Dziennikarze TVN24 dowiedzieli się, że Donald Tusk ma doskonały pomysł jak uratować władzę Hanny Gronkiewicz-Waltz w stolicy - jeśli Warszawiacy odwołają panią prezydent w referendum, może ona rządzić jako komisarz. Świetnie.
Demokracja. Sir Winston Churchill mówił o niej, że jest najgorszą formą rządu, jeśli nie liczyć wszystkich innych form, których próbowano od czasu do czasu. Z definicji jest to system, w którym władza stanowi reprezentację obywateli i wyraża ich wolę. W praktyce? Wolne żarty... Na świecie jest tylko jeden rodzaj prawdziwej demokracji - młoda demokracja. Z czasem wszyscy, niezależnie od półkuli, strefy klimatycznej i obszaru kulturowego budzimy się z ręką w nocniku. Obywatele Niemiec nie chcą wojny w Syrii? Kogo to obchodzi. Na pewno nie rząd. Amerykanie walczą o swoją prywatność? Niby z kim? Niby jak? Na transparenty i protesty głodowe? Wielkie wrażenie to robi na władzy. Europejczycy chcą dalej palić papierosy mentolowe? Unia wie lepiej, co dobre (i jakie zakazy mają sens). Irlandczycy nie chcą eurotraktatu? Zróbmy im referendum jeszcze raz.
Zaraz ktoś powie, że ludzie nie mogą o wszystkim decydować, a rząd musi podejmować trudne decyzje. Oczywiście, że musi. Ba! Zawsze powinien podejmować decyzje trudne, jeśli to one są właściwe. Niestety w demokracji tego nie robi. Politycy stosują się tu do jednej i tylko jednej zasady - podejmujemy decyzje trudne tylko wtedy, gdy innych podjąć się już zwyczajnie nie da. Skutek? Mimo dobrej miny do złej gry polityków i analityków wszyscy zmierzamy nieuchronnie ku bankructwu, biedzie i załamaniu systemu. Inny problem w tym, że gdy politycy zaczynają podejmować trudne decyzje, ich poparcie momentalnie zaczyna spadać, przychodzi nowa ekipa wyniesiona na hasłach odwrócenia owych zmian i głupia karuzela kręci się dalej. Nikt jej nie zatrzyma, bo i po co. Ciśniemy, póki się da - to dewiza demokratycznych rządów. Póki się da, czyli póki karuzela się nie rozpadnie na modłę grecką czy cypryjską.
Do czego zmierzam - jeśli Hanna Gronkiewicz-Waltz zostanie komisarzem Warszawy, po tym jak straci prezydencki stołek o czym to będzie świadczyć? O kompromitacji rządzących z pewnością, ale też o kompromitacji systemu. Bo choć Platforma Obywatelska zniechęca ludzi do skorzystania z ich demokratycznych przywilejów i kurczowo trzyma się władzy w Warszawie, prztykając demokrację w nos prawnym bublem, to ewentualna decyzja Tuska ustanawiająca Gronkiewicz-Waltz komisarzem... byłaby jedyną słuszną decyzją. Jak argumentują rządzący, Gronkiewicz-Waltz lub ktokolwiek z jej najbliższej ekipy dysponują już ratuszowym know-how i komisarz taki nie musiałby zmarnować całego czasu do wyborów prezydenta na wdrażanie się w system. Sęk jednak w tym, że skoro wybraliśmy już tę demokrację, to albo trzymajmy się jej, albo kategorycznie dajmy sobie z nią spokój, zamiast drwić z obywateli, z których i tak już nadrwiliśmy się co niemiara.
Zaraz ktoś powie, że ludzie nie mogą o wszystkim decydować, a rząd musi podejmować trudne decyzje. Oczywiście, że musi. Ba! Zawsze powinien podejmować decyzje trudne, jeśli to one są właściwe. Niestety w demokracji tego nie robi. Politycy stosują się tu do jednej i tylko jednej zasady - podejmujemy decyzje trudne tylko wtedy, gdy innych podjąć się już zwyczajnie nie da. Skutek? Mimo dobrej miny do złej gry polityków i analityków wszyscy zmierzamy nieuchronnie ku bankructwu, biedzie i załamaniu systemu. Inny problem w tym, że gdy politycy zaczynają podejmować trudne decyzje, ich poparcie momentalnie zaczyna spadać, przychodzi nowa ekipa wyniesiona na hasłach odwrócenia owych zmian i głupia karuzela kręci się dalej. Nikt jej nie zatrzyma, bo i po co. Ciśniemy, póki się da - to dewiza demokratycznych rządów. Póki się da, czyli póki karuzela się nie rozpadnie na modłę grecką czy cypryjską.
Do czego zmierzam - jeśli Hanna Gronkiewicz-Waltz zostanie komisarzem Warszawy, po tym jak straci prezydencki stołek o czym to będzie świadczyć? O kompromitacji rządzących z pewnością, ale też o kompromitacji systemu. Bo choć Platforma Obywatelska zniechęca ludzi do skorzystania z ich demokratycznych przywilejów i kurczowo trzyma się władzy w Warszawie, prztykając demokrację w nos prawnym bublem, to ewentualna decyzja Tuska ustanawiająca Gronkiewicz-Waltz komisarzem... byłaby jedyną słuszną decyzją. Jak argumentują rządzący, Gronkiewicz-Waltz lub ktokolwiek z jej najbliższej ekipy dysponują już ratuszowym know-how i komisarz taki nie musiałby zmarnować całego czasu do wyborów prezydenta na wdrażanie się w system. Sęk jednak w tym, że skoro wybraliśmy już tę demokrację, to albo trzymajmy się jej, albo kategorycznie dajmy sobie z nią spokój, zamiast drwić z obywateli, z których i tak już nadrwiliśmy się co niemiara.