Nelson Mandela został pochowany w Qunu. Przebywał tam po raz pierwszy jako pięcioletnie dziecko i po raz wtóry, kiedy wybrał to miejsce na swój pobyt, zaraz po tym, kiedy opuścił ostatecznie więzienie.
Urodził się w Transkei, w wiosce o nazwie Mvezo 18 lipca 1918 roku. Imię Nelson nadał mu nauczyciel w szkole. Mandela używał wcześniej imienia Rolihlahla. W roku 1964 w swojej ostatniej mowie, oskarżony Mandela powiedział : Czy walczę z dominacją białych ? Tak. Ale walczę również z dominacją czarnych, a to dlatego, że marzy mi się społeczeństwo żyjące w harmonii i z równymi szansami...
W Rivoni, tamto szlachetne wystąpienie Mandeli nie pomogło, bo chwilę potem zamknęły się za nim drzwi więzienia. Na Robben Island, wtedy Robbeneilend, spędził 18 lat. Potem przebywał w Pollsmor, najbardziej ponurym więzieniu w RPA.
Robben Island. 11 kilometrów od Kapsztadu. Początkowo Wyspa Kornelii. Dziś na liście UNESCO. Jest atrakcją turystyczną. W tamtych czasach wizyta na wyspie oznaczała kompletne zerwanie z rzeczywistością. Świat kończył się na nabrzeżu w Kapsztadzie. Wyspa służyła bowiem od wieków jako kolonia karna, jeszcze w czasach holenderskich. Burowie zbudowali tam więzienie dla przestępców i politycznych skazańców.
W wywiadzie dla Richarda Stengela Mandela mówił tak: więzienie było ponure. Najgorsza była samotność. Moja kara polegała na tym, że nie mogłem nikogo oglądać, oprócz strażników. Nawet jedzenie otrzymywałem od nich. Nie od dyżurnych więźniów, ale od strażników. Rano i wieczorem. Zero innych twarzy...
Nelson Mandela trafił do więzienia po masakrze w Sharpeville. Wtedy Afrykański Kongres Narodowy został zdelegalizowany.
16 grudnia 1961 roku walczące skrzydło Kongresu o nazwie Umkhonto we Sizwe, czyli Włócznia Ludu, podłożyło ładunki wybuchowe. Władze oznajmiły, że ANC, czyli Kongres właśnie wkroczył w terroryzm i bandytyzm.
Data zamachów nie była przypadkowa. 16 grudnia, to był wtedy najważniejszy dzień w Państwie Burskim. Święto narodowe.
16 grudnia 1838 stoczona została bitwa, pomiędzy niewielkim oddziałem burskim pod wodzą Andriesa Pretoriusa, a armią Zulusów, nad brzegami Bloedrivier.
Zulusami dowodził okrutny król Dinagan, który oszukał Burów przy kupnie ziemi, a następnie ich zaatakował. Tych ostatnich było ponad czterystu, poruszali się na wozach, byli w trakcie odbywania Wielkiego Treku. Zulusów było ponad dziesięć tysięcy. Burowie złożyli przysięgę, że jeśli zwyciężą to będą ten dzień czcić na zawsze. A następnie utworzyli krąg z trekkerskich wozów i powystrzelali Zulusów jak kaczki. Mieli bowiem artylerię oraz karabiny. Żaden z nich nie zginął. Zulusów zaś trzy tysiące. Po bitwie Dinagan został zamordowany. Jego nazwisko przeszło do afrykańskiej historii także i z tego powodu, że był zabójcą swojego brata, słynnego króla Zulusów – Czaki.
Bitwa stała się narodowym mitem. Dla Afrykanerów symbolem ich heroicznej drogi w poszukiwaniu ziemi obiecanej. Co roku w Pretorii odbywają się tego dnia uroczystości ku czci i pamięci bohaterów tej burskiej historii.
Prezydent Frederik de Klerk chciał aby Mandela uczestniczył w tych uroczystościach. Bo kraj jest jeden, dla wszystkich jego obywateli - mówił. Mandela namówił go, aby 16 grudnia stał się Dniem Pojednania. Z uwagi na bitwę nad Krwawą Rzeką jak i zamachy Umkhonto we Sizwe. I tak pozostało do dziś.
Swoją celę na Robben Island Mandela odwiedził kilka razy. Pokazał ją Billowi Clintonowi. Sama cela jest niewielka. Żółte, okratowane drzwi. Metr na metr. Może półtora. Umywalka. Niewielka półka z książkami. Prycza z kocem. Mandela mówi do Stengela: “początkowo miałem tylko wiadro. Nie było bieżącej wody. Moją toaletą było właśnie wiadro“. Przed budynkiem z celami znajduje się prostokątny plac, gdzie więźniowie byli sadzani na ziemi. Pracowali przy naprawie butów.
