Halo, halo, nie wiem, czy mnie dobrze słychać, dzwonię z wiadra. Proszę wybaczyć moją nieskładną narrację. To eksperyment myślowy bardziej, niźli wpis na bloga.
Myślę, więc jestem ekspertem. Wybuch w stodole otworzył mój umysł. Białe jest czarne, a czarne jest białe, śanti om. Zaczęło się od plaśnięcia. "I potem nie było wybuchu. Ani płomienia, ani nic, tylko takie plaśnięcie" - mówił świadek filmu numer jeden (lub dwa, już nie pamiętam). To samolot ściął drzewa, sztuczną mgłę pieruny Rosjanie sprzęgły nad Smoleńskiem. Rosyjscy świadkowie to chyba popili wtedy, bo dwa lata później jednak wybuch. To znaczy w kwietniu 2010 r., ale dopiero po dwóch latach żeśmy go usłyszeli. To fizyka, ciężka sprawa, ważne, że dzielne Biniendy rozumieją i to liczą.
"Fala uderzeniowa powstała w wyniku wybuchu na pokładzie", "Samolot został zniszczony w wyniku dobrze przygotowanej, wielopunktowej eksplozji" - tłumaczą nasze dzielne Biniendy. Przyszła paczką metalowa część z wraku. Bez nadawcy, pewnie boi się o życie, seryjny samobójca wciąż na wolności. Wszyscy się boimy, ale walczymy. Coraz bliżej prawdy. Badamy podrzucony dowód i wybuch jak w mordę strzelił. Rzepa pisze o trotylu. Ale potem się z tego wycofuje, czyli prawda.
Dzielne Biniendy dalej symulują. Nie mają parametrów skrzydeł. Dobrze, że sklejali modele w dzieciństwie i dużo latali. O tym też zrobimy film, ale to później. Teraz dzielne Biniendy są w prokuraturze. Michnikowa "Wyborcza" przypuszcza atak, największy od 1968 roku. Zacytowali naszych dzielnych Biniendów, jak oni mogli, tak bezczelnie cytować. Mówią, że się nie znają nasze dzielne Biniendy. Jak się nie znają, jak profesory. Prokuratura publikuje podpisane przez ekspertów zeznania. Skany wyrwane z kontekstu. Bronimy dzielne Biniendy. Nazajutrz posiedzenie zespołu, są kamery, dobre światło i jakiś mecenas gada do skajpa. Nie to, co u Laska. Szkoda, że nie udało się puścić tego filmu o facecie, który siedzi na statku. Błaszczak siedzi obok jakiś cichy. Chciał obejrzeć.
Na wycieraczce lądują kolejne dowody. Anonim, czyli prawdziwe. Odważny, prawie jak nasze Biniendy. Chwilę później ofensywa kłamstwa. Zdjęcie sfotoszopowane. Że niby wybuchu nie było, a to rosyjski bloger manipulował. Więc mówimy: przecież to od tej Anodiny, z MAK-u zdjęcie. Lasek mówi, że nie. Czyli manipuluje. To on ma zdjęcie. Wiem, że ma, bo je ukrywa. Prawda na wyciągnięcie ręki. - Ofensywa kłamstwa została przygwożdżona - obwieszcza prezes pod Pałacem Prezydenckim. Mówi, że najpierw miałem tylko głowę i ręce. Nie wiem, o co chodzi. Ważne, że będą pomniki.
Merdia mówią o kompromitacji, ale ludzie wierzą. Prawda już bardzo blisko. Merdia jeszcze nie zrozumiały - mnie się nie da skompromitować w oczach prawdziwych Polaków. Po prostu się nie da.
"Fala uderzeniowa powstała w wyniku wybuchu na pokładzie", "Samolot został zniszczony w wyniku dobrze przygotowanej, wielopunktowej eksplozji" - tłumaczą nasze dzielne Biniendy. Przyszła paczką metalowa część z wraku. Bez nadawcy, pewnie boi się o życie, seryjny samobójca wciąż na wolności. Wszyscy się boimy, ale walczymy. Coraz bliżej prawdy. Badamy podrzucony dowód i wybuch jak w mordę strzelił. Rzepa pisze o trotylu. Ale potem się z tego wycofuje, czyli prawda.
Dzielne Biniendy dalej symulują. Nie mają parametrów skrzydeł. Dobrze, że sklejali modele w dzieciństwie i dużo latali. O tym też zrobimy film, ale to później. Teraz dzielne Biniendy są w prokuraturze. Michnikowa "Wyborcza" przypuszcza atak, największy od 1968 roku. Zacytowali naszych dzielnych Biniendów, jak oni mogli, tak bezczelnie cytować. Mówią, że się nie znają nasze dzielne Biniendy. Jak się nie znają, jak profesory. Prokuratura publikuje podpisane przez ekspertów zeznania. Skany wyrwane z kontekstu. Bronimy dzielne Biniendy. Nazajutrz posiedzenie zespołu, są kamery, dobre światło i jakiś mecenas gada do skajpa. Nie to, co u Laska. Szkoda, że nie udało się puścić tego filmu o facecie, który siedzi na statku. Błaszczak siedzi obok jakiś cichy. Chciał obejrzeć.
Na wycieraczce lądują kolejne dowody. Anonim, czyli prawdziwe. Odważny, prawie jak nasze Biniendy. Chwilę później ofensywa kłamstwa. Zdjęcie sfotoszopowane. Że niby wybuchu nie było, a to rosyjski bloger manipulował. Więc mówimy: przecież to od tej Anodiny, z MAK-u zdjęcie. Lasek mówi, że nie. Czyli manipuluje. To on ma zdjęcie. Wiem, że ma, bo je ukrywa. Prawda na wyciągnięcie ręki. - Ofensywa kłamstwa została przygwożdżona - obwieszcza prezes pod Pałacem Prezydenckim. Mówi, że najpierw miałem tylko głowę i ręce. Nie wiem, o co chodzi. Ważne, że będą pomniki.
Merdia mówią o kompromitacji, ale ludzie wierzą. Prawda już bardzo blisko. Merdia jeszcze nie zrozumiały - mnie się nie da skompromitować w oczach prawdziwych Polaków. Po prostu się nie da.