Po raz pierwszy podczas tych mistrzostw miałem okazję obejrzeć Euro 2008 w Polsacie. Przedmeczowe studio reklamowane było naprawdę nieźle – Kuba Błaszczykowski miał ujawnić prawdę o kulisach swego wyjazdu ze zgrupowania reprezentacji tuż przed Mistrzostwami Europy. Dałem się nabrać – obejrzałem
Całą rozmowę prowadzoną przez Mateusza Borka (ale wspieranego przez byłych piłkarzy Zbigniewa Bońka, Marka Koźmińskiego i Wojciech Kowalczyka) można właściwie streścić jednym zdaniem Błaszczykowskiego. „Udzielam tego wywiadu by zdementować pogłoski o konflikcie między mną a trenerem Beenhakkerem”. Prowadzący zdawał się tego zdania nie usłyszeć. Jego plan wydawał się prosty – piłkarz miał potwierdzić tezę, że żadna kontuzja mu się nie odnowiła, a Beenhakker postąpił nieroztropnie odsyłając go do domu. Błaszczykowski zadania jednak dziennikarzowi nie ułatwiał – powiedział, że sam poszedł po jednym z treningów do trenera, powiedzieć mu ze kontuzjowana noga boli, że nawet gdyby został na Euro to uraz mógłby się jeszcze pogłębić. Generalnie, choć szczęśliwy nie jest, to nie ma do nikogo pretensji, nawet do fizjologa Mike'a Lindemanna.
W pewnym momencie dziennikarz (powołując się na opinie piłkarza Tomasza Hajty) postawił tezę, że kontuzję Błaszczykowskiego można by bez trudu przed Euro wyleczyć gdyby skorzystał z pomocy jednego z niemieckich profesorów zajmujących się medycyną sportową. Kompetencje lekarzy zajmujących się przed Euro piłkarzem miał podważać siedzący w studiu absolwent sześciu klas szkoły podstawowej Wojciech Kowalczyk. Nie wiem co odpowiedział - przełączyłem kanał.
W pewnym momencie dziennikarz (powołując się na opinie piłkarza Tomasza Hajty) postawił tezę, że kontuzję Błaszczykowskiego można by bez trudu przed Euro wyleczyć gdyby skorzystał z pomocy jednego z niemieckich profesorów zajmujących się medycyną sportową. Kompetencje lekarzy zajmujących się przed Euro piłkarzem miał podważać siedzący w studiu absolwent sześciu klas szkoły podstawowej Wojciech Kowalczyk. Nie wiem co odpowiedział - przełączyłem kanał.