„Dobry smak, jak wiadomo, polega na tym, żeby nie nalegać”.
Tymi słowami przed czterema laty pożegnaliśmy się we Wprost z jego twórcą i wieloletnim redaktorem naczelnym P. Markiem Królem. Pożegnaliśmy go za to, że nalegał właśnie, że w obliczu smoleńskiej katastrofy, śmierci Prezydenta RP i 95 osób nie umiał zrozumieć, że doraźna polityka i doraźna walka o czytelnika nie powinna i nie może stać ponad etyką, Kantowskim imperatywem i zwykłą przyzwoitością. Nie miało to nic wspólnego z byciem sympatykiem PO, PiS, SLD czy kogokolwiek, tak należało się po prostu zachować, bo zostali także żywi, dla których śmierć ta była ogromem bólu i kraj, który stracił Prezydenta.
Taśmy „Wprost” nie są analogiczne w żadnej mierze do powyższego, nie są też analogiczne do Watergate czy WikiLeaks ani nawet do taśm Rywina czy Beger. Nie chcę też skupiać się na ich treści, bo ich naganność jest oczywista. Taśmy te nigdy nie powinny być bowiem „Wprost” ani jakiejkolwiek innej gazety za ewentualnym wyjątkiem tabloidów, które są w swojej istocie powołane do uprawiania takiego „dziennikarstwa”, jak to, które nas otacza od kilku tygodni. Nawet Kisiel musi śmiać się przez łzy, bo to ani śmieszne ani żałosne.
Nagrywanie kogoś bez jego wiedzy jest już samo w sobie dość żałosne ale polityk musi mieć grubą skórę i liczyć się także i z taką ewentualnością. Jednak czym innym jest świadome nagrywanie kogoś i przygotowanie materiału dziennikarskiego dla ukazania jego hipokryzji, cynizmu czy skorumpowania a czym innym publikowaniem zapisu z podsłuchanych rozmów wg reguł ustalonych przez anonimowych zleceniodawców czy innych Nisztorów.
.
Marzyliśmy Drogi Wydawco o silnym, inteligentnym i opiniotwórczym Wprost, po wielu latach ciężkiej pracy nasze marzenie wydawało się spełniać. Jak daleko trzeba stracić obiektywizm aby nazywać zaistniałą sytuację obowiązkiem mediów względem wolności słowa. Mam tylko nadzieję, że mając po 40 lat jesteśmy jeszcze wstanie zrobić coś dobrego dla tej wolności i przywrócić dziennikarstwu należne mu miejsce, tak aby Kisiel mógł się śmiać już tylko przewrotnie.
Chciałbym aby każdy z P.T. czytelników Wprost pomyślał sobie o swoich prywatnych rozmowach, o ich kontekście, celu, okolicznościach, motywacjach swoich i słuchających etc., etc. parafrazując Markiza de Sade "Powiedzieć można wszystko" ale nie wszystko należy napisać. Kiedyś napisałem, że umarła etyka, teraz śmierć dosięgła także przyzwoitość a takimi słowami kończyliśmy owo pożegnanie z P. Królem cyt.: „Platforma Mediowa Point Group zapewnia jednocześnie Czytelników, że dołoży wszelkich starań, by „Wprost” jako medium kształtujące opinie dbało o wysoki standard debaty publicznej – zarówno w sferze światopoglądowej, jak i etyczno-moralnej. I takie Wprost było(by) i moim Wprostem.
Taśmy „Wprost” nie są analogiczne w żadnej mierze do powyższego, nie są też analogiczne do Watergate czy WikiLeaks ani nawet do taśm Rywina czy Beger. Nie chcę też skupiać się na ich treści, bo ich naganność jest oczywista. Taśmy te nigdy nie powinny być bowiem „Wprost” ani jakiejkolwiek innej gazety za ewentualnym wyjątkiem tabloidów, które są w swojej istocie powołane do uprawiania takiego „dziennikarstwa”, jak to, które nas otacza od kilku tygodni. Nawet Kisiel musi śmiać się przez łzy, bo to ani śmieszne ani żałosne.
Nagrywanie kogoś bez jego wiedzy jest już samo w sobie dość żałosne ale polityk musi mieć grubą skórę i liczyć się także i z taką ewentualnością. Jednak czym innym jest świadome nagrywanie kogoś i przygotowanie materiału dziennikarskiego dla ukazania jego hipokryzji, cynizmu czy skorumpowania a czym innym publikowaniem zapisu z podsłuchanych rozmów wg reguł ustalonych przez anonimowych zleceniodawców czy innych Nisztorów.
.
Marzyliśmy Drogi Wydawco o silnym, inteligentnym i opiniotwórczym Wprost, po wielu latach ciężkiej pracy nasze marzenie wydawało się spełniać. Jak daleko trzeba stracić obiektywizm aby nazywać zaistniałą sytuację obowiązkiem mediów względem wolności słowa. Mam tylko nadzieję, że mając po 40 lat jesteśmy jeszcze wstanie zrobić coś dobrego dla tej wolności i przywrócić dziennikarstwu należne mu miejsce, tak aby Kisiel mógł się śmiać już tylko przewrotnie.
Chciałbym aby każdy z P.T. czytelników Wprost pomyślał sobie o swoich prywatnych rozmowach, o ich kontekście, celu, okolicznościach, motywacjach swoich i słuchających etc., etc. parafrazując Markiza de Sade "Powiedzieć można wszystko" ale nie wszystko należy napisać. Kiedyś napisałem, że umarła etyka, teraz śmierć dosięgła także przyzwoitość a takimi słowami kończyliśmy owo pożegnanie z P. Królem cyt.: „Platforma Mediowa Point Group zapewnia jednocześnie Czytelników, że dołoży wszelkich starań, by „Wprost” jako medium kształtujące opinie dbało o wysoki standard debaty publicznej – zarówno w sferze światopoglądowej, jak i etyczno-moralnej. I takie Wprost było(by) i moim Wprostem.