Jeszcze kilka dni (tygodni) i mówiąc o Euro będziemy myśleć już tylko o 2012 roku. To mogą być dla nas bardziej udane mistrzostwa, niż te właśnie zakończone były dla Austriaków i Szwajcarów. Z trzech powodów
Po pierwsze ze względu na entuzjazm Polaków i Ukraińców. Wśród Austriaków i Szwajcarów nie do końca było widać radość z organizacji mistrzostw, może dlatego - że chyba nie do końca wierzyli w swoich piłkarzy, może dlatego – że wraz z trwaniem turnieju coraz więcej osób liczyło straty. W potencjał swoich graczy nie wierzyły także miejscowe firmy. Kampanie reklamowe z piłkarzami w rolach głównych znacznie bardziej widoczne były w Polsce niż w Austrii.
Po drugie – ponieważ w Polsce i na Ukrainie będzie łatwiej zarobić na Euro. Dlaczego? Ze względu na położenie geograficzne. Do Austrii czy Szwajcarii wielu kibiców przyjeżdżało na mecz samochodami, a po ostatnim gwizdku sędziego... wracało do domu. Dla wielu Czechów, Włochów, Chorwatów, Niemców, Francuzów wyjazd na Euro to były raptem dwie czy trzy godziny podróży. Nic więc dziwnego, że nie rezerwowali miejsc w hotelach, nie kupowali piwa w „fan zone”, itd. Ci co przyjadą do Polski czy na Ukrainę po prostu będą musieli u nas zostać dłużej, a tym samym zostawić więcej gotówki.
Po trzecie – ze względu na wielkość stadionów. Nasze będą znacznie większe od austriackich i szwajcarskich . A większe stadiony to więcej kibiców i większe wpływy – sklepikarzy, właścicieli restauracji i pubów. Więcej kibiców – to także lepsza atmosfera.
Jakie są zagrożenia? Przede wszystkim gigantyczne odległości między polskimi i ukraińskimi miastami, które sprawią, że Euro 2012 to tak naprawdę będą dwie osobne imprezy. Kibiców z niektórych krajów zobaczyć będziemy mogli co najwyżej podczas przesiadki na Okęciu. A drugie zagrożenie jest zupełnie banalne – że nie zdążymy na czas wybudować niezbędnej infrastruktury. Proszę jednak nie wierzyć Włochom, którzy co rusz wieszczą, że UEFA zabierze nam prawo do organizacji mistrzostw. Przed Euro włoskie gazety pisały, że ich piłkarze jadą na Euro po złote medale...
Ps. Euro skończone wracamy do polskiego piłkarskiego piekiełka. Dziś PZPN wyrzucił z Ekstraklasy Koronę Kielce. Jeśli czytają to bukmacherzy podsuwam pomysł: przyjmować zakłady, kto zagra w tym sezonie w lidze. Trafić będzie trudniej niż komplet wyników ligowej kolejki
Po drugie – ponieważ w Polsce i na Ukrainie będzie łatwiej zarobić na Euro. Dlaczego? Ze względu na położenie geograficzne. Do Austrii czy Szwajcarii wielu kibiców przyjeżdżało na mecz samochodami, a po ostatnim gwizdku sędziego... wracało do domu. Dla wielu Czechów, Włochów, Chorwatów, Niemców, Francuzów wyjazd na Euro to były raptem dwie czy trzy godziny podróży. Nic więc dziwnego, że nie rezerwowali miejsc w hotelach, nie kupowali piwa w „fan zone”, itd. Ci co przyjadą do Polski czy na Ukrainę po prostu będą musieli u nas zostać dłużej, a tym samym zostawić więcej gotówki.
Po trzecie – ze względu na wielkość stadionów. Nasze będą znacznie większe od austriackich i szwajcarskich . A większe stadiony to więcej kibiców i większe wpływy – sklepikarzy, właścicieli restauracji i pubów. Więcej kibiców – to także lepsza atmosfera.
Jakie są zagrożenia? Przede wszystkim gigantyczne odległości między polskimi i ukraińskimi miastami, które sprawią, że Euro 2012 to tak naprawdę będą dwie osobne imprezy. Kibiców z niektórych krajów zobaczyć będziemy mogli co najwyżej podczas przesiadki na Okęciu. A drugie zagrożenie jest zupełnie banalne – że nie zdążymy na czas wybudować niezbędnej infrastruktury. Proszę jednak nie wierzyć Włochom, którzy co rusz wieszczą, że UEFA zabierze nam prawo do organizacji mistrzostw. Przed Euro włoskie gazety pisały, że ich piłkarze jadą na Euro po złote medale...
Ps. Euro skończone wracamy do polskiego piłkarskiego piekiełka. Dziś PZPN wyrzucił z Ekstraklasy Koronę Kielce. Jeśli czytają to bukmacherzy podsuwam pomysł: przyjmować zakłady, kto zagra w tym sezonie w lidze. Trafić będzie trudniej niż komplet wyników ligowej kolejki