Pamiętacie "Szatańskie wersety" Salmana Rushdiego? Właśnie mija 25 lat od zapowiedzi ajatollacha Chomeiniego, że: "wszyscy zaangażowani w publikowanie i rozpowszechnianie tej książki - są skazani na śmierć". Co grozi tym, którzy zapoznali się z treścią "Golgoty Picnic"?
Prawo i Sprawiedliwość rozpoczęło polowanie na przestępców naruszających artykuł 196 Kodeksu karnego. To obraza uczuć religijnych. Przestępcą jest ten, kto zorganizuje publiczne czytanie spektaklu w domu kultury. Przestępcą jest ten, kto wyświetli zapis wideo nagranego spektaklu. Niektórzy PiS-owcy idą jeszcze dalej. Twierdzą, że można naruszyć artykuł 196, jedynie uczestnicząc w spektaklu. Spirala absurdu nakręca się sama. No, może nie sama?
Arcybiskup Stanisław Gądecki nawołuje do rozwiązania siłowego. „Jedyną formą, która by ucięła całą sprawę i zamknęła ten spektakl, to jest protest ogólnopolski, który by groził zamieszkami” - mówi Gądecki. A Gądecki to nie jakiś tam ksiądz. To przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski. Dla Polaka Katolika - prawie jak irański Chomeini. Powtórzmy raz jeszcze: hierarcha polskiego kościoła nawołuje do zamieszek na tle religijnym. W ramach protestu przeciwko "Golgocie Picnic". I nieważne, czy ta sztuka jest arcydziełem (pewnie nie jest). To jest precedens! Wyprowadzić na ulice religijnych fanatyków. Żądających wprowadzenia religijnej cenzury. Przywołany we wstępie Salman Rushdie i los "Szatańskich wersetów" - jest przykładem na czasie!
Nie ma żadnej szansy, aby fanatyzm religijny pogodzić z wolnością. Z demokracją. Ze swobodą twórców kultury. Z prawami pacjentów. To, co się dzieje wokół "Golgoty Picnic" - to nie obrażone uczucia religijne babć z różańcami w rękach. To, co zdarzyło się w warszawskim szpitalu kierowanym przez profesora Chazana - to nie dylematy "klauzuli sumienia". To przejawy fanatyzmu religijnego. Dlatego dzisiaj trzeba powtórzyć słowa sprzed lat. Wypowiedziane przez kardynała Wyszyńskiego. Non possumus! On - w latach stalinizmu - nie zgadzał się na podporządkowanie kościoła władzom PRL-u. Dzisiaj jest odwrotnie - mówiąc non possumus - nie zgadzamy się na dalszą ingerencję kościoła w nasze państwo. A ona postępuje. Małymi kroczkami. Ale postępuje.
Właśnie dowiedzieliśmy się, że proboszcz parafii w pobliżu Sejmu nie zgodził się na postawienie pomnika. Na placu Trzech Krzyży - znajdująca się nieopodal Giełda Papierów Wartościowych - chciała umieścić na postumencie symbole giełdy. Giełdowej hossy - byka. I bessy - niedźwiedzia. Fundamentaliści katoliccy zaprotestowali. Toż to symbole pogańskie. I dopięli swego! Pomnika obok budynku giełdy nie będzie. Może kiedyś stanie tam Jan Paweł II? Święty przecież. Ale byk z niedźwiedziem? W katolickiej Polsce?
Jak odpowiedzieć fanatykom religijnym? Konsekwentną budową świeckiego państwa. Krok po kroku. Na początek proponuję skreślenie artykułu 196 Kodeksu karnego. Tego o obrazie uczuć religijnych. Niech prokuratorzy zajmują się ściganiem prawdziwych przestępców. A nie deliberują, kto kogo obraził. Wykreślić też trzeba z ustaw "klauzule sumienia". Zanim jakiś szalony sklepikarz z monopolowego odmówi handlowania winem. Wszak wino w kościołach zmienia się w ...
Iran to piękny kraj. Ale ja wolę Europę!
Arcybiskup Stanisław Gądecki nawołuje do rozwiązania siłowego. „Jedyną formą, która by ucięła całą sprawę i zamknęła ten spektakl, to jest protest ogólnopolski, który by groził zamieszkami” - mówi Gądecki. A Gądecki to nie jakiś tam ksiądz. To przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski. Dla Polaka Katolika - prawie jak irański Chomeini. Powtórzmy raz jeszcze: hierarcha polskiego kościoła nawołuje do zamieszek na tle religijnym. W ramach protestu przeciwko "Golgocie Picnic". I nieważne, czy ta sztuka jest arcydziełem (pewnie nie jest). To jest precedens! Wyprowadzić na ulice religijnych fanatyków. Żądających wprowadzenia religijnej cenzury. Przywołany we wstępie Salman Rushdie i los "Szatańskich wersetów" - jest przykładem na czasie!
Nie ma żadnej szansy, aby fanatyzm religijny pogodzić z wolnością. Z demokracją. Ze swobodą twórców kultury. Z prawami pacjentów. To, co się dzieje wokół "Golgoty Picnic" - to nie obrażone uczucia religijne babć z różańcami w rękach. To, co zdarzyło się w warszawskim szpitalu kierowanym przez profesora Chazana - to nie dylematy "klauzuli sumienia". To przejawy fanatyzmu religijnego. Dlatego dzisiaj trzeba powtórzyć słowa sprzed lat. Wypowiedziane przez kardynała Wyszyńskiego. Non possumus! On - w latach stalinizmu - nie zgadzał się na podporządkowanie kościoła władzom PRL-u. Dzisiaj jest odwrotnie - mówiąc non possumus - nie zgadzamy się na dalszą ingerencję kościoła w nasze państwo. A ona postępuje. Małymi kroczkami. Ale postępuje.
Właśnie dowiedzieliśmy się, że proboszcz parafii w pobliżu Sejmu nie zgodził się na postawienie pomnika. Na placu Trzech Krzyży - znajdująca się nieopodal Giełda Papierów Wartościowych - chciała umieścić na postumencie symbole giełdy. Giełdowej hossy - byka. I bessy - niedźwiedzia. Fundamentaliści katoliccy zaprotestowali. Toż to symbole pogańskie. I dopięli swego! Pomnika obok budynku giełdy nie będzie. Może kiedyś stanie tam Jan Paweł II? Święty przecież. Ale byk z niedźwiedziem? W katolickiej Polsce?
Jak odpowiedzieć fanatykom religijnym? Konsekwentną budową świeckiego państwa. Krok po kroku. Na początek proponuję skreślenie artykułu 196 Kodeksu karnego. Tego o obrazie uczuć religijnych. Niech prokuratorzy zajmują się ściganiem prawdziwych przestępców. A nie deliberują, kto kogo obraził. Wykreślić też trzeba z ustaw "klauzule sumienia". Zanim jakiś szalony sklepikarz z monopolowego odmówi handlowania winem. Wszak wino w kościołach zmienia się w ...
Iran to piękny kraj. Ale ja wolę Europę!