytowani rodzice oddali ci swoje emerytury. A dług rośnie i rośnie. Żeby żyć, trzeba będzie sprzedać wszystkie meble i mieszkanie.
Co należy zrobić?
Powiedzieć: żegnaj spółdzielnio. Pożyczałaś, grałaś nieuczciwie, no to cześć.
Po czym zakasać rękawy i zacząć od nowa.