Trybunał w Hadze właśnie zaplanował posiedzenie apelacyjne ws. byłego wojskowego dowódcy bośniackich Serbów na dzień 17 marca 2020 r.
Obrońcy Mladicia już na początku 2018 roku, czyli kilka miesięcy po wyroku skazującym, zwrócili się do Mechanizmu Odwoławczego Międzynarodowych Trybunałów Karnych o uchylenie wyroku ze względu na problemy zdrowotne ich klienta. Natomiast obecnie kwestionują postanowienie sądu w całości.
Trybunał skazał Mladicia w listopadzie 2017 roku na dożywocie za ludobójstwo Bośniaków w Srebrenicy w 1995 r., prześladowania Bośniaków i Chorwatów w Bośni i Hercegowinie, terroryzowanie ludności w Sarajewie i wzięcie za pracowników ONZ za zakładników.
Serbska minister sprawiedliwości Nela Kuburovic, odwiedziła nawet Mladicia w areszcie i oświadczyła, że „Belgrad również poprosi o tymczasowe zwolnienia osadzonego ze względu na stan zdrowia”.
Warto przypomnieć, że w lipcu 2017 r. pod hasłem „Wsparcie dla generała Ratko Mladicia – Stop kłamstwom o Srebrenicy”, w stolicy Republiki Serbskiej – Banja Luce, odbył się wiec poparcia dla Mladicia. Z kolei obrońca Branko Lukic zapowiedział, że rozważa wezwanie ludności Serbii do rozpoczęcia protestów w celu okazania wsparcia jego klientowi.
Data wydania ostatecznego wyroku nie została jeszcze ustalona, ale Carmel Agius, prezes Mechanizmu Międzynarodowych Trybunałów Karnych, powiedział, że zostanie on wydany do końca 2020 r. Wcześniej ze składu orzekającego usunięto na wniosek obrońców Mladicia trzech sędziów. Mladić zarzucił im stronniczość.
W proces od samego początku silnie zaangażowana jest Moskwa. Padła nawet propozycja leczenia Mladicia na terenie Rosji. Mladić był widywany w otoczeniu ochroniarzy na meczach piłkarskich w Serbii, Czarnogórze, Grecji, a nawet w Moskwie. Mówiło się, że kilka razy wpadał w ręce serbskiej policji, a nawet sił NATO, i potem był wypuszczany. Dziwnym trafem zawsze udawało mu się wymykać obławom.
Obecnie ci sami ludzie, którzy pomagali mu się ukrywać przez wiele lat, wspierają do dziś nie tylko jego uniewinnienie, ale próbowali i próbują zablokować jego proces w ogóle.
Na przestrzeni ostatnich lat, to nie jest jedyny przykład współpracy Serbii i Rosji, a mówiąc inaczej, wpływu putinowskiej Rosji na Serbię.
Międzynarodowy Trybunał Karny bezskutecznie domagał się m.in. doprowadzenia do haskiego więzienia, oskarżonego o zbrodnie wojenne w byłej Jugosławii Vojislava Szeszelja. Jednak rząd w Belgradzie pozostawał głuchy na te wezwania.
Gdzie leżał klucz do bezkarności serbskiego nacjonalisty? W Moskwie. Na wschodniej Ukrainie, u boku prorosyjskich separatystów, walczyło w tym czasie wielu ochotników z Serbii. Część z nich miała za sobą krwawe walki w byłej Jugosławii, w tym w oddziałach czetników – organizacji utworzonej przez Szeszelja.
Przede wszystkim jednak Rosji zależy na podgrzewaniu antyunijnych i antynatowskich nastrojów. A Serbscy radykałowie pasują do tego scenariusza idealnie.