Po celach i zakamarkach więzienia dziś oprowadzają byli więźniowie. Trafili tam wiele lat później, kiedy Nelsona Mandeli już tam nie było. Robią to dla niego. Bo choć przez wieki przewinęło się tam wielu skazańców, wszyscy, którzy tam jadą, robią to w jednym celu. Zobaczyć celę Madiby. W 1985 roku prezydent Pieter Botha zaproponował zawieszenie mu kary. Był to element nowej strategii rządu południowoafrykańskiego wobec systemu apartheidu. Mandela odmówił. Żądał uwolnienia wszystkich i legalizacji ANC. Trafił do szpitala. Tam odwiedził go minister sprawiedliwości Kobie Coetsee. To było pierwsze podejście władz do rozmów z Mandelą. A tym samym całym Kongresem.
Autorytet Mandeli był wtedy niepodważalny. W ciągu następnych dwóch lat wybrani członkowie rządu RPA odwiedzali Mandelę wielokrotnie. Kształtowała się wizja państwa oparta na współpracy z Kongresem. Botha był nieustępliwy jeśli chodziło o wolne wybory i zniesienie całkowite apartheidu. Dla niego system bantustanów był optymalny. Proponował nawet niepodległość dla niektórych, w zachodnich prowincjach. Ale nie dla Transkei. Mandela odrzucił współpracę. Tymczasem Botha po udarze mózgu zrezygnował z prezydentury. Jego następca Frederik de Klerk przeprowadził referendum wśród członków Partii Narodowej, czy chcą demokracji? Chcieli.
Mandela jeszcze krótko przebywał w izolacji na farmie Victora Verstera koło Paarl. Wyszedł definitywnie na wolność 11 lutego 1990 roku. Rozpoczęły się żmudne rozmowy okrągłego stołu. O statusie białych, armii, polityce zagranicznej, prywatnej własności i konstytucji. De Klerk przypomniał słowa deklaracji ANC z 1955 roku, cyt: “My, Naród Południowej Afryki, deklarujemy całemu naszemu krajowi i światu, że Południowa Afryka należy do wszystkich tych, którzy w niej żyją, czarnych i białych, i że żaden rząd nie może rościć sobie prawa bycia legalną władzą, o ile nie opiera się na woli narodu“
W 1993 roku obaj otrzymali Pokojową Nagrodę Nobla. Ostatnia ikona XX wieku już odeszła. Bez blasku żyje ten, który zezwolił na jej legendę.
W Rivoni, tamto szlachetne wystąpienie Mandeli nie pomogło, bo chwilę potem zamknęły się za nim drzwi więzienia. Na Robben Island, wtedy Robbeneilend, spędził 18 lat. Potem przebywał w Pollsmor, najbardziej ponurym więzieniu w RPA.
Robben Island. 11 kilometrów od Kapsztadu. Początkowo Wyspa Kornelii. Dziś na liście UNESCO. Jest atrakcją turystyczną. W tamtych czasach wizyta na wyspie oznaczała kompletne zerwanie z rzeczywistością. Świat kończył się na nabrzeżu w Kapsztadzie. Wyspa służyła bowiem od wieków jako kolonia karna, jeszcze w czasach holenderskich. Burowie zbudowali tam więzienie dla przestępców i politycznych skazańców.
W wywiadzie dla Richarda Stengela Mandela mówił tak: więzienie było ponure. Najgorsza była samotność. Moja kara polegała na tym, że nie mogłem nikogo oglądać, oprócz strażników. Nawet jedzenie otrzymywałem od nich. Nie od dyżurnych więźniów, ale od strażników. Rano i wieczorem. Zero innych twarzy...
Nelson Mandela trafił do więzienia po masakrze w Sharpeville. Wtedy Afrykański Kongres Narodowy został zdelegalizowany.
16 grudnia 1961 roku walczące skrzydło Kongresu o nazwie Umkhonto we Sizwe, czyli Włócznia Ludu, podłożyło ładunki wybuchowe. Władze oznajmiły, że ANC, czyli Kongres właśnie wkroczył w terroryzm i bandytyzm.
Data zamachów nie była przypadkowa. 16 grudnia, to był wtedy najważniejszy dzień w Państwie Burskim. Święto narodowe.
16 grudnia 1838 stoczona została bitwa, pomiędzy niewielkim oddziałem burskim pod wodzą Andriesa Pretoriusa, a armią Zulusów, nad brzegami Bloedrivier.
