Napisałem spory tekst, moje wspomnienia ze stanu wojennego, ale po obejrzeniu wczorajszych obchodów wyrzuciłem go do kosza. Nie warto, kogo one mogą jeszcze obchodzić. Coś jednak powiedzieć muszę.
Nie należę do pokolenia „Bez Teleranka”, które teraz tak ochoczo i głośno wypowiada się o tamtych czasach. Miałem 25 lat i byłem aktywnym uczestnikiem tych wydarzeń. Wszystko dobrze pamiętam. Od upadku komunizmu minęło prawie ćwierć wieku, od trzynastu pracuje IPN a wiedza o tamtych wydarzeniach jest coraz słabsza. Zachęcam do wyników badań Pentora - są przerażające. Na tej niewiedzy żerują dzisiaj politycy i demagodzy wszelakiej maści, którzy obrodzili obficie. Zjawisko bredzenia politycznego szerzy się jak wirus, a od katastrofy smoleńskiej to istna pandemia. Każdy musi się wypowiedzieć, chociaż nie ma nic mądrego ani ważnego do powiedzenia, a najgorsze jest to, że w tym tonie odzywają się osoby, do których powinienem mieć szacunek.
W odróżnieniu od wyżej opisanych, nie próbuję oceniać stanu wojennego, bo nie potrafię. Jedni wsłuchują się w swoich wodzów, inni mają prywatną ocenę, każdy ma swoje zdanie. Ale pewne jest jedno, że było to tragiczne wydarzenie w historii Polski. Dzisiaj wciąż ponad połowa Polaków uważa, że stan wojenny był mniej lub bardziej uzasadniony. Tylko 12 proc. uważa, że był całkowicie nieuzasadniony. Ta ocena trwa nienaruszona od lat i zastanawiam się, czy jest efektem niewiedzy, czy też mądrością narodu.
Po 1990 roku wielokrotnie rozmawiałem z kolegami z CIA, MI6, Mossadu i innych służb - nawet krajów neutralnych - o stanie wojennym i tamtych wydarzeniach. Niektórzy z nich zajmowali się wówczas Polską, a staliśmy wtedy naprzeciwko siebie. Na wiele spraw mieliśmy rozbieżne spojrzenie, ale co do jednej byliśmy zgodni - w 1981 roku świat nie był jeszcze gotowy na wolną Polskę. Ambasadorowie sygnatariuszy porozumień jałtańsko-poczdamskich, urzędowali w Warszawie, stolicy państwa PRL, które stworzyli.
Dynamika wydarzeń pędziła z szybkością kosmiczną i służby wywiadowcze nie nadążały z właściwą oceną tego co się dzieje. W Polsce rozpoczęła się rewolucja, światowa rozgrywka z komunizmem i Związkiem Radzieckim. W Europie stały na przeciwko siebie dwie wrogie, najpotężniejsze na świecie atomowe armie, a na tyłach jednej z nich trwa rewolucja. Dlatego wprowadzenie w Polsce stanu wojennego przyjęto w Waszyngtonie, Londynie, Tel Awiwie czy Sztokholmie najpierw z wyraźną ulgą, a po jakimś czasie nawet radością. W centralach wywiadowczych szybo zdali sobie sprawę, że to początek końca systemu komunistycznego i gen. Wojciech Jaruzelski też musi o tym wiedzieć. Zawiązał się największy na świecie „sojusz” zachodnich służb mający na celowniku wyłuskanie Polski i kiedy pojawił się Gorbaczow, zwycięstwo było już pewne. My też o tym wiedzieliśmy, ale to już inna historia.
W 1980 roku rozpoczęło się najdłuższe powstanie narodowe Polaków przeciw Polakom, jedyna taka wojna domowa na świecie, w której wygrali wszyscy. Pokojowa wojna domowa, która zdumiała cały świat, zmieniła jego oblicze i zwróciła Polsce niepodległość. Najwspanialsze i najbardziej niezwykłe z polskich powstań. Solidarność zwyciężyła w pięknym stylu, elegancko, mądrze, po ludzku. A my, daliśmy się w pięknym i mądrym stylu pokonać. Oto dlaczego jest to najpiękniejsze z polskich powstań. Zwyciężył mądrzejszy.
Dziękuję za uwagę i ustępuję pola hejterom.
W odróżnieniu od wyżej opisanych, nie próbuję oceniać stanu wojennego, bo nie potrafię. Jedni wsłuchują się w swoich wodzów, inni mają prywatną ocenę, każdy ma swoje zdanie. Ale pewne jest jedno, że było to tragiczne wydarzenie w historii Polski. Dzisiaj wciąż ponad połowa Polaków uważa, że stan wojenny był mniej lub bardziej uzasadniony. Tylko 12 proc. uważa, że był całkowicie nieuzasadniony. Ta ocena trwa nienaruszona od lat i zastanawiam się, czy jest efektem niewiedzy, czy też mądrością narodu.
Po 1990 roku wielokrotnie rozmawiałem z kolegami z CIA, MI6, Mossadu i innych służb - nawet krajów neutralnych - o stanie wojennym i tamtych wydarzeniach. Niektórzy z nich zajmowali się wówczas Polską, a staliśmy wtedy naprzeciwko siebie. Na wiele spraw mieliśmy rozbieżne spojrzenie, ale co do jednej byliśmy zgodni - w 1981 roku świat nie był jeszcze gotowy na wolną Polskę. Ambasadorowie sygnatariuszy porozumień jałtańsko-poczdamskich, urzędowali w Warszawie, stolicy państwa PRL, które stworzyli.
Dynamika wydarzeń pędziła z szybkością kosmiczną i służby wywiadowcze nie nadążały z właściwą oceną tego co się dzieje. W Polsce rozpoczęła się rewolucja, światowa rozgrywka z komunizmem i Związkiem Radzieckim. W Europie stały na przeciwko siebie dwie wrogie, najpotężniejsze na świecie atomowe armie, a na tyłach jednej z nich trwa rewolucja. Dlatego wprowadzenie w Polsce stanu wojennego przyjęto w Waszyngtonie, Londynie, Tel Awiwie czy Sztokholmie najpierw z wyraźną ulgą, a po jakimś czasie nawet radością. W centralach wywiadowczych szybo zdali sobie sprawę, że to początek końca systemu komunistycznego i gen. Wojciech Jaruzelski też musi o tym wiedzieć. Zawiązał się największy na świecie „sojusz” zachodnich służb mający na celowniku wyłuskanie Polski i kiedy pojawił się Gorbaczow, zwycięstwo było już pewne. My też o tym wiedzieliśmy, ale to już inna historia.
W 1980 roku rozpoczęło się najdłuższe powstanie narodowe Polaków przeciw Polakom, jedyna taka wojna domowa na świecie, w której wygrali wszyscy. Pokojowa wojna domowa, która zdumiała cały świat, zmieniła jego oblicze i zwróciła Polsce niepodległość. Najwspanialsze i najbardziej niezwykłe z polskich powstań. Solidarność zwyciężyła w pięknym stylu, elegancko, mądrze, po ludzku. A my, daliśmy się w pięknym i mądrym stylu pokonać. Oto dlaczego jest to najpiękniejsze z polskich powstań. Zwyciężył mądrzejszy.
Dziękuję za uwagę i ustępuję pola hejterom.