Są rzeczy które uwielbiam w życiu robić: pływać w ciepłym morzu, łowić duże ryby, obserwować dziką naturę i np. zjeść jakiś lokalny rarytas. Nie mówiąc o wypiciu dobrego trunku!
Jednak oprócz standardowych przyjemności obserwuję z coraz większą radością zabiegi rządu w kwestii opodatkowania supermarketów! I nie dlatego, że „im” się należy i też nie dlatego, że to rząd PIS-u taki trochę siermiężny, anty-obywatelski i chorobliwie pro „polski”. Ale dlatego, że żaden pomysłodawca do tej pory nie odkrył gdzie leży problem. Trudno się spodziewać, że orędownicy i pomysłodawcy tego typu opodatkowania rozumieją mechanizmy rządzące rynkiem bo są w swojej większości ekonomistami. A dla tak słabo wyedukowanych ludzi nie ma różnicy, czy ktoś „zarobił” na „opcjach”, czy na produkcji. Dla nich zysk to zysk. Biorąc pod uwagę, że rządzą nami od początku przemian, czyli ponad 26 lat, to trudno się dziwić że POLSKA traci, traci i ciągle traci.
Minister finansów wprowadzi dodatkowy podatek. Tym razem progresywny i obrotowy. Kto go zapłaci? TY Szanowny Czytelniku, twój sąsiad, szwagier i kochanka. I ja też. Czyli wszyscy. Co się zmieni w krajobrazie handlu detalicznego? – NIC. Za wyjątkiem, że będzie drożej. Do budżetu wpłynie troszkę pieniędzy więcej i koniec. A syf w handlu pozostanie.
Co jest dzisiaj największym problemem handlu detalicznego? Brak relacji partnerskich między sieciami handlowymi a polskimi producentami. Chodzi o tak zwany „handling”, czyli niezgodne z kodeksem handlowym wyzyskiwanie poprzez szantaż producentów.
Teraz zdefiniuję to zjawisko: producent produkuje np. pastę do zębów. Niech będzie sobie średniej jakości, ale tania. Składa ofertę do dużej sieci handlowej. Następuje relacja pomiędzy partnerami – propozycja – że sieć będzie średnio miesięcznie odbierać 10000 szt po 3 PLN. I tu uwaga! Kontrakt przedstawiony producentowi zawiera następujące paragrafy: płatność za dostawę następuje po 180 dniach, odbiorca może zwrócić bezkarnie dowolną ilość towaru za który nie płaci (wszystko to jest nielegalne w świetle prawa). Dalej, dostawca płaci odbiorcy 10000 PLN miesięcznie za umieszczenie produktu w gazetce reklamowej i następne 10000 PLN za ekspozycję - półkę na wysokości oczu. I na koniec, dodatkowo po 8000 PLN na premie dla pracowników sieci z okazji np. mikołaja, gwiazdki, itp. Czyli ile zarobił? 2000 PLN płatne po 180 dniach. A sam zapłacił 180000 PLN plus 6 dostaw zanim dostał te pieniądze!
Nie wierzycie? Ten przykład jest z życia wzięty, z tą różnicą, że nie doszło do zawarcia umowy! Ale wezwania do zapłaty „mikołajowego” z groźbami sądowymi przychodzą do dziś!
Prawne wyegzekwowanie uregulowania rynku jest proste. Wystarczy bezwzględnie egzekwować przepisy dotyczące handlu, z dramatycznie wysokimi grzywnami. Proste zdanie i zadanie: masz żyć z marży. To od razu wzmocni producentów. Następną innowacją powinno być egzekwowanie płatności. Rozsądny termin dla handlu wielkopowierzchniowego to dwa dni robocze. Krótkie motto: chcesz handlować? Handluj za swoje. I trzecia sprawa to płace. Należy wprowadzić ustawowe minimum płacy dla „wielkopowierzchniowców”. Np: 4900 PLN netto dla personelu sklepowego – kasjerek, magazynierów, itp. Powód? Jak chcesz handlować to płać uczciwie za pracę.
