Wszystkie twarze Palikota, wrzaski Niesiołowskiego czy piana Krystyny Pawłowicz to nic nowego. Polska polityka/władza zawsze była dzika, obłudna i ociekająca nienawiścią, odkąd szlachta, czyli potomkowie wojów, którzy najlepiej siekali Niemców toporami, zamieniła polską, a później polsko-litewską monarchię w cyrk. Mówimy wszak o kraju, w którym wystarczyło rzucić dwa słowa, by rozwiązać Sejm.
Współczesna polska polityka jest równie głupia i żenująca, co do bólu wręcz nudna. Dużo gadania, obiecywania i wylewania pomyj, a czynów mało. Co najwyżej ktoś kadzidełko raz na jakiś czas zapali. Czego w polityce w biało-czerwonym wydaniu mamy naprawdę w bród, to żółci. Nienawistna wojna PO-wców z PiS-owcami nie jest jednak niczym nowym. W dwudziestoleciu międzywojennym, tak hołubionym dziś przez ludzi, którzy urodzili się, gdy ich rodzice lub nawet dziadkowie ledwo ten okres pamiętali, nienawiść Polaków do innych Polaków była tak wielka, że dzisiejsza jest przy tamtej niewinnym deptaniem cudzych babek w piaskownicy. Elektoraty były o wiele bardziej fanatyczne, a liczne media nie myślały nawet, by ukrywać się ze swoimi politycznymi związkami. Polacy pod sztandarami, flagami i z hasłami drukowanymi przez gazety lali się po mordach na ulicach tak regularnie, jak jeszcze parę lat temu robili to kibole. Polityczne ustawki partyjnych bojówek (wtedy zasługiwały na tę nazwę), choć ginęli w nich czasem ludzie, również nie były niczym specjalnie szokującym. W twarz dostawali też często politycy wracający z obrad do domu, a jeden prezydent Polski przez Polaków został nawet zamordowany. Skazany na śmierć zamachowiec został niedługo potem okrzyknięty przez dużą część naszych rodaków i polityków (w tym kleru, który licznie obsiadał Sejm. "Nie zabijaj", khem...) bohaterem i męczennikiem za "słuszną sprawę". Dzisiejsze kłótnie o krzyże, związki partnerskie czy referenda to przy tym śmiech na sali.
I to też jest mało! Gdy powstawała Armia Polska we Francji, celowo nie zapraszano z obozów internowania w Rumunii (czytaj: nie ułatwiano im ucieczek) oficerów-piłsudczyków. Nawet pochodzenia żydowskiego! Jak po przewrocie faszyści rumuńscy wydali Gestapo generała Teofila Marescha (legionistę-Żyda), to gestapowiec z uśmiechem mu powiedział: "generał Sikorski zostawił pana generała w Rumunii, żebyśmy pana zabili. Ale my niestety go zawiedziemy, ponieważ pojedzie pan do oflagu". Nienawiść "sikorszczaków" do "piłsudczyków" była tak wielka, że trwała nawet w czasie wojny. Dla konkurentów politycznych zorganizowano obozy izolacyjne w Szkocji, gdzie oficerowie masowo popełniali samobójstwa i chlali na umór. Miejscowa ludność bardzo się temu dziwiła. Gen. Dąb-Biernacki, we Wrześniu dowódca Armii "Prusy" walczącej na dwa fronty, stary piłsudczyk, po przedostaniu się do Francji został aresztowany z rozkazu gen. Sikorskiego. Umieszczono go w celi razem z francuskimi kryminalistami mimo, że miał Legię Honorową. Dopiero interwencja prezydenta Republiki wyciągnęła go z więzienia. Ale o nim nie zapomnieli. Na Wyspach Brytyjskich został ponownie aresztowany i dostał 4 lata więzienia od sądu polowego za "oszczerstwa kierowane pod adresem gen. Sikorskiego i słanie listów do prezydenta Francji". Poczytajcie sobie wspomnienia Marii Pestkowskiej, nóż się w kieszeni otwiera.
W całej naszej historii raz tylko Polacy się pogodzili: w Auschwitz w radzie podziemnej. Ale w obliczu komory gazowej to trochę za późno.
"Dajcie Polakom rządzić, a sami się wykończą", mówił Bismarck i są to bodaj najprawdziwsze słowa o polskiej klasie politycznej kiedykolwiek wypowiedziane.
I to też jest mało! Gdy powstawała Armia Polska we Francji, celowo nie zapraszano z obozów internowania w Rumunii (czytaj: nie ułatwiano im ucieczek) oficerów-piłsudczyków. Nawet pochodzenia żydowskiego! Jak po przewrocie faszyści rumuńscy wydali Gestapo generała Teofila Marescha (legionistę-Żyda), to gestapowiec z uśmiechem mu powiedział: "generał Sikorski zostawił pana generała w Rumunii, żebyśmy pana zabili. Ale my niestety go zawiedziemy, ponieważ pojedzie pan do oflagu". Nienawiść "sikorszczaków" do "piłsudczyków" była tak wielka, że trwała nawet w czasie wojny. Dla konkurentów politycznych zorganizowano obozy izolacyjne w Szkocji, gdzie oficerowie masowo popełniali samobójstwa i chlali na umór. Miejscowa ludność bardzo się temu dziwiła. Gen. Dąb-Biernacki, we Wrześniu dowódca Armii "Prusy" walczącej na dwa fronty, stary piłsudczyk, po przedostaniu się do Francji został aresztowany z rozkazu gen. Sikorskiego. Umieszczono go w celi razem z francuskimi kryminalistami mimo, że miał Legię Honorową. Dopiero interwencja prezydenta Republiki wyciągnęła go z więzienia. Ale o nim nie zapomnieli. Na Wyspach Brytyjskich został ponownie aresztowany i dostał 4 lata więzienia od sądu polowego za "oszczerstwa kierowane pod adresem gen. Sikorskiego i słanie listów do prezydenta Francji". Poczytajcie sobie wspomnienia Marii Pestkowskiej, nóż się w kieszeni otwiera.
W całej naszej historii raz tylko Polacy się pogodzili: w Auschwitz w radzie podziemnej. Ale w obliczu komory gazowej to trochę za późno.
"Dajcie Polakom rządzić, a sami się wykończą", mówił Bismarck i są to bodaj najprawdziwsze słowa o polskiej klasie politycznej kiedykolwiek wypowiedziane.