Stara prawda mówi, że najlepszą obroną jest atak. Tę metodę zastosowali właściciele spółki Cam Media, składając do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez redaktora naczelnego tygodnika „Wprost” oraz przez właściciela spółki PMPG, wydawcę tygodnika. Przestępstwo miałoby polegać na tym, że naczelny oraz wydawca, działając wspólnie i w porozumieniu, opublikowali w tygodniku artykuł o spółce Cam Media w celu obniżenia jej pozycji na rynku.
Prawdą w tym zawiadomieniu jest tylko to, że opublikowaliśmy we „Wprost” (nr 17/18 z 22 kwietnia 2013 r.) artykuł „Nowak – złote dziecko Tuska”, autorstwa Cezarego Bielakowskiego, Sylwestra Latkowskiego i Michała Majewskiego, w którym m.in. opisaliśmy przyjacielskie relacje Sławomira Nowaka z biznesmenami, którzy zarabiają na rządowych kontraktach. Opisaliśmy jego zamiłowanie do drogich zegarków i to, że wymienia się nimi ze znajomym biznesmenem. Zwróciliśmy uwagę, że minister powinien uwzględnić w swoim oświadczeniu majątkowym dobra o wartości powyżej 10 tys. zł oraz wpisać do rejestru korzyści imprezowanie w klubie Privé finansowane właśnie przez Cam Media. Sam minister, uzupełniając ostatnio swoje oświadczenie majątkowe, przyznał, że mamy rację.
Reszta zawiadomienia to wyobrażenie jego autorów o metodach pracy w naszym tygodniku. Najwyraźniej nie mieści im się w głowach, że redakcja „Wprost” jest bytem samodzielnym, zespołem dziennikarzy, którzy sami decydują, o czym piszą. Wydawca nie wpływa na treść tygodnika i nie decyduje, co publikujemy.
Dlatego zarzut spółki Cam Media, że „Wprost” próbował manipulować kursem jej akcji, jest bezpodstawny i absurdalny. Zawsze można postawić taki zarzut, jeśli tylko dziennikarze spróbują opisać jakąkolwiek spółkę giełdową. Czy to znaczy, że nie wolno im w ogóle przyglądać się działaniu takich firm i o nich pisać? Zawiadomienie do prokuratury odbieram jako próbę zastraszenia dziennikarzy po to, żeby nie kontynuowali tematu spółki Cam Media. Nie damy się jednak zastraszyć.
Przy okazji wyjaśniam, że ani ja, ani żaden ze współautorów tekstu o spółce Cam Media nie ma akcji i nie gra na giełdzie.
Reszta zawiadomienia to wyobrażenie jego autorów o metodach pracy w naszym tygodniku. Najwyraźniej nie mieści im się w głowach, że redakcja „Wprost” jest bytem samodzielnym, zespołem dziennikarzy, którzy sami decydują, o czym piszą. Wydawca nie wpływa na treść tygodnika i nie decyduje, co publikujemy.
Dlatego zarzut spółki Cam Media, że „Wprost” próbował manipulować kursem jej akcji, jest bezpodstawny i absurdalny. Zawsze można postawić taki zarzut, jeśli tylko dziennikarze spróbują opisać jakąkolwiek spółkę giełdową. Czy to znaczy, że nie wolno im w ogóle przyglądać się działaniu takich firm i o nich pisać? Zawiadomienie do prokuratury odbieram jako próbę zastraszenia dziennikarzy po to, żeby nie kontynuowali tematu spółki Cam Media. Nie damy się jednak zastraszyć.
Przy okazji wyjaśniam, że ani ja, ani żaden ze współautorów tekstu o spółce Cam Media nie ma akcji i nie gra na giełdzie.