Co to zmieni? Czytanie danych ministerstwa finansów, że nowy podatek obrotowy przyniesie ok. 2 mld PLN budzi mój głośny śmiech. Ponieważ te trzy wcześniejsze propozycje, lekko licząc, powinny przynieść tylko z dodatkowych podatków kwotę 3 razy większą. I to bez kombinacji z podatkiem obrotowym. Dodatkowym bonusem będzie „zdrowie” polskich producentów i szczęśliwi pracownicy. Czy duże sieci będą transferować zyski? Myślę że tak, ale to co zostanie powinno być uczciwą zapłatą za dostęp do rynku. W następnym blogu opiszę trik podatkowy, który obniży ceny i jednocześnie zwiększy dochody podatkowe.
Minister finansów wprowadzi dodatkowy podatek. Tym razem progresywny i obrotowy. Kto go zapłaci? TY Szanowny Czytelniku, twój sąsiad, szwagier i kochanka. I ja też. Czyli wszyscy. Co się zmieni w krajobrazie handlu detalicznego? – NIC. Za wyjątkiem, że będzie drożej. Do budżetu wpłynie troszkę pieniędzy więcej i koniec. A syf w handlu pozostanie.
Co jest dzisiaj największym problemem handlu detalicznego? Brak relacji partnerskich między sieciami handlowymi a polskimi producentami. Chodzi o tak zwany „handling”, czyli niezgodne z kodeksem handlowym wyzyskiwanie poprzez szantaż producentów.
Teraz zdefiniuję to zjawisko: producent produkuje np. pastę do zębów. Niech będzie sobie średniej jakości, ale tania. Składa ofertę do dużej sieci handlowej. Następuje relacja pomiędzy partnerami – propozycja – że sieć będzie średnio miesięcznie odbierać 10000 szt po 3 PLN. I tu uwaga! Kontrakt przedstawiony producentowi zawiera następujące paragrafy: płatność za dostawę następuje po 180 dniach, odbiorca może zwrócić bezkarnie dowolną ilość towaru za który nie płaci (wszystko to jest nielegalne w świetle prawa). Dalej, dostawca płaci odbiorcy 10000 PLN miesięcznie za umieszczenie produktu w gazetce reklamowej i następne 10000 PLN za ekspozycję - półkę na wysokości oczu. I na koniec, dodatkowo po 8000 PLN na premie dla pracowników sieci z okazji np. mikołaja, gwiazdki, itp. Czyli ile zarobił? 2000 PLN płatne po 180 dniach. A sam zapłacił 180000 PLN plus 6 dostaw zanim dostał te pieniądze!
Nie wierzycie? Ten przykład jest z życia wzięty, z tą różnicą, że nie doszło do zawarcia umowy! Ale wezwania do zapłaty „mikołajowego” z groźbami sądowymi przychodzą do dziś!
Prawne wyegzekwowanie uregulowania rynku jest proste. Wystarczy bezwzględnie egzekwować przepisy dotyczące handlu, z dramatycznie wysokimi grzywnami. Proste zdanie i zadanie: masz żyć z marży. To od razu wzmocni producentów. Następną innowacją powinno być egzekwowanie płatności. Rozsądny termin dla handlu wielkopowierzchniowego to dwa dni robocze. Krótkie motto: chcesz handlować? Handluj za swoje. I trzecia sprawa to płace. Należy wprowadzić ustawowe minimum płacy dla „wielkopowierzchniowców”. Np: 4900 PLN netto dla personelu sklepowego – kasjerek, magazynierów, itp. Powód? Jak chcesz handlować to płać uczciwie za pracę.
Co to zmieni? Czytanie danych ministerstwa finansów, że nowy podatek obrotowy przyniesie ok. 2 mld PLN budzi mój głośny śmiech. Ponieważ te trzy wcześniejsze propozycje, lekko licząc, powinny przynieść tylko z dodatkowych podatków kwotę 3 razy większą. I to bez kombinacji z podatkiem obrotowym. Dodatkowym bonusem będzie „zdrowie” polskich producentów i szczęśliwi pracownicy. Czy duże sieci będą transferować zyski? Myślę że tak, ale to co zostanie powinno być uczciwą zapłatą za dostęp do rynku. W następnym blogu opiszę trik podatkowy, który obniży ceny i jednocześnie zwiększy dochody podatkowe.