Ucieszył mnie wynik pierwszego ćwierćfinału Euro. Choć to niezbyt popularne - bo zwykło się uważać, ze Portugalczycy grają futbol piękny, a Niemcy toporny - to po cichu kibicowałem tym drugim
Dlaczego? Ze względu na wydarzenia w fazie grupowej. Pewni awansu do 1 / 4 Portugalczycy zupełnie odpuścili ostatni mecz ze Szwajcarami. Ich rezerwowi przegrali z gospodarzami turnieju 2:0. Tak, wiem że gdyby byli na ich miejscu Niemcy zrobiliby to samo, wiem że trenerzy innych drużyn, które miały już zapewniony awans również w ostatnim meczu oszczędzali we gwiazdy. Jest jednak różnica. Chorwaci, Holendrzy, Hiszpanie swoje mecze wygrali (a dwa pierwsze zespoły przegrywając mogłyby nawet pomóc w wyeliminowaniu z turnieju groźnych rywali). Portugalczycy jak twierdzili przyjechali na Euro po mistrzostwo Europy. Ich wypoczęte dzięki absencji w meczu ze Szwajcarami gwiazdy miały łatwo pokonać Niemców zmęczonych ciężką grą z Austriakami. Jednak futbol ma niewiele wspólnego z matematyką. Tu nie wszystko da się przewidzieć. Nie można sobie planować, w którym meczu grać się będzie dobrze, a w którym niekoniecznie. Portugalczycy przekonali się o tym boleśnie.