Przed meczem eksperci zastanawiali się jak będzie wyglądać końcówka meczu, w którym gra zespół od lat słynący z wygrywania meczów w ostatnich minutach (Niemcy) i drużyna, która nauczyła się tego na Euro 2008 (Turcja). Odpowiedź – choć w pewnym sensie oczywista – była jednak zaskakująca. W końcówce obydwie drużyny zdobyły po golu... Ale w finale i tak zagrają Niemcy
W półfinałach wielkich imprez rzadko pada dużo goli. Po raz ostatni wynikiem 3:2 zakończył się półfinał mistrzostw Europy w 1992 roku. Szwedzi przegrali wówczas z... Niemcami (obydwie drużyny zdobyły po golu w samej końcówce). W tegorocznych mistrzostwach byliśmy jednak świadkami tylu niespodzianek, że już mało co dziwi. Dlatego ze spokojem patrzyłem na mecz, w którym zdziesiątkowani (kontuzjami i kartkami) Turcy przez długie minuty dominowali nad Niemcami. To oni więcej strzelali, to oni łatwiej utrzymywali się przy piłce. Bramka była tylko kwestią czasu. I rzeczywiście Turcy jako pierwsi zdobyli gola. W tym turnieju taka sytuacja jeszcze nie miała miejsca. Oni sami chyba byli tym zaskoczeni, bo raptem po kilku minutach gola stracili i to .. po kontrataku, choć to raczej oni powinni używać tej broni skoro prowadzili.
Ostatni kwadrans – zgodnie z przedmeczowymi oczekiwaniami – przyniósł huśtawkę nastrojów. Najpierw fatalny błąd tureckiego bramkarza, potem łatwo dał się ograć Philp Lahm jeden z najpewniej grających niemieckich obrońców na tych mistrzostwach. Trzy minuty do końca – remis. Kto w tym momencie poszedł zrobić sobie herbatę z myślą o dogrywce nie widział rozstrzygnięcia. A był to jeden z najpiękniejszych momentów tych mistrzostw. Bo oto człowiek, który przed chwilą gola zawalił nagle zostaje bohaterem. Lahm zdobył piękną bramkę i dał Niemcom upragniony awans do finału (jego wybrano graczem meczu). Od zera do bohatera – w zaledwie kilkadziesiąt sekund.
Ostatni kwadrans – zgodnie z przedmeczowymi oczekiwaniami – przyniósł huśtawkę nastrojów. Najpierw fatalny błąd tureckiego bramkarza, potem łatwo dał się ograć Philp Lahm jeden z najpewniej grających niemieckich obrońców na tych mistrzostwach. Trzy minuty do końca – remis. Kto w tym momencie poszedł zrobić sobie herbatę z myślą o dogrywce nie widział rozstrzygnięcia. A był to jeden z najpiękniejszych momentów tych mistrzostw. Bo oto człowiek, który przed chwilą gola zawalił nagle zostaje bohaterem. Lahm zdobył piękną bramkę i dał Niemcom upragniony awans do finału (jego wybrano graczem meczu). Od zera do bohatera – w zaledwie kilkadziesiąt sekund.