Podekscytowana nowymi wyzwaniami, myślałam sobie - będzie dobrze! Żyłaś w Afganistanie, widziałaś Pakistan, Irak i inne kraje zdecydowanie mniej rozwinięte lub w gorszej sytuacji politycznej i ekonomicznej niż Kambodża, wiec teraz może być już tylko lepiej. Z uśmiechem wspominam teraz własną naiwność…
Co prawda, Kambodża nie ma nad sobą armii talibów, żołnierzy na każdym rogu i w przeciwieństwie do Kabulu z pewnością łatwiej kupić chleb, niż dostać kulkę w drodze do piekarni, to mimo wszystko jest pełna swoich demonów.
Reżim Czerwonych Khmerów, mord prawie 25 proc. społeczeństwa, głód, nędza, wojna - mało który kraj był w stanie udźwignąć aż tyle nieszczęść… Konsekwencje “krwawych” czasów królestwa są widoczne do dzisiaj. Skrajna nędza rodzi skrajne patologie. Nędzą I bieda, o której większość z nas nie ma pojęcia. W naszym świecie, patologia to nośne słowo, mocne, groźnie brzmiące. Można stwierdzić, że i u nas jest masa biednych dzieci, bezdomnych, żebrzących ludzi, sierot w ciężkiej sytuacji… Zgadza się. Jednak każda z tych europejskich tragedii jest nadal luksusem, o których dzieci w Kambodży mogą jedynie pomarzyć. Tutaj liczy się przetrwanie i myśl by dożyć dnia następnego.
Kolorowe foldery biur turystycznych kuszą i czarują egzotyką Kambodży. Błękitne niebo, uśmiechnięte dzieci, palmy i cudowne owoce morza za bezcen. Prawdziwa Kambodża jest daleka od ogrodów hotelowych, czy turystycznych atrakcji. W cieniu Angkor War toczy się życie, o którym nikt z przybyłych turystów w większości nie ma pojęcia. Patrząc na zdjęcia, czy nawet oglądając dokument o prawdziwym życiu dzieci w Kambodży nie jesteśmy sobie w stanie wyobrazić tutejszej rzeczywistości. Przecież to Azja, tam jest zupełnie inaczej, daleka egzotyczna kraina, tam już tak jest -myślimy. I to jest prawda, tutaj tak jest.
Wiem gdzie pracuje, znam historie Kambodży i mojej organizacji. Jadąc na tzw. “dumpsite” czyli ogromne śmietnisko, wiedziałam czego mogę się spodziewać, tym samym jednak zobaczyć, poczuć, dotknąć, a po prostu wiedzieć stanowi ogromną różnicę. Duszący, niewyobrażalny, palący nozdrza i oczy smród, robaki przewijające się pod nogami, latające wokół twarzy i palące słońce Kambodży, okazały się być najmniejszym problemem. W tym wszystkim były kilkuletnie dzieci, 3,4-latki przebierające w morzu śmieci w poszukiwaniu czegokolwiek co nadawałoby się do jedzenia. Dzieci nieco starsze 7,8-letnie pracowały rozbijając kamienie, aby móc je później sprzedać. Dotarło do mnie, jakim koszmarem jest urodzić się w Kambodży…
To był jednak dopiero początek. Organizacja, dla której pracuje opiekuje się prawie 8000 dzieci i ich rodzinami. Edukacja, żywność, zakwaterowanie, potężna machina stworzona aby chronić wszystkich tych, dla których los był mniej łaskawy.
Z czasem zaczęłam poznawać inne mroczne zakamarki Kambodży.
Prostytucja i pedofilia to kolejny temat tabu i tym samym najlepszy biznes w Kambodży. Rodzice sprzedający swoje kilkuletnie dzieci do domów publicznych, słynne Bary Karaoke gdzie sex z kilkuletnią dziewczynką to po prostu urozmaicenie wieczoru. Gwałty, bicie za brak posłuszeństwa, przypalanie papierosami, głodzenie i poniżanie. Dziewice maja przynosić szczęście, zdrowie i pomyślność w biznesie, wiec młode dziewczynki raz po raz bywają zaszywane, aby móc powtórnie “wróżyć” pomyślność swemu oprawcy.
