Sequel „Młodego wina” wchodzący właśnie na ekrany polskich kin zbiera cięgi od krytyków filmowych. Nie moją rolą jest oceniać film jako taki bo krytykiem jestem owszem, ale winiarskim. Dlatego patrzę na „2 Bobule” z winiarskiego punktu widzenia.
Dla tych co nie wiedzą: „Młode wino” opowiada historię dwóch młodych oszustów, którzy z powodu kłopotów w Pradze postanawiają ukryć się w okolicach Mikulowa, gdzie dziadek jednego z nich ma winnicę i winiarnię. Honza zakochuje się w pięknej winiarce, a przy okazji w fachu winiarza, dzięki czemu nawraca się na drogę cnoty. Jego ambicją jest zrobienie dla dziadka „burczaka”, czyli młodego wina. W drugiej części ambicje Honzy są już większe – pragnie zrobić wino słomowe (słodkie wino z owoców suszonych na słomianych matach). Przeszkadzać mu w tym będą przyjaciel pijak i erotoman, szef mafii, zawodowy morderca (choć w czeskim stylu – konia z rzędem temu, kto w tej roli rozpozna Jiříego Korna), zachłanny sąsiad-piroman i splot tzw. niesprzyjających okoliczności.
Tyle o filmie. Teraz o winie i regionie winiarskim. W Morawach zakochany jestem od ponad dekady, a do tamtejszych win z roku na rok mam coraz lepszy stosunek. Winnice między Znojmem, Mikulowem, a Velkimi Pavlovicami potrafią dać wyśmienite białe wina z odmian takich jak tramín, rulandské šedé, pálava, muškát moravski, czy veltlínské zelené, czerwone zaś z frankovki, modrego portugala albo svatovavřineckégo.
Od ponad dekady w morawskich piwnicach następuje zmiana generacji. I nie chodzi tylko o to, że młodzi zastępują starych. Ci starzy wiedli trudne życie w cieniu żelaznej kurtyny, która nierzadko przecinała ich winnice. Dla młodych granica nie istnieje od lat, a dobrze dofinansowane, nowoczesne i wciąż potrzebujące siły roboczej winiarnie austriackie leżą raptem kilka kilometrów od domu. Skoro mogą Austriacy, dlaczego nie mogliby i Czesi. Tym bardziej, że pojawił się także kapitał, potencjalni inwestorzy oraz, co ważne, klienci gotowi płacić za rodzime wino nieco więcej, niż kilka lat temu.
Obraz Moraw pokazany w obu częściach „Młodego wina” nie jest wyidealizowany. Tam rzeczywiście tak jest. Okolice Znojma i Mikulowa to znakomite miejsce na wakacje – także te aktywne. Przed rokiem zjechałem zachodnią część regionu na rowerze, w tym roku planuję powtórkę. Jest gdzie spać, dobrze zjeść i smacznie się napić.
„Bobule” to film, który lubię mieć na DVD. Łatwiej wtedy o wyrozumiałość dla pewnych niedoskonałości dzieła. Wyrozumiałość, którą mają z pewnością grający w „2 Młodych winach” rolę chóru dziadkowie siedzący całymi dniami przy stołach postawionych tuż obok „sklipków” i komentujący rzeczywistość znad kieliszka millerki.
Tyle o filmie. Teraz o winie i regionie winiarskim. W Morawach zakochany jestem od ponad dekady, a do tamtejszych win z roku na rok mam coraz lepszy stosunek. Winnice między Znojmem, Mikulowem, a Velkimi Pavlovicami potrafią dać wyśmienite białe wina z odmian takich jak tramín, rulandské šedé, pálava, muškát moravski, czy veltlínské zelené, czerwone zaś z frankovki, modrego portugala albo svatovavřineckégo.
Od ponad dekady w morawskich piwnicach następuje zmiana generacji. I nie chodzi tylko o to, że młodzi zastępują starych. Ci starzy wiedli trudne życie w cieniu żelaznej kurtyny, która nierzadko przecinała ich winnice. Dla młodych granica nie istnieje od lat, a dobrze dofinansowane, nowoczesne i wciąż potrzebujące siły roboczej winiarnie austriackie leżą raptem kilka kilometrów od domu. Skoro mogą Austriacy, dlaczego nie mogliby i Czesi. Tym bardziej, że pojawił się także kapitał, potencjalni inwestorzy oraz, co ważne, klienci gotowi płacić za rodzime wino nieco więcej, niż kilka lat temu.
Obraz Moraw pokazany w obu częściach „Młodego wina” nie jest wyidealizowany. Tam rzeczywiście tak jest. Okolice Znojma i Mikulowa to znakomite miejsce na wakacje – także te aktywne. Przed rokiem zjechałem zachodnią część regionu na rowerze, w tym roku planuję powtórkę. Jest gdzie spać, dobrze zjeść i smacznie się napić.
„Bobule” to film, który lubię mieć na DVD. Łatwiej wtedy o wyrozumiałość dla pewnych niedoskonałości dzieła. Wyrozumiałość, którą mają z pewnością grający w „2 Młodych winach” rolę chóru dziadkowie siedzący całymi dniami przy stołach postawionych tuż obok „sklipków” i komentujący rzeczywistość znad kieliszka millerki.