Jestem pingpongistą, ale...

Jestem pingpongistą, ale...

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jestem katolikiem, ale... - to chyba najbardziej irytujące określenie, jakie zdarza mi się słyszeć. Po tym "ale" zawsze następuje bowiem odrzucenie jakiejś istotnej dla katolicyzmu (a niekiedy chrześcijaństwa w ogóle) prawdy. Jestem katolikiem, ale nie wierzę w nieomylność papieską (czyli odrzucam dogmat), jestem katolikiem, ale jestem za aborcją; jestem katolikiem, ale nie uznaję spowiedzi itd. itp. A przecież prosta logika wymaga, by uznać, że jeśli odrzucam jakieś istotne dla wspólnoty prawdy, to przestaje być jej członkiem. I po prawdzie powinienem powiedzieć: nie jestem katolikiem, bo...
Jeśli brakuje mi do tego odwagi - to przypominam człowieka, który oznajmia: jestem pingpongistą, ale... I dalej tłumaczy, że uznaje, że idiotyzmem jest granie w tenisa na stole, malutką piłeczką i do tego rakietkami. On oczywiście jest pingpongistą, ale gra na boisku do siatkówki, za pomocą kijów do bejballa i krążkiem do hokeja. Ale poza tym jest oczywiście pingpongistą. Co byśmy pomyśleli o takim człowieku i jak ocenilibyśmy jego zdolności umysłowe? I niestety tak samo trzeba ocenić "katolików ale", i to nawet jeśli są oni biskupami, księżmi czy znanymi teologami.

A komentarz przyszedł mi do głowy po tym, jak przeczytałem, że papież zmuszony był apelować do biskupów (biskupów, ale...) austriackich, by ci byli wierni Magisterium i Soborowi, i by nie pozwalali, by ich księża otwarcie głosili herezje, lekceważyli celibat (na konferencjach prasowych oznajmiając, że mają żony), a także robili sobie Monstrancję i Najświętszy Sakrament z kebaba.

Ostatnie wpisy

  • Spór o okna życia, czyli aborcjoniści nie są za wyborem, lecz za śmiercią4 gru 2012Propozycja, by zamknąć okna życia, jaka padła z ust przedstawicielki Komitetu Praw Dziecka ONZ, jest kolejny dowodem na to, że zwolennicy aborcji wcale nie są za wyborem, ale zwyczajnie za zabijaniem. To zabijanie, a nie wolność jest ich głównym...
  • Lekcje nienawiści Wojciecha Maziarskiego3 lis 2012Wojciech Maziarski postanowił poużywać sobie na mnie i uznać mnie za głównego sprawcę konieczności wypłacenia odszkodowania „Agacie” i jej matce. Jego prawo - dobrze by tylko było, gdyby zachował choćby podstawowe standardy...
  • Po co nam parlament, skoro mamy Tuska23 paź 2012Parlament, partie polityczne, a nawet zwyczajna debata staje się niepotrzebna. Od teraz jednoosobowo prawo w sprawach, które są na tyle dyskusyjne, że nie sposób zmusić do jednakowego ich postrzegania nawet potulnych zazwyczaj posłów PO, regulować...
  • Tu kompromisu być nie może!11 paź 2012Z rozbawieniem i zażenowaniem (w zależności od tego, kto się wypowiada) słucham opowieści o tym, jaką to wartością jest kompromis w sprawie aborcji.
  • Znak dla nas wszystkich3 paź 2009Są wydarzenia, których zwyczajnie nie da się wyjaśnić posługując się technicznym, postoświeceniowym rozumem, a które wymagają otwarcia się na wiarę. I właśnie coś takiego (wszystko na to wskazuje) wydarzyło się w podlaskiej Sokółce.