Kambodża jest atrakcyjnym punktem na światowej mapie seksturystyki. Rajem dla pedofilów. Co rusz wybucha afera z Amerykanami, Australijczykami czy Europejczykami w roli głównej, którzy w Kambodży upatrzyli sobie dochodowy pornobiznes. Przyjeżdżają, kupują dzieci za 60-70$, zmuszają do prostytucji, są głodzone, bite i nagrywane. Zaledwie kilka dni temu miasto obiegła kolejna informacja o ( teraz juz byłym) zasłużonym amerykańskim żołnierzu, za którym dziś podąża list gończy. Żołnierz pedofil, także upatrzył sobie Kambodże jako perfekcyjne miejsce aby się ukryć, a jednocześnie nadal bezkarnie krzywdzić tych, którzy sami nie są w stanie się obronić.
Seksprzemysł jest trzecim zaraz po handlu bronią i narkotykami najbardziej dochodowa gałęzią “biznesu” na świecie. Tak długo jak będzie popyt , tak biznes będzie rósł w sile a w świecie, w którym rządzi dolar nikt nie zastanowi się nad konsekwencją takich działań. Ciemna strona turystyki, która pozwala obcokrajowcom na napędzanie tej machiny przez pedofilskie porno, kupowanie dzieci i wykorzystywanie do prostytucji jest wyjątkowo obrzydliwym procederem. Można winić rodziców sprzedających własne dzieci by móc wykarmić pozostałe, by spłacić długi, by przeżyć… Nie ma natomiast slow by określić twórców tego popytu. “Światłych” ludzi z “cywilizowanej części świata”, którzy dopuszczają się niewolnictwa, pedofilii, wykorzystywania niewinnych kilkuletnich dzieci do własnych jakże brudnych celów jest dehumanizacją i zaprzeczeniem człowieczeństwa do granic wszelkiej możliwości.
Pedofilia jest karana w Kambodży. Jednak w kraju gdzie policjant zarabia średnio 50$ miesięcznie a korupcja jest norma, ciężko oczekiwać implementacji prawa. Panuje zmowa milczenia, bezsilność, bezkarność , a dolar na końcu transakcji gwarantuje milczącą aprobatę.
Organizacje pracujące w Kambodży robią co mogą by pomoc dzieciom Wielkiego Królestwa. Musze przyznać ze w żadnym z krajów Azji nie widziałam tak szczerego zaangażowania ludzi w działalność NGO. Dzieci, które zostały wyrwane z brutalnej rzeczywistości są cudowne. Pełne ciepła, uśmiechu, bardzo otwarte, pełne uczuć i wyjątkowo wrażliwe.
Często wieczorami, siedząc na balkonie, mogąc w końcu zapalić papierosa I odpocząć, patrzę na życie sąsiadów z naprzeciwka. Na uliczne życie po zmroku, dzieci z latarkami przy czołach szperające w śmietnikach tuz pod moim domem. Czuje wewnętrzny strach, niepokój i poczucie winy. Tutaj człowiek czuje się winny ze śpi w czystej pościeli, ze otrzymuje wynagrodzenie za ciężką pracę, za to że ma co jeść, ze chodzi w czystych ubraniach… Myślałam, że Afganistan był lekcja pokory, ale nie. To będzie szkoła życia. Nie jestem Angelina Jolie by móc adoptować i wziąć odpowiedzialność za jakiekolwiek khmerskie dziecko, jednorazowe rzucenie dolarem czy nawet setka jest najgorszym rozwiązaniem z możliwych. Jedynie uczciwe, konsekwentne I sukcesywne działanie organizacji głównie międzynarodowych jest w stanie zmienić cokolwiek I pozwolić dzieciom być dziećmi.
Odwiedzając różne miejsca w Kambodży, miedzy innymi buddyjska Pagode, składając kwiaty na znak szacunku, zastanawiałam się nad wszystkim. Przez głowę przemknęły mi słowa: “Błogosławieni Ci którzy się boja Pana”. A co jeśli “Pan” to nie Bóg, to nie Allah, Krishna czy jakiekolwiek imię mu nadamy, a Karma- czyli suma złych i dobrych uczynków, która ma decydować o następnym wcieleniu? Po co wyobrażać sobie piekło, kotły z bulgoczącą smołą, ognie piekielne i złowrogiego lucyfera ? Wystarczy pomyśleć o przyjściu na świat tu - w gorącej i okrutnej jak piekło Kambodży.
