1 września Ministerstwo Edukacji Narodowej wprowadziło nowe zasady funkcjonowania szkolnych sklepików w zakresie oferowanych produktów spożywczych.
Od nowego roku szkolnego mogą być sprzedawane następujące produkty: kanapki na bazie pieczywa razowego lub pełnoziarnistego - żytniego, pszennego, mieszanego lub pieczywa bezglutenowego - z dodatkiem:
• przetworów mięsnych zawierających nie więcej niż 10 g tłuszczu w 100 g produktu gotowego do spożycia, przetworów z ryb, jaj, serów (z wyłączeniem serka topionego),
• wyrobów z roślin strączkowych, orzechów,
• oleju, masła, margaryny miękkiej (kubkowej) niearomatyzowanej lub ich mieszanek,
• z ziołami lub z przyprawami świeżymi lub suszonymi bez sodu i soli.
Kanapek nie polejemy sosami czy majonezem. Dozwolony będzie jedynie ketchup, ale... tylko taki, w przypadku którego zużyto nie mniej niż 120 g pomidorów do przygotowania 100 g produktu gotowego do spożycia.
Dopuszczone są warzywa i owoce (świeże lub przetworzone, bez dodatku cukrów i substancji słodzących oraz z niską zawartością sodu i soli).
Napoje gazowane czy słodzone mleka zastąpiono: mlekiem bez dodatku cukrów i substancji słodzących, napojami zastępującymi mleko czyli: napojem sojowym, ryżowym, owsianym, kukurydzianym, gryczanym, orzechowym lub migdałowym. Wszystkie bez dodatku cukrów i substancji słodzących oraz o niskiej lub obniżonej zawartości sodu i soli.
Dzieci i młodzież może ugasić swoje pragnienie pijąc: jogurty, kefiry, maślanki, mleko zsiadłe, mleko acidofilne, które zawierają nie więcej niż 10 g cukru w 100 ml produktu gotowego do spożycia i nie mają dodatków substancji słodzących.
Na liście znalazły się również soki owocowe, warzywne lub mieszane dostępne w opakowaniach nieprzekraczających 330 ml, bez dodatku cukrów i substancji słodzących oraz o niskiej lub obniżonej zawartości sodu i soli. Są też koktajle owocowe, warzywne lub mieszane na bazie mleka lub napojów je zastępujących.
Naturalna woda mineralna, źródlana i stołowa oraz herbata, napary owocowe, kawa zbożowa z mlekiem lub napojami je zastępującymi - wszystkie bez dodatku cukrów i substancji słodzących - są ok. Można dosładzać je miodem.
Chipsy, czekolady, batony, lizaki, słone paluszki, wszystkie niezdrowe przekąski od kilkunastu dni powinny zastąpione: serwatką, serkami homogenizowanymi lub produktami zastępującymi produkty mleczne na bazie soi, ryżu, owsa, orzechów i migdałów, które zawierają nie więcej niż 10 g cukrów i tłuszczów w 100 g/ml produktu gotowego do spożycia - bez dodatków słodzących.
Sałatki i surówki na bazie owoców i warzyw oraz z dodatkiem produktów, które wykorzystuje się do przygotowywania kanapek.
Zbożowe produkty śniadaniowe oraz inne produkty zbożowe bez dodatku cukrów i substancji słodzących oraz o niskiej lub obniżonej zawartości sodu i soli.
W czasie przerw dzieci i młodzież powinny sięgać też po surowe lub przetworzone warzywa, bez dodatku cukrów i substancji słodzących, które mają niską lub obniżoną zawartość sodu i soli. Nie dotyczy to oczywiście kapusty kiszonej czy ogórków kiszonych, które poddawane są naturalnej fermentacji. Dostępne mają być owoce surowe lub przetworzone. Na sklepowych półkach można znaleźć również suszone warzywa i owoce, orzechy i nasiona. Wszystkie bez dodatku cukrów i substancji słodzących.
Tak mniej więcej wygląda idylliczny obraz szkolnego jadłospisu i sklepiku według ministerstwa. Proszę wybaczyć mi ten długi spis produktów. Chciałem w ten sposób uzmysłowić Państwu, co jest dobre a co jest be według najnowszych wytycznych ministerstwa.
Czy jesteście Państwo świadomi ile jest szkół w Polsce? W sumie około 27 000 placówek, w tym 13,5 tys. podstawówek, 7,5 tys. gimnazjów, 1700 szkół zawodowych, 2000 techników i 2300 liceów ogólnokształcących.
Minister Zdrowia, podpisując 26 sierpnia rozporządzenia (które miały obowiązywać od 1 września) tak naprawdę wprowadził na krajowy rynek 27000 sklepików ekologicznych ze zdrową żywnością. Które muszą się zorganizować w tydzień.
