Przyczyn jej doszukuje się w zachowaniu i języku polityków partii rządzącej. Jest w tekście Węglarczyka również wątek rzekomej biedy panującej w środowisku mediów.
Inni, w kontekście problemów tzw. czwartej władzy, zwracają uwagę na związki mediów z byłymi funkcjonariuszami służb PRL. A przede wszystkim z ich pieniędzmi.
Ale jest jeszcze inny problem. Poważniejszy. Poważniejszy choćby dlatego, że nie zauważa go zarówno przywołany tu dyrektor programowy Węglarczyk, jak i nie zauważają tego problemu redaktorzy mediów narodowych. A jest to problem realnie niszczący dziennikarstwo i zagrażający bezpieczeństwu państwa.
Otóż nie może być tak, że lobbyści, właściciele firm lobbingowych i inne osoby zatrudniane przez nich, przedstawiani są w ogólnopolskich mediach jako dziennikarze lub niezależni eksperci.
Tak niestety robi zarówno redaktor Węglarczyk w onet.pl, jak i redaktor Maria Przełomiec w TVP Info. To tylko przykłady, dwa pierwsze z brzegu. A można tak wymieniać bez końca. I nie jest moją rolą ocena tych dwojga wspomnianych dziennikarzy. Choćby dlatego, że chciałbym wierzyć, iż zrobili to w wyniku swojej niewiedzy.
Firmy lobbingowe bowiem zakładają redakcje, wydają legitymacje prasowe, otrzymują przepustki na komisje sejmowe i to nie jako lobbyści a właśnie dziennikarze. A na końcu dostają łamy jeszcze innych mediów. Do dyspozycji. Pełnej.
Największą kombinacją z jaką miałem osobiście do czynienia było zaproszenie na wyjazd sponsorowany do włoskiego producenta śmigłowców. Ów zaproszenie wystosowała pracownica Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych w imieniu tworu medialnego powołanego do życia przez firmę lobbingową.
Można założyć, że Pani z PISM robiła to jako wolontariuszka, albo z nudów, nie biorąc z tego tytułu nawet jednej złotówki. Ale czy to coś zmienia?
Bo na końcu już nie wiesz, kto lobbysta, kto dziennikarz, a kto za to wszystko płaci? A może nawet płaci nie ten trzeci, a czwarty. A to już temat dla służb. Tych specjalnych.