Przyszły pan senator Gowin, czyli podsumowanie tygodnia.
Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło - zdaje się rozumować Jarosław Gowin, przyszły senator niezależny z Krakowa, rzucając Donaldowi Tuskowi rękawicę w postaci własnego programu dla PO. Owym dobrym ma być zwycięstwo w wyborach na szefa Platformy. Złe jest zaś to, że niepokornych Tuskowi szabel ma poseł Gowin mniej niż palców jednej ręki. Naciągana ta logika posła Gowina. Ta chłodna i szczera do bólu zdaje się mu odpowiadać innym przysłowiem: komu w drogę, temu czas.
Wyrzucam Gowina już prawie pół roku - zdaje się z kolei myśleć Tusk, który na pożegnania zdobyć się nie może. Nie to, co Jarosław Kaczyński, który ścina harde głowy już zawodowo. Pójść w ślady prezesa może jednak Tusk zwyczajnie nie chcieć. Historia poparcia dla wyrzuconych z PiS pokazuje, że nowym partiom ciężko mówić to samo, co starym i przetrwać. Tu może jednak być inaczej. Bo konserwatywny elektorat prezesowi wierzy, a centroprawicowy elektorat premierowi przytakuje. A to duża różnica.
Pierwszego dnia sierpnia w stolicy znów zawyły syreny i zalśniła czarną farbą namalowana na murach "Kotwica". Polacy naród bitny, a że hitlerowców od dekad w Warszawie już nie ma, jak co roku chwycił się naród za łeb sam ze sobą. Obyło się bez karabinów i granatów - walczono na gwizdy i wyzywanie się od motłochu i zdrajców. W pierwszym szeregu szedł wprawdzie sam Władysław Bartoszewski, ale nie daliśmy rady. Mimo bycia jedyną "stroną" konfliktu - znowu klęska.
Sprawa zabójstwa gen. Marka Papały doczekała się wyroku - uniewinnienia oskarżonych o nakłanianie do zabójstwa. Sędzia Paweł Dobosz długo uzasadniał wyrok. W pamięci utkwiło mi zdanie, które bezczelnie wyrwę z kontekstu: "sąd nie jest od wydawania wyroków skazujących". Piękne słowa. Podobnie, zdawałoby się, śledczy nie są od rozwiązywania spraw. 15 lat i kilkanaście wersji wydarzeń później wiemy tylko tyle, że może i coś wiemy, ale nie wiemy co.
Wyrzucam Gowina już prawie pół roku - zdaje się z kolei myśleć Tusk, który na pożegnania zdobyć się nie może. Nie to, co Jarosław Kaczyński, który ścina harde głowy już zawodowo. Pójść w ślady prezesa może jednak Tusk zwyczajnie nie chcieć. Historia poparcia dla wyrzuconych z PiS pokazuje, że nowym partiom ciężko mówić to samo, co starym i przetrwać. Tu może jednak być inaczej. Bo konserwatywny elektorat prezesowi wierzy, a centroprawicowy elektorat premierowi przytakuje. A to duża różnica.
Pierwszego dnia sierpnia w stolicy znów zawyły syreny i zalśniła czarną farbą namalowana na murach "Kotwica". Polacy naród bitny, a że hitlerowców od dekad w Warszawie już nie ma, jak co roku chwycił się naród za łeb sam ze sobą. Obyło się bez karabinów i granatów - walczono na gwizdy i wyzywanie się od motłochu i zdrajców. W pierwszym szeregu szedł wprawdzie sam Władysław Bartoszewski, ale nie daliśmy rady. Mimo bycia jedyną "stroną" konfliktu - znowu klęska.
Sprawa zabójstwa gen. Marka Papały doczekała się wyroku - uniewinnienia oskarżonych o nakłanianie do zabójstwa. Sędzia Paweł Dobosz długo uzasadniał wyrok. W pamięci utkwiło mi zdanie, które bezczelnie wyrwę z kontekstu: "sąd nie jest od wydawania wyroków skazujących". Piękne słowa. Podobnie, zdawałoby się, śledczy nie są od rozwiązywania spraw. 15 lat i kilkanaście wersji wydarzeń później wiemy tylko tyle, że może i coś wiemy, ale nie wiemy co.