Reżim Czerwonych Khmerów, mord prawie 25 proc. społeczeństwa, głód, nędza, wojna - mało który kraj był w stanie udźwignąć aż tyle nieszczęść… Konsekwencje “krwawych” czasów królestwa są widoczne do dzisiaj. Skrajna nędza rodzi skrajne patologie. Nędzą I bieda, o której większość z nas nie ma pojęcia. W naszym świecie, patologia to nośne słowo, mocne, groźnie brzmiące. Można stwierdzić, że i u nas jest masa biednych dzieci, bezdomnych, żebrzących ludzi, sierot w ciężkiej sytuacji… Zgadza się. Jednak każda z tych europejskich tragedii jest nadal luksusem, o których dzieci w Kambodży mogą jedynie pomarzyć. Tutaj liczy się przetrwanie i myśl by dożyć dnia następnego.
Kolorowe foldery biur turystycznych kuszą i czarują egzotyką Kambodży. Błękitne niebo, uśmiechnięte dzieci, palmy i cudowne owoce morza za bezcen. Prawdziwa Kambodża jest daleka od ogrodów hotelowych, czy turystycznych atrakcji. W cieniu Angkor War toczy się życie, o którym nikt z przybyłych turystów w większości nie ma pojęcia. Patrząc na zdjęcia, czy nawet oglądając dokument o prawdziwym życiu dzieci w Kambodży nie jesteśmy sobie w stanie wyobrazić tutejszej rzeczywistości. Przecież to Azja, tam jest zupełnie inaczej, daleka egzotyczna kraina, tam już tak jest -myślimy. I to jest prawda, tutaj tak jest.
Wiem gdzie pracuje, znam historie Kambodży i mojej organizacji. Jadąc na tzw. “dumpsite” czyli ogromne śmietnisko, wiedziałam czego mogę się spodziewać, tym samym jednak zobaczyć, poczuć, dotknąć, a po prostu wiedzieć stanowi ogromną różnicę. Duszący, niewyobrażalny, palący nozdrza i oczy smród, robaki przewijające się pod nogami, latające wokół twarzy i palące słońce Kambodży, okazały się być najmniejszym problemem. W tym wszystkim były kilkuletnie dzieci, 3,4-latki przebierające w morzu śmieci w poszukiwaniu czegokolwiek co nadawałoby się do jedzenia. Dzieci nieco starsze 7,8-letnie pracowały rozbijając kamienie, aby móc je później sprzedać. Dotarło do mnie, jakim koszmarem jest urodzić się w Kambodży…
To był jednak dopiero początek. Organizacja, dla której pracuje opiekuje się prawie 8000 dzieci i ich rodzinami. Edukacja, żywność, zakwaterowanie, potężna machina stworzona aby chronić wszystkich tych, dla których los był mniej łaskawy.
Z czasem zaczęłam poznawać inne mroczne zakamarki Kambodży.
Prostytucja i pedofilia to kolejny temat tabu i tym samym najlepszy biznes w Kambodży. Rodzice sprzedający swoje kilkuletnie dzieci do domów publicznych, słynne Bary Karaoke gdzie sex z kilkuletnią dziewczynką to po prostu urozmaicenie wieczoru. Gwałty, bicie za brak posłuszeństwa, przypalanie papierosami, głodzenie i poniżanie. Dziewice maja przynosić szczęście, zdrowie i pomyślność w biznesie, wiec młode dziewczynki raz po raz bywają zaszywane, aby móc powtórnie “wróżyć” pomyślność swemu oprawcy.