Czy to coś da? Mam szereg wątpliwości. Co za nimi przemawia?
Według wyżej przedstawionej listy produktów, bezczelnie zerżniętej z rozporządzenia, wyróżniają się dwie rzeczy. Cukier jest be. Sól i pochodne są be. I co? I nic, jakoś nie widać paniki na rynku cukrowniczym, cukrownie stale skupują buraki, cena cukru w sklepach nie uległa zmianie.
Czy w chipsach z warzyw i suszonych owoców jest mniej cukrów i substancji konserwujących? A co z miodem? Jest ok., pod warunkiem że jest naturalny? A co z tym tzw. docukrzanym miodem?
Państwo zripostują, że przecież są odpowiedni producenci, którzy spełniają te normy. Jak zatem wytłumaczyć, że ministerstwo preferuje i promuje wąską grupę bardzo specjalistycznych zakładów?
Ba. Ja bym się nawet mocno zastanowił nad otwarciem jakiegoś sklepu spożywczego w okolicy około 100 metrów od jakiejś ludnej szkoły. Bo taki scenariusz wydarzeń właśnie przewiduję. We wrześniu gwałtownie wzrośnie zainteresowanie niewielkimi lokalami w okolicach szkół. Zaroi się od spożywczaków wypełnionych po brzegi chipsami, batonami, paluszkami, napojami gazowanymi, drożdżówkami, i kanapkami z dżemem.
W końcu dzieciak mając 5 złotych na drugie śniadanie, nie wyda go na jedną eko-kanapeczkę z rybą. Za tę kasę będzie mieć drożdżówkę, oranżadę, batona i paczkę chipsów. Wybór oczywisty do bólu.
A jaka będzie reakcja ministerstwa? Że przygotowane przepisy były nowoczesne i futurystyczne. I dobre. Tylko to niedorosłe do cywilizacji społeczeństwo nie dostosowało się do nich. Dlatego trzeba trzymać lud krótko i siłowo. Wprowadzi się zakaz handlu w promieniu do 500 metrów od placówki oświatowej. I tym sposobem baton, chipsy i cola urosną do rangi spirytualiów.
Albo zejdą do „podziemia”. Co bardziej przedsiębiorczy uczniowie będą nosić „zapasowe” śniadania dla „swoich kumpli”. W zamian za „dźwięczne” w bilonie podziękowanie.
Póki co pierwsze efekty reformy już widać. Opcja „dowóz gratis” przy zamówieniu pizzy zaczyna nabierać nowego znaczenia.
• przetworów mięsnych zawierających nie więcej niż 10 g tłuszczu w 100 g produktu gotowego do spożycia, przetworów z ryb, jaj, serów (z wyłączeniem serka topionego),
• wyrobów z roślin strączkowych, orzechów,
• oleju, masła, margaryny miękkiej (kubkowej) niearomatyzowanej lub ich mieszanek,
• z ziołami lub z przyprawami świeżymi lub suszonymi bez sodu i soli.
Kanapek nie polejemy sosami czy majonezem. Dozwolony będzie jedynie ketchup, ale... tylko taki, w przypadku którego zużyto nie mniej niż 120 g pomidorów do przygotowania 100 g produktu gotowego do spożycia.
Dopuszczone są warzywa i owoce (świeże lub przetworzone, bez dodatku cukrów i substancji słodzących oraz z niską zawartością sodu i soli).
Napoje gazowane czy słodzone mleka zastąpiono: mlekiem bez dodatku cukrów i substancji słodzących, napojami zastępującymi mleko czyli: napojem sojowym, ryżowym, owsianym, kukurydzianym, gryczanym, orzechowym lub migdałowym. Wszystkie bez dodatku cukrów i substancji słodzących oraz o niskiej lub obniżonej zawartości sodu i soli.
Dzieci i młodzież może ugasić swoje pragnienie pijąc: jogurty, kefiry, maślanki, mleko zsiadłe, mleko acidofilne, które zawierają nie więcej niż 10 g cukru w 100 ml produktu gotowego do spożycia i nie mają dodatków substancji słodzących.
Na liście znalazły się również soki owocowe, warzywne lub mieszane dostępne w opakowaniach nieprzekraczających 330 ml, bez dodatku cukrów i substancji słodzących oraz o niskiej lub obniżonej zawartości sodu i soli. Są też koktajle owocowe, warzywne lub mieszane na bazie mleka lub napojów je zastępujących.
Naturalna woda mineralna, źródlana i stołowa oraz herbata, napary owocowe, kawa zbożowa z mlekiem lub napojami je zastępującymi - wszystkie bez dodatku cukrów i substancji słodzących - są ok. Można dosładzać je miodem.
