Forsowana kiedyś intensywnie przez Wojciecha Jaruzelskiego, także za pomocą czołgów i pałek, „idee porozumienia narodowego”, przypomniałem sobie, nie wiedzieć czemu, gdy przeczytałem o amerykańskiej aktorce Marlenie Dietrich, którą kiedyś zapytano: „Czy małżonkowie powinni mieć oddzielne sypialnie?” Na co usłyszano odpowiedź: „Nie. Jedynym rozwiązaniem byłyby osobne miasta”…
Czasem mówi się, że rządzący Polska mają, używając znanego polskiego powiedzenia, „dwie lewe ręce”. Zwykle o rządzie mówi tak opozycja, a potem byli rządzący o byłej już opozycji. Zawsze wtedy przypomina mi się, znowu nie wiedzieć czemu, dialog amerykańskiego reżysera Cecila B. DeMille’a z jego rodaczką z aktorskimi aspiracjami. W trakcie rozmowy reżyser powiedział stanowczo: „Proszę pokazać nogi!” Pani uniosła lekko sukienkę powyżej lewego kolana, na co reżyser: „A teraz drugą nogę”. W odpowiedzi usłyszał: „Drugą? Po co, przecież wygląda tak samo”. Na co DeMille: „Tak samo? To świetnie! Angażuję Panią! Zagra pani tytułową rolę w filmie pt. Kobieta o dwóch lewych nogach”...
Ostatnio ktoś zapytał mnie jaki scenariusz polityczny przewiduję na najbliższy czas. Po krótkiej zadumie odrzekłem, że wcielę się w rolę górala, który zapytany: „Baco, będzie jutro pogoda?”, odparł „Bydzie. Albo nie bydzie”. Zatem ja teraz uważam, że będzie deeskalacja. Albo nie będzie.
Skoro jesteśmy przy góralach, całą mądrość naszych rodaków mieszkających w górach zawiera anegdota o ceprze – czyli jednym z nas, którzy w górach nie mieszkają – który, to ceper zapytał górala: „Baco! Co robicie, jak macie czas?” W odpowiedzi usłyszał: „Jak mom cos, to siedze se i myśle”. Ceper był jednak uparty – „Baco, a co robicie jak nie macie czasu? – „Jak nie mom, to ino wtedy tylko siedze”…
Od górali przeskoczę za Wielką Wodę, za którą zresztą polscy górale masowo emigrowali. Otóż Ernest Hemingway – naprawdę a propos owego górala, który miał czas albo go nie miał – podczas spaceru nad rzeką przysiadł się do nieznajomego wędkarza. Spędzili razem parę godzin. Wędkarz, wściekły, że nie tylko mu ryba nie bierze, ale że jeszcze ktoś to widzi, zasugerował, że pisarz zamiast tak bezczynnie siedzieć mógłby sam przyjść z wędką i popróbować łowić. Na co autor „Komu bije dzwon” odrzekł: „Obawiam się, że nie miałbym cierpliwości”…
Czytaj też:
Fort Biden w Polsce? Czarnecki: Po brexicie Polska jest sojusznikiem numer jeden USA w Europie
Oczywiście w tym, co napisałem można dopatrywać się drugiego, trzeciego i czwartego dna. Wasze prawo, ale może jest tak, jak pisał Jose Ortega y Gasset – skądinąd w kraju, w którym Hemingway był korespondentem wojennym podczas wojny domowej. Zauważył on, że zawsze każdy autor chce powiedzieć więcej przez to, co pisze, niż to co rzeczywiście jest w tekście, ale też każdy czytelnik dopatruje się więcej niż to, co jest w gruncie rzeczy napisane.
Nic dodać, nic ująć. Zero aluzji zatem...
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.