Entuzjastyczny odzew na List do Polaków Putina zaskakuje. Premier Rosji nie napisał w nim bowiem niczego, co mogłoby nas cieszyć. Z potępienia paktu Ribbentrop-Mołotow nic ne wynika, a apele o pojednanie opierają się na historycznym fałszu, którego nie wolno - jeśli chcemy realnego, a nie wirtualnego porozumienia z Rosją - ignorować.
Najlepszym tego przykładem pozostaje fragment poświęcony przezwyciężaniu nieporozumień. "Naszym obowiązkiem wobec poległych, wobec samej historii jest dołożyć wszelkich starań dla uwolnienia stosunków rosyjsko-polskich od brzemienia nieufności i uprzedzeń, który otrzymaliśmy w spadku. Musimy zamknąć tę stronę i zacząć zapisywać nową. Dzisiaj, wspominając pierwszy dzień II wojny światowej, zwracamy nasze myśli ku jej dniu ostatniemu - Dniu Zwycięstwa. Byliśmy razem w tej bitwie o przyszłość ludzkości. I tylko od nas zależy, żeby wszystko to, co jest najlepsze, co łączy narody Rosji i Polski, wzmacniało się przez nowe uczynki i pomnażało się w rozpoczętym XXI stuleciu" - napisał do Polaków Putin.
Tym "wszystkim co najlepsze" ma być wspólne uczestnictwo w "bitwie o przyszłość ludzkości". Problem polega tylko na tym, że choć Polska i Polacy walczyli (po 1941 roku) po tej samej stronie co Sowieci, to trudno powiedzieć, że walczyli o to samo. Celem rządu polskiego była rzeczywiście wolność i niepodległość dla Polski, ale już celem Związku Sowieckiego był eksport komunizmu i poszerzenie sowieckiego imperium. O ile zatem AK rzeczywiście walczyło z faszyzmem o wolność, o tyle sowieccy żołnierze walczyli już o to, by poszerzyć strefę wpływów swojego państwa. A to niewiele miało wspólnego z pragnieniem wolności dla innych (chyba, żeby za wolność uznać komunizm).
I dlatego zamiast cieszyć się z ciepłego listu trzeba sobie jasno uświadomić, że dla Rosji nic od czasów Związku Sowieckiego się nie zmieniło. Wielka Wojna Ojczyźniana rozpoczęła się w 1941 roku, Związek Sowiecki nie był imperium zła, które zniewalało inne narody, ale "imperium dobra", które niosło wolność i komunizm do innych zniewolonych burżuazyjnymi pętami narodów. I jeśli jakiś kraj chce teraz mieć dobre relacje z Federacją Rosyjską, to musi zwyczajnie przyjąć taki, rosyjski punkt widzenia. Jeśli tego nie zrobi będzie zaś uchodził (niestety często także na Zachodzie) za rusofoba, który nie chce docenić wkładu Stalina w zwyciężenia Hitlera. A z tego, że dla Polaków wybór między jednym a drugim był wyborem między dżumą o cholerą nikogo nie będzie obchodził.
Tym "wszystkim co najlepsze" ma być wspólne uczestnictwo w "bitwie o przyszłość ludzkości". Problem polega tylko na tym, że choć Polska i Polacy walczyli (po 1941 roku) po tej samej stronie co Sowieci, to trudno powiedzieć, że walczyli o to samo. Celem rządu polskiego była rzeczywiście wolność i niepodległość dla Polski, ale już celem Związku Sowieckiego był eksport komunizmu i poszerzenie sowieckiego imperium. O ile zatem AK rzeczywiście walczyło z faszyzmem o wolność, o tyle sowieccy żołnierze walczyli już o to, by poszerzyć strefę wpływów swojego państwa. A to niewiele miało wspólnego z pragnieniem wolności dla innych (chyba, żeby za wolność uznać komunizm).
I dlatego zamiast cieszyć się z ciepłego listu trzeba sobie jasno uświadomić, że dla Rosji nic od czasów Związku Sowieckiego się nie zmieniło. Wielka Wojna Ojczyźniana rozpoczęła się w 1941 roku, Związek Sowiecki nie był imperium zła, które zniewalało inne narody, ale "imperium dobra", które niosło wolność i komunizm do innych zniewolonych burżuazyjnymi pętami narodów. I jeśli jakiś kraj chce teraz mieć dobre relacje z Federacją Rosyjską, to musi zwyczajnie przyjąć taki, rosyjski punkt widzenia. Jeśli tego nie zrobi będzie zaś uchodził (niestety często także na Zachodzie) za rusofoba, który nie chce docenić wkładu Stalina w zwyciężenia Hitlera. A z tego, że dla Polaków wybór między jednym a drugim był wyborem między dżumą o cholerą nikogo nie będzie obchodził.