Kambodża jest atrakcyjnym punktem na światowej mapie seksturystyki. Rajem dla pedofilów. Co rusz wybucha afera z Amerykanami, Australijczykami czy Europejczykami w roli głównej, którzy w Kambodży upatrzyli sobie dochodowy pornobiznes. Przyjeżdżają, kupują dzieci za 60-70$, zmuszają do prostytucji, są głodzone, bite i nagrywane. Zaledwie kilka dni temu miasto obiegła kolejna informacja o ( teraz juz byłym) zasłużonym amerykańskim żołnierzu, za którym dziś podąża list gończy. Żołnierz pedofil, także upatrzył sobie Kambodże jako perfekcyjne miejsce aby się ukryć, a jednocześnie nadal bezkarnie krzywdzić tych, którzy sami nie są w stanie się obronić.
Seksprzemysł jest trzecim zaraz po handlu bronią i narkotykami najbardziej dochodowa gałęzią “biznesu” na świecie. Tak długo jak będzie popyt , tak biznes będzie rósł w sile a w świecie, w którym rządzi dolar nikt nie zastanowi się nad konsekwencją takich działań. Ciemna strona turystyki, która pozwala obcokrajowcom na napędzanie tej machiny przez pedofilskie porno, kupowanie dzieci i wykorzystywanie do prostytucji jest wyjątkowo obrzydliwym procederem. Można winić rodziców sprzedających własne dzieci by móc wykarmić pozostałe, by spłacić długi, by przeżyć… Nie ma natomiast slow by określić twórców tego popytu. “Światłych” ludzi z “cywilizowanej części świata”, którzy dopuszczają się niewolnictwa, pedofilii, wykorzystywania niewinnych kilkuletnich dzieci do własnych jakże brudnych celów jest dehumanizacją i zaprzeczeniem człowieczeństwa do granic wszelkiej możliwości.
Pedofilia jest karana w Kambodży. Jednak w kraju gdzie policjant zarabia średnio 50$ miesięcznie a korupcja jest norma, ciężko oczekiwać implementacji prawa. Panuje zmowa milczenia, bezsilność, bezkarność , a dolar na końcu transakcji gwarantuje milczącą aprobatę.
Organizacje pracujące w Kambodży robią co mogą by pomoc dzieciom Wielkiego Królestwa. Musze przyznać ze w żadnym z krajów Azji nie widziałam tak szczerego zaangażowania ludzi w działalność NGO. Dzieci, które zostały wyrwane z brutalnej rzeczywistości są cudowne. Pełne ciepła, uśmiechu, bardzo otwarte, pełne uczuć i wyjątkowo wrażliwe.
Często wieczorami, siedząc na balkonie, mogąc w końcu zapalić papierosa I odpocząć, patrzę na życie sąsiadów z naprzeciwka. Na uliczne życie po zmroku, dzieci z latarkami przy czołach szperające w śmietnikach tuz pod moim domem. Czuje wewnętrzny strach, niepokój i poczucie winy. Tutaj człowiek czuje się winny ze śpi w czystej pościeli, ze otrzymuje wynagrodzenie za ciężką pracę, za to że ma co jeść, ze chodzi w czystych ubraniach… Myślałam, że Afganistan był lekcja pokory, ale nie. To będzie szkoła życia. Nie jestem Angelina Jolie by móc adoptować i wziąć odpowiedzialność za jakiekolwiek khmerskie dziecko, jednorazowe rzucenie dolarem czy nawet setka jest najgorszym rozwiązaniem z możliwych. Jedynie uczciwe, konsekwentne I sukcesywne działanie organizacji głównie międzynarodowych jest w stanie zmienić cokolwiek I pozwolić dzieciom być dziećmi.
Odwiedzając różne miejsca w Kambodży, miedzy innymi buddyjska Pagode, składając kwiaty na znak szacunku, zastanawiałam się nad wszystkim. Przez głowę przemknęły mi słowa: “Błogosławieni Ci którzy się boja Pana”. A co jeśli “Pan” to nie Bóg, to nie Allah, Krishna czy jakiekolwiek imię mu nadamy, a Karma- czyli suma złych i dobrych uczynków, która ma decydować o następnym wcieleniu? Po co wyobrażać sobie piekło, kotły z bulgoczącą smołą, ognie piekielne i złowrogiego lucyfera ? Wystarczy pomyśleć o przyjściu na świat tu - w gorącej i okrutnej jak piekło Kambodży.