Polska wygrała mecz w eliminacjach Mistrzostw Świata. Wygrała go wysoko, bo 5:0.
Owszem, przeciwnik był słaby, ale z tym przeciwnikiem dotąd tylko raz udało się wygrać wyżej. Wydawałoby się więc, że piłkarze reprezentacyjni wypełnili swoje zadanie.
Tymczasem od komentatorów tego meczu, tych "profesjonalnych", ale także tych zajmujących się piłką nożną od święta, słychać tylko narzekania. Jest to przejaw tego samego patologicznego zjawiska, z którego wynika słaba gra naszej reprezentacji. Powszechnego braku wiary w sukces.
Wszystko rozumiem. To jeszcze trauma po przegranym w fatalnym stylu meczu z Ukrainą. Ale czy jest drugi kraj, w którym po wygranej 5:0 w eliminacjach mistrzostw świata (nawet z San Marino) postulowano by zmianę trenera reprezentacji, jak to czynią niektórzy dziennikarze sportowi na czele z telewizyjnym sprawozdawcą? Czy w jakimkolwiek innym kraju słychać by było powszechne narzekania na taki mecz, jakby zakończył się porażką? Bo rzekomo "styl" był słaby.
Polscy komentatorzy piłkarscy są godni piłkarzy. Ci ostatni, gdy przegrywają do przerwy 1:3, tracą wiarę w zwycięstwo. I przez ten brak wiary w końcu przegrywają. Ci drudzy po jednej porażce nie potrafią dostrzec pozytywnych aspektów gry reprezentacji nawet wtedy, gdy wygrywa 5:0. I nie są w stanie wzbić się ponad ogólnonarodowe pojękiwania, utyskiwania i narzekania.
Piłkarzy czy trenerów za porażki się rozlicza. A kto rozliczy komentatorów, gdy nie potrafią rzetelnie wykonać swojej pracy?
Tymczasem od komentatorów tego meczu, tych "profesjonalnych", ale także tych zajmujących się piłką nożną od święta, słychać tylko narzekania. Jest to przejaw tego samego patologicznego zjawiska, z którego wynika słaba gra naszej reprezentacji. Powszechnego braku wiary w sukces.
Wszystko rozumiem. To jeszcze trauma po przegranym w fatalnym stylu meczu z Ukrainą. Ale czy jest drugi kraj, w którym po wygranej 5:0 w eliminacjach mistrzostw świata (nawet z San Marino) postulowano by zmianę trenera reprezentacji, jak to czynią niektórzy dziennikarze sportowi na czele z telewizyjnym sprawozdawcą? Czy w jakimkolwiek innym kraju słychać by było powszechne narzekania na taki mecz, jakby zakończył się porażką? Bo rzekomo "styl" był słaby.
Polscy komentatorzy piłkarscy są godni piłkarzy. Ci ostatni, gdy przegrywają do przerwy 1:3, tracą wiarę w zwycięstwo. I przez ten brak wiary w końcu przegrywają. Ci drudzy po jednej porażce nie potrafią dostrzec pozytywnych aspektów gry reprezentacji nawet wtedy, gdy wygrywa 5:0. I nie są w stanie wzbić się ponad ogólnonarodowe pojękiwania, utyskiwania i narzekania.
Piłkarzy czy trenerów za porażki się rozlicza. A kto rozliczy komentatorów, gdy nie potrafią rzetelnie wykonać swojej pracy?