Wczoraj był o kibicach polskich – dziś o zagranicznych. Oto subiektywny ranking fanów na Euro 2008
Najbardziej poprzebierani – Holendrzy. Ktoś kto produkuje pomarańczowe ubrania oraz różne dziwne przedmioty w kolorze pomarańczowym na pewno sporo ostatnio zarobił. Holendrzy przebierają się za kobiety w ciąży, za doniczki z tulipanami, właściwie za wszystkich i za wszystko – im dziwniej, tym lepiej. Praktycznie co do jednego przychodzą na stadion ubrani na pomarańczowo
Najweselsi – Hiszpanie. Mecz z ich udziałem to wielogodzinna fiesta w mieście, pod stadionem, na stadionie, w pociągu. Grają, tańczą, śpiewają – do zabawy wciągają miejscowych i fanów drużyn przeciwnych
Najbardziej fanatyczni – Grecy. Choć na Euro przegrywali co mogli, to gardeł nie żałowali. Serdecznie współczuję piłkarzom drużyn przeciwnych, którzy wykonują rzuty rożne obok greckiej trybuny. Fani „Hellas” wychylają się wówczas zza ogrodzenia, wymachują rękami, gwiżdżą, piszczą, hałasują
Najgłośniejsi – na stadionie Grecy, którzy są w stanie zakrzyczeć każdego, poza stadionem Turcy, którzy po wygranych meczach na stałe wciskają klaksony w swoich samochodach
Najspokojniejsi – Austriacy. Choć byli gospodarzami Euro, to na ulicach mało ich było widać. Na stadionie dawali się przekrzykiwać kibicom rywali
Najbardziej niecierpliwi – Francuzi, którzy ostro wygwizdali swój zespół już po 45 minutach pierwszego meczu. Jak się okazało mieli rację. Francuzi niczego na tym Euro nie zwojowali
Najbardziej wierzący w swoich piłkarzy - Niemcy. Już przed pierwszym gwizdkiem meczu z Polską gromko śpiewali, że zostaną mistrzami Europy. Czy się uda – jeszcze nie wiemy, ale w finale są
Najbardziej rozczarowani – Polacy. Na początku pierwszego meczu śpiewali „Deutschland, Deutschland, auf wiedersehen”, w połowie drugiego „Austria, Austria, auf wiedersehen”, na koniec trzeciego „Polacy, nic się nie stało”
Najweselsi – Hiszpanie. Mecz z ich udziałem to wielogodzinna fiesta w mieście, pod stadionem, na stadionie, w pociągu. Grają, tańczą, śpiewają – do zabawy wciągają miejscowych i fanów drużyn przeciwnych
Najbardziej fanatyczni – Grecy. Choć na Euro przegrywali co mogli, to gardeł nie żałowali. Serdecznie współczuję piłkarzom drużyn przeciwnych, którzy wykonują rzuty rożne obok greckiej trybuny. Fani „Hellas” wychylają się wówczas zza ogrodzenia, wymachują rękami, gwiżdżą, piszczą, hałasują
Najgłośniejsi – na stadionie Grecy, którzy są w stanie zakrzyczeć każdego, poza stadionem Turcy, którzy po wygranych meczach na stałe wciskają klaksony w swoich samochodach
Najspokojniejsi – Austriacy. Choć byli gospodarzami Euro, to na ulicach mało ich było widać. Na stadionie dawali się przekrzykiwać kibicom rywali
Najbardziej niecierpliwi – Francuzi, którzy ostro wygwizdali swój zespół już po 45 minutach pierwszego meczu. Jak się okazało mieli rację. Francuzi niczego na tym Euro nie zwojowali
Najbardziej wierzący w swoich piłkarzy - Niemcy. Już przed pierwszym gwizdkiem meczu z Polską gromko śpiewali, że zostaną mistrzami Europy. Czy się uda – jeszcze nie wiemy, ale w finale są
Najbardziej rozczarowani – Polacy. Na początku pierwszego meczu śpiewali „Deutschland, Deutschland, auf wiedersehen”, w połowie drugiego „Austria, Austria, auf wiedersehen”, na koniec trzeciego „Polacy, nic się nie stało”