Zulusami dowodził okrutny król Dinagan, który oszukał Burów przy kupnie ziemi, a następnie ich zaatakował. Tych ostatnich było ponad czterystu, poruszali się na wozach, byli w trakcie odbywania Wielkiego Treku. Zulusów było ponad dziesięć tysięcy. Burowie złożyli przysięgę, że jeśli zwyciężą to będą ten dzień czcić na zawsze. A następnie utworzyli krąg z trekkerskich wozów i powystrzelali Zulusów jak kaczki. Mieli bowiem artylerię oraz karabiny. Żaden z nich nie zginął. Zulusów zaś trzy tysiące. Po bitwie Dinagan został zamordowany. Jego nazwisko przeszło do afrykańskiej historii także i z tego powodu, że był zabójcą swojego brata, słynnego króla Zulusów – Czaki.
Bitwa stała się narodowym mitem. Dla Afrykanerów symbolem ich heroicznej drogi w poszukiwaniu ziemi obiecanej. Co roku w Pretorii odbywają się tego dnia uroczystości ku czci i pamięci bohaterów tej burskiej historii.
Prezydent Frederik de Klerk chciał aby Mandela uczestniczył w tych uroczystościach. Bo kraj jest jeden, dla wszystkich jego obywateli - mówił. Mandela namówił go, aby 16 grudnia stał się Dniem Pojednania. Z uwagi na bitwę nad Krwawą Rzeką jak i zamachy Umkhonto we Sizwe. I tak pozostało do dziś.
Swoją celę na Robben Island Mandela odwiedził kilka razy. Pokazał ją Billowi Clintonowi. Sama cela jest niewielka. Żółte, okratowane drzwi. Metr na metr. Może półtora. Umywalka. Niewielka półka z książkami. Prycza z kocem. Mandela mówi do Stengela: “początkowo miałem tylko wiadro. Nie było bieżącej wody. Moją toaletą było właśnie wiadro“. Przed budynkiem z celami znajduje się prostokątny plac, gdzie więźniowie byli sadzani na ziemi. Pracowali przy naprawie butów.
Po celach i zakamarkach więzienia dziś oprowadzają byli więźniowie. Trafili tam wiele lat później, kiedy Nelsona Mandeli już tam nie było. Robią to dla niego. Bo choć przez wieki przewinęło się tam wielu skazańców, wszyscy, którzy tam jadą, robią to w jednym celu. Zobaczyć celę Madiby. W 1985 roku prezydent Pieter Botha zaproponował zawieszenie mu kary. Był to element nowej strategii rządu południowoafrykańskiego wobec systemu apartheidu. Mandela odmówił. Żądał uwolnienia wszystkich i legalizacji ANC. Trafił do szpitala. Tam odwiedził go minister sprawiedliwości Kobie Coetsee. To było pierwsze podejście władz do rozmów z Mandelą. A tym samym całym Kongresem.
Autorytet Mandeli był wtedy niepodważalny. W ciągu następnych dwóch lat wybrani członkowie rządu RPA odwiedzali Mandelę wielokrotnie. Kształtowała się wizja państwa oparta na współpracy z Kongresem. Botha był nieustępliwy jeśli chodziło o wolne wybory i zniesienie całkowite apartheidu. Dla niego system bantustanów był optymalny. Proponował nawet niepodległość dla niektórych, w zachodnich prowincjach. Ale nie dla Transkei. Mandela odrzucił współpracę. Tymczasem Botha po udarze mózgu zrezygnował z prezydentury. Jego następca Frederik de Klerk przeprowadził referendum wśród członków Partii Narodowej, czy chcą demokracji? Chcieli.
Mandela jeszcze krótko przebywał w izolacji na farmie Victora Verstera koło Paarl. Wyszedł definitywnie na wolność 11 lutego 1990 roku. Rozpoczęły się żmudne rozmowy okrągłego stołu. O statusie białych, armii, polityce zagranicznej, prywatnej własności i konstytucji. De Klerk przypomniał słowa deklaracji ANC z 1955 roku, cyt: “My, Naród Południowej Afryki, deklarujemy całemu naszemu krajowi i światu, że Południowa Afryka należy do wszystkich tych, którzy w niej żyją, czarnych i białych, i że żaden rząd nie może rościć sobie prawa bycia legalną władzą, o ile nie opiera się na woli narodu“
W 1993 roku obaj otrzymali Pokojową Nagrodę Nobla. Ostatnia ikona XX wieku już odeszła. Bez blasku żyje ten, który zezwolił na jej legendę.