W najbliższym tygodniu stosowne decyzje ma przegłosować również amerykański Senat. Tam pójdzie szybko. 46 prezydent w dziejach Stanów Zjednoczonych Ameryki, czyli Joseph Robinette Biden zobowiązał się, że zaakceptowaną przez obie izby Kongresu decyzję natychmiast podpisze.
Na marginesie, cała ta sytuacja pokazuje, jak de facto olbrzymią rolę w amerykańskiej polityce zagranicznej odgrywa tamtejszy parlament. Jest to rola absolutnie nieporównywalna z rolą parlamentów narodowych w Europie. Na Starym Kontynencie bowiem obojętnie od tego, czy mamy do czynienia z Sejmem (Polska), Sejmasem (Litwa), Riksdagiem (Szwecja- choć tu jest akurat trochę inaczej), Bundestagiem (Niemcy), Zgromadzeniem Narodowym (Francja), czy Izbą Gmin (Wielka Brytania) parlament jest po prostu pasem transmisyjnym rządu. W USA tak nie jest, co pokazał obecny kryzys związany z Ukrainą (choć już nie z Izraelem, bo tu Republikanie i Demokraci grali do jednej bramki).
W zasadzie tylko w Skandynawii można powiedzieć o większej autonomii tamtejszych parlamentów, choć dotyczy on raczej nie tyle polityki międzynarodowej, co bardziej wąsko: europejskiej.
Czy decyzja Amerykanów nie nastąpiła zbyt późno? Nie, choć na pewno w znaczący sposób osłabiła Ukrainę i naraziła ją na znaczące straty militarne oraz z tym związane osłabienie morale i samych żołnierzy, jak i społeczeństwa, o czym świadczy dość masowa ucieczka od służby wojskowej, w tym spory eksodus zagraniczny młodych,podlegających poborowi Ukraińców.
Być może był to „ostatni dzwonek” na udzielenie takiej pomocy. W tym wszystkim jest jeden wielki plus – i dotyczy on Polski. Chodzi o to, że w sporej mierze militarna część przegłosowanej w Waszyngtonie pomocy dla Kijowa jest już w Europie i to tuż przy granicy Ukrainy. Krajem, który jest także i w tym wypadku wielkim hubem broni i amunicji, w tym wypadku amerykańskiej, jest oczywiście Polska. A to oznacza, że militarna część tej swoistej „USA-Aid” może być w kilkadziesiąt godzin dostarczona naszemu wschodniemu sąsiadowi.
A więc znowu kluczowa rola Polski. I pewnie znowu mało kto to doceni.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.