W mediach, modzie, kinie, muzyce gej czy lesbijka nie dziwią. Ale biznesmen – gej? I to na liście 100 najbogatszych Polaków? Albo lesbijka w zarządzie spółki skarbu państwa? To byłby dopiero szok!
Postanowiłem podpytać kilka największych polskich firm, czy pracują u nich osoby homoseksualne. Żadna nie odpowiedziała na to pytanie. Lotos chociaż o homoseksualnych pracownikach nie ma pojęcia, ,,w swoim działaniu kieruje się sprawiedliwym traktowaniem wszystkich osób bez względu na zajmowane stanowisko, staż pracy, przynależność do związków zawodowych, wiek, płeć, orientację seksualną, wygląd zewnętrzny, narodowość, wyznanie czy przekonania polityczne." – wylicza firma.
PGNiG również nie gromadzi wiedzy na temat prywatnych spraw swoich pracowników. Informuje, że to intymna sfera każdej osoby. Koncern wydał nawet własny kodeks etyki. To 36-stronicowy dokument, który ma tępić jakiekolwiek formy mobbingu czy molestowania.
Wynika z tego, że osoby homoseksualne w największych polskich firmach mogą czuć się bezpiecznie. Dziwi natomiast to, dlaczego wśród tysięcy zatrudnionych przez nich osób, nie pracuje tam oficjalnie żaden gej albo lesbijka. Może dlatego, że połączenie środowisk LGBT z środowiskiem biznesowym, to wciąż mieszanka wybuchowa. Przynajmniej w Polsce.
Dobrze wiedzą o tym Amerykanie. Pewna znana wyszukiwarka internetowa otwarcie daje pieniądze na organizację parad równości na całym świecie. - W Polsce dotuje takie wydarzenia po cichu w obawie, że wspieranie środowisk homoseksualnych mogłoby odbić się na wynikach finansowych jej polskiego oddziału – tłumaczył mi kilka tygodni temu organizator warszawskiej parady równości.
Wśród partnerów LGBT Business Forum, które ma wspierać osoby homoseksualne na polskim rynku pracy nie ma ani jednej dużej firmy. Jest salon kosmetyczny, biuro podróży i mała firma consultingowa.
Heteroseksualiści piją Ciechana pod tęczą, a homoseksualiści wylewają go do sedesu. I żaden poważny polski biznesmen nie chce w tej wojence uczestniczyć. No chyba, że anonimowo.
PGNiG również nie gromadzi wiedzy na temat prywatnych spraw swoich pracowników. Informuje, że to intymna sfera każdej osoby. Koncern wydał nawet własny kodeks etyki. To 36-stronicowy dokument, który ma tępić jakiekolwiek formy mobbingu czy molestowania.
Wynika z tego, że osoby homoseksualne w największych polskich firmach mogą czuć się bezpiecznie. Dziwi natomiast to, dlaczego wśród tysięcy zatrudnionych przez nich osób, nie pracuje tam oficjalnie żaden gej albo lesbijka. Może dlatego, że połączenie środowisk LGBT z środowiskiem biznesowym, to wciąż mieszanka wybuchowa. Przynajmniej w Polsce.
Dobrze wiedzą o tym Amerykanie. Pewna znana wyszukiwarka internetowa otwarcie daje pieniądze na organizację parad równości na całym świecie. - W Polsce dotuje takie wydarzenia po cichu w obawie, że wspieranie środowisk homoseksualnych mogłoby odbić się na wynikach finansowych jej polskiego oddziału – tłumaczył mi kilka tygodni temu organizator warszawskiej parady równości.
Wśród partnerów LGBT Business Forum, które ma wspierać osoby homoseksualne na polskim rynku pracy nie ma ani jednej dużej firmy. Jest salon kosmetyczny, biuro podróży i mała firma consultingowa.
Heteroseksualiści piją Ciechana pod tęczą, a homoseksualiści wylewają go do sedesu. I żaden poważny polski biznesmen nie chce w tej wojence uczestniczyć. No chyba, że anonimowo.