4,8 mln zł zgarnęła telewizja Polsat od widzów, którzy zechcieli obejrzeć walkę Andrzej Gołota vs Przemysław Saleta. Polsat twierdzi, że to sukces i przygotowuje kolejne wydarzenia, które na tyle rozemocjonuja tłum, by ten chętnie sięgnął do portfela.
Bokserski duch w narodzie nie gaśnie skoro aż 120 tys. osób zechciało zapłacić 40 zł aby obejrzeć walkę dwóch podstarzałych bokserów (łącznie mają 90 lat!). Pojedynek nie miał nic wspólnego ze sportem - raczej z olimpiadą specjalną. U Andrzeja Gołoty widoczne są symptomy choroby Parkinsona - podczas wywiadów z dziennikarzami zdarza mu się zająknąć i zaciąć. Przemysław Saleta, choć na ringu pokazał lepszą muskulaturę niż rywal, jest przecież po przeszczepie nerki, którą oddał córce. Chciałbym, wiedzieć co na tę walkę powiedzieli lekarze rodzinni obu dżentelmenów.
Nie wiem też po co mistrzowie rozmieniają się na tak drobne. Kiedy w 1998 roku Gołota walczył we Wrocławiu z Timem Witherspoonem - transmisję w Polsacie oglądało 13 mln Polaków - to do dziś jest rekord. Wpływy z reklam w czasie wokół walki wyniosły 20 mln zł. Do tego doszły prawa do transmisji pojedynku do USA, bilety wstępu, opłaty od sponsorów i tak dalej - po prostu rzeka forsy, dla bokserów, promotorów i Zygmunta Solorza-Żaka.
A teraz? Nawet jeśli obaj bokserzy weszli do ringu po wypłatę, to honorarium zapewne było porównywalne z tym za udział Gołoty w Tańcu z Gwiazdami. Saleta też tańczył, ale na lodzie w TVP, gdzie jurorka Doda oceniła go słowami: "Saleta ciągnie fleta".
Polski boks zawodowy osiągnął właśnie podobny poziom żenady. Aby ściągnąć publikę przed telewizory bokserzy są prowokowani do pyskówek i rękoczynów jak Zimnoch ze Szpilką. Utalentowanym pięściarzom buduje się statystykę zwycięstw dostarczając "kelnerów" padających na deski w pierwszej rundzie. Mistrz Tomasz Adamek pompuje mięśnie i oczekiwania widzów, którzy liczą że będzie miał szanse zmierzyć się z Witalijem Kliczką - ale gdy wychodzi na ring staje się jasne, że pojawia się tam po odbiór emerytalnej wypłaty - 52 tys. za jeden przyjęty cios. Używając tekstu mojego ulubionego komentatora boksu Andrzeja Kostyry powiem tak: "zalatuje mi tu nokautem jak z dworcowego kibla".
Nie wiem też po co mistrzowie rozmieniają się na tak drobne. Kiedy w 1998 roku Gołota walczył we Wrocławiu z Timem Witherspoonem - transmisję w Polsacie oglądało 13 mln Polaków - to do dziś jest rekord. Wpływy z reklam w czasie wokół walki wyniosły 20 mln zł. Do tego doszły prawa do transmisji pojedynku do USA, bilety wstępu, opłaty od sponsorów i tak dalej - po prostu rzeka forsy, dla bokserów, promotorów i Zygmunta Solorza-Żaka.
A teraz? Nawet jeśli obaj bokserzy weszli do ringu po wypłatę, to honorarium zapewne było porównywalne z tym za udział Gołoty w Tańcu z Gwiazdami. Saleta też tańczył, ale na lodzie w TVP, gdzie jurorka Doda oceniła go słowami: "Saleta ciągnie fleta".
Polski boks zawodowy osiągnął właśnie podobny poziom żenady. Aby ściągnąć publikę przed telewizory bokserzy są prowokowani do pyskówek i rękoczynów jak Zimnoch ze Szpilką. Utalentowanym pięściarzom buduje się statystykę zwycięstw dostarczając "kelnerów" padających na deski w pierwszej rundzie. Mistrz Tomasz Adamek pompuje mięśnie i oczekiwania widzów, którzy liczą że będzie miał szanse zmierzyć się z Witalijem Kliczką - ale gdy wychodzi na ring staje się jasne, że pojawia się tam po odbiór emerytalnej wypłaty - 52 tys. za jeden przyjęty cios. Używając tekstu mojego ulubionego komentatora boksu Andrzeja Kostyry powiem tak: "zalatuje mi tu nokautem jak z dworcowego kibla".