Odwołam się do liczb. Przed czteroma laty w wyborach prezydenckich, gdy Sandu wygrała po raz pierwszy głosowało 140 tysięcy Mołdawian za granicą. Przed dwoma tygodniami w pierwszej turze i referendum aż o 100 tysięcy więcej, a więc prawie ćwierć miliona! Tymczasem wczoraj w drugiej turze – już 310 tysięcy.
Działo się to w sytuacji, gdy część wyborców innych kandydatów niż prezydent Sandu i byłego prokuratora generalnego, zdymisjonowanego przez obecną władzę (a więc Sandu) Alexandra Stojanoglo, nie wzięło udziału w drugiej turze.
Mołdawia liczy oficjalnie – dane z obecnego roku – 2,4 miliona mieszkańców, ale paręset tysięcy wyjechało z kraju do pracy. Emigranci na Zachodzie głosowali za Sandu i za akcesem do UE. Utworzenie blisko ćwierć tysiąca komisji wyborczych zagranicą, gdy w samej Mołdawii było ich niespełna dwa tysiące – było oczywiście korzystne dla obecnego obozu władzy w Kiszyniowie.
Żeby uświadomić sobie skalę „wysycenia” głosów z zagranicy, dla porównania podam, że w odbywających się tydzień temu wyborów parlamentarnych w Gruzji, a więc w kraju liczniejszym niż Mołdawia, poza granicami kraju zarejestrowało się 95 tysięcy wyborców, a zagłosowało zaledwie 25 tysięcy – a więc przeszło dwanaście razy mniej niż w Mołdawii! To świadczy o maksymalnej mobilizacji władz w Kiszyniowie.
Doszło do tego realne wsparcie szeroko rozumianego Zachodu, w tym szczególnie USA. Ten jeden z dwóch najbiedniejszych krajów Europy, za jaki uchodzi Mołdawia, stać było na nieprawdopodobną kampanię profrekwencyjną, skierowaną w dużej mierze do Mołdawian mieszkających poza granicami kraju.
Na samym tylko Instagramie ukazało się milion profrekwencyjnych reklam! Zaangażowano dziesiątkę najpopularniejszych mołdawskich blogerów, aby „podbić" frekwencje, a także jednego z nielicznych w tym kraju mistrzów olimpijskich.
Zachód wygrał więc w Mołdawii ze Wschodem 2:0, choć biorąc pod uwagę tylko głosy wyborców mieszkających w tym kraju przegrałby 0:2 (Stojanoglo w samej Mołdawii wygrał z Sandu w II turze 51% do 49%). A to grozi porażką obozu prozachodniego w wyborach parlamentarnych Anno Domini 2025.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.