Różne są łaźnie, brudne i mniej brudne, gorące i mało gorące. W Szeberganie było mało brudno i woda była ciepła.
W długim podziemnym korytarzu po obu jego stronach znajdowało się ponad 10 drzwi do małych pokoi kąpielowych. Kabina miała półtora metra szerokości, trzy metry długości, a w łukowatym suficie na wysokości czterech metrów widniało malutkie okienko. Ściany były pomalowane szaro-czarną olejną farbą i przypominały kazamaty Gestapo z alei Szucha, korytarz z jedna 25W żarówką zwisająca ponuro też nie zachęcał do zabawy. Ogrzewanie w hammam jest podobne do starożytnego, greckiego hypokaustonu gdzie nagrzane powietrze krąży w przewodach podłogowych i ściennych.
Rozebrałem się w kabinie do goluśka, a tu wchodzi niski Afgan i wybałusza oczy na moją sempiternę.
- Ej Mister seb, jestem kisemol ‘masażysta’, załóż lungi ‘opaskę’, przyszedłem ci wymasować obolałe ciało.
Lungi jest odpowiednikiem rzymskiego personicum osłaniającego intymne części ciała. Tu w Azji jest dużo dłuższe i noszone jest czasami na ulicy.
Przybyły rozłożył mocno zużytą ceratę na gorącej, gołej, betonowej posadzce i polecił mi rozciągnąć ciało na niezbyt czystym plastiku. Łaziebny miał na ręce kise ‘Kieszonka, woreczek, myjka’, od tego sprzętu wzięła się nazwa zawodu. Za ciepło było, aby mnie dopadły wirusy AIDS czy gonokoki. Bez strachu, z lekkim wstrętem zległem na brzuchu, a masażysta rozpoczął od klepanie moich pleców. Im więcej czasu upływało, tym kisemol zbliżał się do mojego siedzenia. Pewnie jestem dla niego przysmakiem.
Mówię specowi:
-Koleś, nie boli mnie tyłek, lecz łydki i ścięgna Achillesa.
-Rozumiem, Mister Seb, ale TO też muszę (czytaj: lubię) masować jako twoją integralną białą część.
Widziałem, że jest ciekawy czy jest sanati ‘obrzezany’ czy też nie. On, kisemol był prawidłowo ochrzczony scyzorykiem. Cudzoziemskiego ptaszka nie miał okazji zobaczyć, gdyż do takich miejsc Europejczycy nie przychodzą za strachu przed mikrobami albo kandaharczykami. W końcu łaziebny poprosił abym odwrócił się brzuchem do góry.
Obróciłem się.
Kisemol nic nie powiedział.
Masował dalej, ale łapkami raczej omijał intymną część.
W lagrach sowieckich mawiają, Łutsze niet wlagaliszcza, czem oczko towariszcza. ‘Nie ma lepszego mokradełka od dupki koleżki.’
W łaźni byli tylko dżentelmeni.
Jak nowonarodzony, nadal niewinny w tej materii, po godzinie wyszedłem na świeże powietrze.
PARŁA AST
Z hammam udaliśmy się na śniadanie, do uzbeckiego tatusia mojego uzbeckiego kierowcy. Obecnie uzbeckiego przyjaciela, inżyniera Jassina.
Tatko Jassina jest właścicielem arusihana ‘ pałacu ślubów’, w którym odbywają się wesela oraz balangi z okazji przyjęcia chłopców do wspólnoty muzułmańskiej, czyli rytuału odcięcia napletka od reszty ciała.
Z czego tu się cieszyć.
Wreszcie nastąpił ostatni etap podroży do miejscowości Sari Pul i obiecany odpoczynek w nowej chatce Jassina.
Droga była wspaniała, żadnych przeszkód na drodze, czukuri ‘dziur”, dżamp’ow ‘wyboi’, słowem droga gładka jak abriszum ‘jedwab’.
Zasnąłem niczym niemowlę.
