Amerykański game-changer?

Amerykański game-changer?

Stało się to, czego się spodziewano i co w praktyce było koniecznością, jeśli Partia Demokratyczna, a więc lewica „made in USA” chciała przedłużyć nadzieję na wygranie wyborów prezydenckich.

Decyzja o wycofaniu Josepha Robinette'a Bidena zapadła późno. Bardzo późno. Pytanie, czy nie za późno? Na to pytanie odpowiedź poznamy w pierwszy wtorek listopada, a ściślej w noc, która nastąpi po nim.

Moja znajoma cudzoziemka z jednego z krajów NATO (ale nie UE), zawodowo zajmująca się polityką uważa, że ta decyzja nastąpiła... o rok za późno. A ja przypomnę kłamstwo – jak się okazało – 46 prezydenta w dziejach USA, który kandydując przeciwko Trumpowi w 2020 roku solennie przyrzekł, że startuje na jedną kadencję i nie zamierza ubiegać się o reelekcję. Zmienił jednak zdanie z katastrofalnym skutkiem dla siebie, a przede wszystkim swojego obozu politycznego, który dziś jest najdalej od prezydentury od finiszu innej kampanii prezydenckiej – tej sprzed ośmiu lat, przegranej przez Hillary Rodham Clinton.

Skądinąd specyfika amerykańskiego systemu wyborczego polega na tym, że można w wyborach na prezydenta państwa uzyskać więcej głosów niż rywal – a progu Białego Domu nie przekroczyć, bo liczy się przecież nie bezwzględna liczba głosów, tylko liczba elektorów wybieranych przez stany. A w listopadzie 2016 roku – nie pierwszy raz w dziejach Stanów Zjednoczonych Ameryki – wygrał kandydat z mniejszym poparciem Amerykanów, ale większym poparciem amerykańskich elektorów.

Czy Kamala Harris pokona Donalda Trumpa. Nie wiadomo. Na pewno ma na to większą szansę niż nie umiejący odejść na czas, stetryczały, beznadziejny w ostatnich miesiącach J.R. Biden. Przede wszystkim obecna wiceprezydent na pewno zatrzyma odpływ – a może nawet skutecznie powalczyć o powrót choć części wyborców z dwóch podstawowych dla Demokratów grup: kobiet i czarnoskórych. To nie musi przeważyć szali – to może ją przeważyć. A na pewno w jakiejś mierze wyrównać szanse obojga kandydatów.

Choć jednak powiedzmy wprost: na dziś Trump idzie rozpędem zdecydowanej wygranej w debacie telewizyjnej oraz falą sympatii po nieszczęsnym zamachu.

Głównymi minusami wiceprezydent Harris jest totalny brak charyzmy i bardzo słaba orientacja w polityce międzynarodowej – a akurat wiedzy na ten temat oczekują od kandydata na lokatora Białego Domu amerykańscy wyborcy.

Do wyborów zostało trochę ponad trzy miesiące. To bardzo mało. I to bardzo dużo. Mrs Harris ma szanse na zwycięstwo. Na dziś jednak Mr Trump ma je nieco większe. Na dzisiaj...

Źródło: Wprost

Ostatnie wpisy

  • Niemcy wybrali24 lut 2025, 14:45Wybory w Niemczech? „Keine Uberraschung"– bez niespodzianki.
  • Polska, USA: Korepetycje dla sekretarza Hegsetha17 lut 2025, 9:45Polska nie gra w tej samej lidze co USA, ale powinniśmy znać swoją wartość.
  • Grunwald Trumpa10 lut 2025, 8:39Polska po wiekopomnym zwycięstwie nad tradycyjny wrogiem z Zachodu - w tamtym czasie pod postacią Zakonu Krzyżackiego – w 1410 roku pod Grunwaldem nie poszła za ciosem i mieliśmy z Krzyżakami problemy jeszcze przez ponad 100 lat. Nie wiem, czy...
  • USA: Gorąca polityczna zima...3 lut 2025, 8:54Dzieje się w USA po inauguracji Trumpa, oj,dzieje! Jest zupełnie jak u Alfreda Hitchcocka – co prawda reżysera angielskiego, ale od 56. roku życia obywatela amerykańskiego, który zresztą w Stanach Zjednoczonych zmarł (oczywiście w Mekce tamtejszej...
  • Obama, wuj Walery i żydowska dziewczynka27 sty 2025, 8:51Dokładnie dziś mija 9. rocznica symbolicznej dla mojego kraju, ale także dla mojej rodziny i pewnej uroczystości w Waszyngtonie.