Oficjalnie mija właśnie przedostatni dzień mojego "aresztu". Nieoficjalnie właśnie się skończył, a rozpoczęła się wielka ucieczka.
Ranek przywitał mnie deszczem i złym samopoczuciem. Usnąłem dopiero przed 6 i czułem się fatalnie. Nawet duża czarna kawa nie pomagała. Dzień nie nastraja pozytywnie, jednak ja już postanowiłem zakończyć go z uśmiechem. Dziś sam przerwę moją karę.
Po powrocie do domu, od razu zacząłem przygotowywać się do wykonania mojego planu. Wszystkie szczegóły są dograne. Odłączam zasilanie stacji nadawczej, a następnie przecinam pasek nadajnika. Po całej operacji zakładam kurtkę i znikam. Kontakt się urywa.
Do przecięcia paska używam polskiej "szturmówki". Szybki ruch ostrza i po kilku sekundach jestem względnie wolnym człowiekiem. W przeciętym pasku można zobaczyć światłowód oraz 2 metalowe blaszki. Zdaję sobie sprawę, że przerwanie systemu automatycznie włączy alarm w SDE. Wyciągam więc baterię z telefonu komórkowego i odcinam się od świata zewnętrznego. W normalnych warunkach kary moje zachowanie automatycznie oznaczałoby powrót do zakładu karnego.
Przez 6 dni byłem więźniem własnego mieszkania. Codziennie normalnie wykonywałem swoje obowiązki zawodowe. SDE uświadomił mi jak ciężką karą psychiczną jest ograniczenie wolności w normalnym życiu. Ścisłe ramy czasowe wyznaczały bieg mojego dnia. Każde plany musiały zostać przemyślane pod kątem systemu. Znajomi zostali odsunięci na drugi plan. Życie towarzyskie przestało istnieć.
Dla niektórych to z pewnością niewiele. Przecież areszt to nie wakacje. Jednak kiedy szedłem ulicą i widziałem wzrok ludzi skierowany na moją opaskę czułem się dziwnie. Spojrzenia na plecach odprowadzały mnie do najbliższego zakrętu. Kilkakrotnie słyszałem "patrz to ta opaska dla skazanych" i innego podobne wypowiedzi. Byłem tym już najzwyczajniej zmęczony, a mój areszt trwał zaledwie tydzień. 179691 właśnie przestał istnieć w systemie dozoru elektronicznego.
Po powrocie do domu, od razu zacząłem przygotowywać się do wykonania mojego planu. Wszystkie szczegóły są dograne. Odłączam zasilanie stacji nadawczej, a następnie przecinam pasek nadajnika. Po całej operacji zakładam kurtkę i znikam. Kontakt się urywa.
Do przecięcia paska używam polskiej "szturmówki". Szybki ruch ostrza i po kilku sekundach jestem względnie wolnym człowiekiem. W przeciętym pasku można zobaczyć światłowód oraz 2 metalowe blaszki. Zdaję sobie sprawę, że przerwanie systemu automatycznie włączy alarm w SDE. Wyciągam więc baterię z telefonu komórkowego i odcinam się od świata zewnętrznego. W normalnych warunkach kary moje zachowanie automatycznie oznaczałoby powrót do zakładu karnego.
Przez 6 dni byłem więźniem własnego mieszkania. Codziennie normalnie wykonywałem swoje obowiązki zawodowe. SDE uświadomił mi jak ciężką karą psychiczną jest ograniczenie wolności w normalnym życiu. Ścisłe ramy czasowe wyznaczały bieg mojego dnia. Każde plany musiały zostać przemyślane pod kątem systemu. Znajomi zostali odsunięci na drugi plan. Życie towarzyskie przestało istnieć.
Dla niektórych to z pewnością niewiele. Przecież areszt to nie wakacje. Jednak kiedy szedłem ulicą i widziałem wzrok ludzi skierowany na moją opaskę czułem się dziwnie. Spojrzenia na plecach odprowadzały mnie do najbliższego zakrętu. Kilkakrotnie słyszałem "patrz to ta opaska dla skazanych" i innego podobne wypowiedzi. Byłem tym już najzwyczajniej zmęczony, a mój areszt trwał zaledwie tydzień. 179691 właśnie przestał istnieć w systemie dozoru elektronicznego.
![](https://img.wprost.pl/_thumb/c5/e9/64bd3e55793b142ea11c60fe0ab5.jpeg)
![](https://img.wprost.pl/_thumb/59/59/0be726d83b99a3275d40cd22ed6c.jpeg)