Czy bez wsparcia polityków można w Polsce nakręcić film? Owszem, ale lepiej ich mieć po swojej stronie. Tak wynika z rozmowy z Pawłem Chochlewem, reżyserem „Tajemnicy Westerplatte”, który opowiada o kulisach realizacji filmu opublikowanej w najnowszym numerze tygodnika "Wprost". Przypomnę: scenariusz filmu trafia do ówczesnego szefa gabinetu premiera Sławomira Nowaka. Ten zamienia się w recenzenta i grzmi: film uderza w godność i honor polskich żołnierzy.
Jak scenariusz mógł wpaść w ręce ministra? Reżyser opowiada: „To »zasługa« mojego współpracownika, którego dziewczyna była posłanką PO. Porozdawał scenariusz: Zdrojewskiemu, ludziom z kancelarii premiera i posłom, głównie kolegom swojej »flamy«”. Współpracownik uznał, że życzliwość polityków umożliwi załatwienie dotacji na film. Politycy wpadli na inny pomysł. Postanowili wykorzystać sprawę. Pokazać, jak wielkimi są patriotami. Chochlew uzasadnia: „Rok 2008. Lech Kaczyński, twórca Muzeum Powstania Warszawskiego. Prezentowany Polakom jako wielki patriota. Donald Tusk. Też zapewne patriota i też chciałby, by tak o nim mówiono. Polacy właśnie się dowiedzieli, że jego dziadek walczył w Wehrmachcie. Proszę zerknąć na sondaże sprzed 26 sierpnia 2008 r. [wybucha sprawa filmu – red.] i po tej dacie – mówią same za siebie. I mamy nieznanego filmowca. Eksperci na poparcie tezy obrazoburczości też się znaleźli. Uznano, że zrobienie afery wokół filmu, który rzekomo narusza honor żołnierza, jakoś zrównoważy tamto wydarzenie”.
Na szczęście dla reżysera media zganiły kancelarię premiera i film powstał. Czy politycy wyciągnęli wnioski? Nie. Ostatnio politycy PiS zwrócili się do MSZ o podjęcie interwencji w sprawie filmu National Geographic „Śmierć prezydenta”. Kazimierz Kutz ostro zaatakował powstający filmu o tragedii smoleńskiej Antoniego Krauzego.
Czasy mijają, a nasi politycy zachowują się jak towarzysz Kliszko, który dzielił filmy na zgodne z linią PZPR i te niesłuszne.
Na szczęście dla reżysera media zganiły kancelarię premiera i film powstał. Czy politycy wyciągnęli wnioski? Nie. Ostatnio politycy PiS zwrócili się do MSZ o podjęcie interwencji w sprawie filmu National Geographic „Śmierć prezydenta”. Kazimierz Kutz ostro zaatakował powstający filmu o tragedii smoleńskiej Antoniego Krauzego.
Czasy mijają, a nasi politycy zachowują się jak towarzysz Kliszko, który dzielił filmy na zgodne z linią PZPR i te niesłuszne.