Stało się to, czego można było się spodziewać od początku istnienia "projektu Gliński". Kandydat na premiera technicznego rządu PiS przepadł w Sejmie z kretesem. Najprawdopodobniej to koniec politycznych przygód profesora, przynajmniej na razie – nie jest przecież ani posłem, ani nawet członkiem PiS.
Czy po całym zamieszaniu pozostanie więc tylko obraz prezesa Jarosława Kaczyńskiego na mównicy sejmowej z tabletem w rękach? Niekoniecznie. Mimo pozorów politycznej absurdalności pomysł z profesorem Glińskim w przyszłości może objawić nieznane dziś zalety.
Jest mało prawdopodobne, by PiS, nawet jak wygra w 2015 roku wybory, zdobyło taką przewagę, by rządzić samodzielnie. Z kolei zdolność koalicyjna tej partii, szczególnie w sytuacji gdyby na czele rządu stanąć miał prezes Kaczyński, jest bardzo niewielka. W obecnym parlamencie nie widać formacji, która w przyszłości byłaby chętna do współrządzenia z Kaczyńskim. Włącznie z "obrotowym" PSL. Bardziej prawdopodobne jest, że nawet w razie zwycięstwa PiS wszystkie pozostałe partie porozumieją się, by stworzyć wspólny rząd.
Na taką sytuację lekarstwem może okazać się profesor Gliński. Bo o ile do rządu z Jarosławem Kaczyńskim jako premierem mało kto będzie chciał wejść, udziałem w "technicznym" gabinecie Piotra Glińskiego niektóre ugrupowania mogą już nie pogardzić. I dzięki temu, trochę tylnymi drzwiami, PiS może wrócić do władzy nawet po nikłym zwycięstwie wyborczym.
Od tego momentu objęcie fotela premiera przez Jarosława Kaczyńskiego będzie już bowiem tylko kwestią czasu.
Jest mało prawdopodobne, by PiS, nawet jak wygra w 2015 roku wybory, zdobyło taką przewagę, by rządzić samodzielnie. Z kolei zdolność koalicyjna tej partii, szczególnie w sytuacji gdyby na czele rządu stanąć miał prezes Kaczyński, jest bardzo niewielka. W obecnym parlamencie nie widać formacji, która w przyszłości byłaby chętna do współrządzenia z Kaczyńskim. Włącznie z "obrotowym" PSL. Bardziej prawdopodobne jest, że nawet w razie zwycięstwa PiS wszystkie pozostałe partie porozumieją się, by stworzyć wspólny rząd.
Na taką sytuację lekarstwem może okazać się profesor Gliński. Bo o ile do rządu z Jarosławem Kaczyńskim jako premierem mało kto będzie chciał wejść, udziałem w "technicznym" gabinecie Piotra Glińskiego niektóre ugrupowania mogą już nie pogardzić. I dzięki temu, trochę tylnymi drzwiami, PiS może wrócić do władzy nawet po nikłym zwycięstwie wyborczym.
Od tego momentu objęcie fotela premiera przez Jarosława Kaczyńskiego będzie już bowiem tylko kwestią czasu.