W sierpniu ubiegłego roku Kozłowska została deportowana z terytorium UE do Kijowa przez alert, jaki polskie władze zamieściły w Systemie Informacyjnym Schengen (SIS). ABW miała „poważne wątpliwości” co do finansowania kierowanej przez Kozłowską fundacji, co skutkowało objęciem jej zakazem wjazdu do Polski i UE.
Co ciekawe, kiedy również państwo ukraińskie przemówiło w sprawie Kozłowskiej ustami swoich śledczych, wydalona z Polski i UE Ukrainka, otrzymała wizę Francji. Był to już czwarty europejski kraj, który przyznał wizę Ludmile Kozłowskiej od 14 sierpnia, kiedy to właśnie została wpisana przez Polskę do wspomnianego już SIS. Od tamtej pory wystąpiła w niemieckim Bundestagu, Parlamencie Europejskim w Belgii i odbyła szereg spotkań.
Należy także odnotować, iż mąż szefowej Fundacji Otwarty Dialog, jawnie nawoływał do organizacji "polskiego Majdanu". Z kolei postępowanie wobec samej Kozłowskiej i jej związków z "rosyjską kasą" toczy się również w Mołdawii. I biorąc pod uwagę lekceważenie zapisów SIS przez Brukselę, a w następstwie przyjęcie Kozłowskiej oraz pomoc w zorganizowaniu funkcjonowania jej fundacji w Belgii, to polskie MSZ powinno poprosić belgijskiego ambasadora do złożenia wyjaśnień. To tylko jeden z wielu przykładów funkcjonowania w strukturach unijnych "partii Rosja". Nie można w tym miejscu nie wspomnieć o projekcie Nord Stream 2, a także o zwolennikach utopijnej idei europejskiej armii przy jednoczesnym deprecjonowaniu roli USA w Europie.
I w tym znaczeniu, to temat dużo szerszy. Temat ważny, zarówno w kontekście Niemiec i Francji, jak i budowy europejskiej armii. Jeżeli zatem europejskie siły zbrojne zostałyby zintegrowane w takim stopniu, że poszczególne kraje straciłyby faktyczną i prawną samodzielność ich użycia, stanowiłoby to istotne zagrożenie dla bezpieczeństwa wewnętrznego poszczególnych państw, a w sytuacji realnego zagrożenia z zewnątrz, choćby na wschodzie, brak wystarczająco szybkiej reakcji, byłby katastrofalny w skutkach. Organizacja Friends of Europe stworzyła raport dotyczący Polski oraz przyszłości bezpieczeństwa europejskiego. Poprzednie raporty dotyczyły m.in. Francji i Niemiec.
Na ponad 100 stronach analizy pt. „Fort Trump albo nic?”, Paul Taylor, senior fellow w brukselskim think tanku i dziennikarz Politico, „analizuje pozycję strategiczną Polski, jej politykę bezpieczeństwa oraz sojusze dyplomatyczne, funkcję i obecny stan sił zbrojnych jak również stan przemysłu zbrojeniowego”. Tak brzmi tzw. zajawka, na stronie wydawcy tegoż raportu. W rzeczywistości brnąc przez poszczególne rozdziały dokumentu, widzimy kalki wypowiedzi i ocen m.in. polityków polskiej opozycji. Naturalnie, okraszone dużą liczbą danych odpowiednio opakowanych Taylor również neguje fakt, iż śmierć wielu polskich dowódców, zaangażowanych również w struktury NATO, miała jakiekolwiek znaczenie dla Sojuszu Północnoatlantyckiego.
Z kolei, w kontekście współpracy z Niemcami, omawiana analiza zarzuca Polsce podniesienie kwestii reperacji wojennych. Krytykuje ona również WOT, a w kontekście zmian w dowództwie polskiej armii używa słów polskiej opozycji – „czystka”. Ale jeszcze warto spojrzeć na wymienione na początku tożsame raporty, dotyczące Niemiec i Francji. Ich wspólny mianownik, to wiodąca rola Niemiec. A także oś bezpieczeństwa Europy na linii Berlin – Paryż. I co więcej. „UE, a nie NATO, powinna być głównym celem działań Niemiec, a nie Stany Zjednoczone”.
I na koniec, a wracając do początkowego zagadnienia. Już w połowie 2017 roku ujawnione zostały przez Marcina Reya, aktywistę śledzącego rosyjską agenturę wpływu w Polsce, dokumenty świadczące o rodzinno-finansowych powiązaniach Kozłowskiej i Fundacji Otwarty Dialog z Rosją.