Po półtorej godziny otworzyłem zmęczone oczy przy furcie siedziby. Jak lunatyk przeszedłem paręnaście kroków padłem na materac. Z gleby zapowiedziałem wszystkim, że do jutra się nigdzie nie ruszam z mojej gawry.
Nazir nic nie powiedział, spojrzał na zegarek i też uwalił się na podłogę jak byk na rżysko. Była 6.30 rano czyli 13 godzina podróży.
Odpoczynek.
PARŁA AST
Rozebrałem się w kabinie do goluśka, a tu wchodzi niski Afgan i wybałusza oczy na moją sempiternę.
- Ej Mister seb, jestem kisemol ‘masażysta’, załóż lungi ‘opaskę’, przyszedłem ci wymasować obolałe ciało.
Lungi jest odpowiednikiem rzymskiego personicum osłaniającego intymne części ciała. Tu w Azji jest dużo dłuższe i noszone jest czasami na ulicy.
Przybyły rozłożył mocno zużytą ceratę na gorącej, gołej, betonowej posadzce i polecił mi rozciągnąć ciało na niezbyt czystym plastiku. Łaziebny miał na ręce kise ‘Kieszonka, woreczek, myjka’, od tego sprzętu wzięła się nazwa zawodu. Za ciepło było, aby mnie dopadły wirusy AIDS czy gonokoki. Bez strachu, z lekkim wstrętem zległem na brzuchu, a masażysta rozpoczął od klepanie moich pleców. Im więcej czasu upływało, tym kisemol zbliżał się do mojego siedzenia. Pewnie jestem dla niego przysmakiem.
Mówię specowi:
-Koleś, nie boli mnie tyłek, lecz łydki i ścięgna Achillesa.
-Rozumiem, Mister Seb, ale TO też muszę (czytaj: lubię) masować jako twoją integralną białą część.
Widziałem, że jest ciekawy czy jest sanati ‘obrzezany’ czy też nie. On, kisemol był prawidłowo ochrzczony scyzorykiem. Cudzoziemskiego ptaszka nie miał okazji zobaczyć, gdyż do takich miejsc Europejczycy nie przychodzą za strachu przed mikrobami albo kandaharczykami. W końcu łaziebny poprosił abym odwrócił się brzuchem do góry.
Obróciłem się.
Kisemol nic nie powiedział.
Masował dalej, ale łapkami raczej omijał intymną część.
W lagrach sowieckich mawiają, Łutsze niet wlagaliszcza, czem oczko towariszcza. ‘Nie ma lepszego mokradełka od dupki koleżki.’
W łaźni byli tylko dżentelmeni.
Jak nowonarodzony, nadal niewinny w tej materii, po godzinie wyszedłem na świeże powietrze.
PARŁA AST
Z hammam udaliśmy się na śniadanie, do uzbeckiego tatusia mojego uzbeckiego kierowcy. Obecnie uzbeckiego przyjaciela, inżyniera Jassina.
Tatko Jassina jest właścicielem arusihana ‘ pałacu ślubów’, w którym odbywają się wesela oraz balangi z okazji przyjęcia chłopców do wspólnoty muzułmańskiej, czyli rytuału odcięcia napletka od reszty ciała.
Z czego tu się cieszyć.
Wreszcie nastąpił ostatni etap podroży do miejscowości Sari Pul i obiecany odpoczynek w nowej chatce Jassina.
Droga była wspaniała, żadnych przeszkód na drodze, czukuri ‘dziur”, dżamp’ow ‘wyboi’, słowem droga gładka jak abriszum ‘jedwab’.
Zasnąłem niczym niemowlę.
Po półtorej godziny otworzyłem zmęczone oczy przy furcie siedziby. Jak lunatyk przeszedłem paręnaście kroków padłem na materac. Z gleby zapowiedziałem wszystkim, że do jutra się nigdzie nie ruszam z mojej gawry.
Nazir nic nie powiedział, spojrzał na zegarek i też uwalił się na podłogę jak byk na rżysko. Była 6.30 rano czyli 13 godzina podróży.
Odpoczynek.
PARŁA AST