Chipsy, czekolady, batony, lizaki, słone paluszki, wszystkie niezdrowe przekąski od kilkunastu dni powinny zastąpione: serwatką, serkami homogenizowanymi lub produktami zastępującymi produkty mleczne na bazie soi, ryżu, owsa, orzechów i migdałów, które zawierają nie więcej niż 10 g cukrów i tłuszczów w 100 g/ml produktu gotowego do spożycia - bez dodatków słodzących.
Sałatki i surówki na bazie owoców i warzyw oraz z dodatkiem produktów, które wykorzystuje się do przygotowywania kanapek.
Zbożowe produkty śniadaniowe oraz inne produkty zbożowe bez dodatku cukrów i substancji słodzących oraz o niskiej lub obniżonej zawartości sodu i soli.
W czasie przerw dzieci i młodzież powinny sięgać też po surowe lub przetworzone warzywa, bez dodatku cukrów i substancji słodzących, które mają niską lub obniżoną zawartość sodu i soli. Nie dotyczy to oczywiście kapusty kiszonej czy ogórków kiszonych, które poddawane są naturalnej fermentacji. Dostępne mają być owoce surowe lub przetworzone. Na sklepowych półkach można znaleźć również suszone warzywa i owoce, orzechy i nasiona. Wszystkie bez dodatku cukrów i substancji słodzących.
Tak mniej więcej wygląda idylliczny obraz szkolnego jadłospisu i sklepiku według ministerstwa. Proszę wybaczyć mi ten długi spis produktów. Chciałem w ten sposób uzmysłowić Państwu, co jest dobre a co jest be według najnowszych wytycznych ministerstwa.
Czy jesteście Państwo świadomi ile jest szkół w Polsce? W sumie około 27 000 placówek, w tym 13,5 tys. podstawówek, 7,5 tys. gimnazjów, 1700 szkół zawodowych, 2000 techników i 2300 liceów ogólnokształcących.
Minister Zdrowia, podpisując 26 sierpnia rozporządzenia (które miały obowiązywać od 1 września) tak naprawdę wprowadził na krajowy rynek 27000 sklepików ekologicznych ze zdrową żywnością. Które muszą się zorganizować w tydzień.
Czy to coś da? Mam szereg wątpliwości. Co za nimi przemawia?
Według wyżej przedstawionej listy produktów, bezczelnie zerżniętej z rozporządzenia, wyróżniają się dwie rzeczy. Cukier jest be. Sól i pochodne są be. I co? I nic, jakoś nie widać paniki na rynku cukrowniczym, cukrownie stale skupują buraki, cena cukru w sklepach nie uległa zmianie.
Czy w chipsach z warzyw i suszonych owoców jest mniej cukrów i substancji konserwujących? A co z miodem? Jest ok., pod warunkiem że jest naturalny? A co z tym tzw. docukrzanym miodem?
Państwo zripostują, że przecież są odpowiedni producenci, którzy spełniają te normy. Jak zatem wytłumaczyć, że ministerstwo preferuje i promuje wąską grupę bardzo specjalistycznych zakładów?
Ba. Ja bym się nawet mocno zastanowił nad otwarciem jakiegoś sklepu spożywczego w okolicy około 100 metrów od jakiejś ludnej szkoły. Bo taki scenariusz wydarzeń właśnie przewiduję. We wrześniu gwałtownie wzrośnie zainteresowanie niewielkimi lokalami w okolicach szkół. Zaroi się od spożywczaków wypełnionych po brzegi chipsami, batonami, paluszkami, napojami gazowanymi, drożdżówkami, i kanapkami z dżemem.
W końcu dzieciak mając 5 złotych na drugie śniadanie, nie wyda go na jedną eko-kanapeczkę z rybą. Za tę kasę będzie mieć drożdżówkę, oranżadę, batona i paczkę chipsów. Wybór oczywisty do bólu.
A jaka będzie reakcja ministerstwa? Że przygotowane przepisy były nowoczesne i futurystyczne. I dobre. Tylko to niedorosłe do cywilizacji społeczeństwo nie dostosowało się do nich. Dlatego trzeba trzymać lud krótko i siłowo. Wprowadzi się zakaz handlu w promieniu do 500 metrów od placówki oświatowej. I tym sposobem baton, chipsy i cola urosną do rangi spirytualiów.
Albo zejdą do „podziemia”. Co bardziej przedsiębiorczy uczniowie będą nosić „zapasowe” śniadania dla „swoich kumpli”. W zamian za „dźwięczne” w bilonie podziękowanie.
Póki co pierwsze efekty reformy już widać. Opcja „dowóz gratis” przy zamówieniu pizzy zaczyna nabierać nowego znaczenia.