W czwartek w Sejmie rozgorzała debata o tym, czy wolno w Polsce prowadzić edukację seksualną. W imieniu ćwierć miliona osób, które podpisały się pod projektem obywatelskim ustawy "Stop pedofilii" - głos w Sejmie zabierał głos przedstawiciel wnioskodawców, Andrzej Dzierżawski. Oto moja odpowiedź, przedstawiona z trybuny sejmowej.
Gdyby spotkał mnie Pan, Panie Mariuszu Dzierżawski, na wrocławskim rynku. I zapytał, czy podpiszę się pod projektem stawiającym tamę pedofilii? Podpisałbym się bez wahania. Tak! Jestem za tym by przestępstwa pedofilii, których ofiarami są nasze dzieci, były karane bezwzględnie i surowo.
To my wystąpiliśmy z inicjatywą, by takie przestępstwa nie przedawniały się nigdy. Jak najcięższe zbrodnie. By każde skrzywdzone w dzieciństwie dziecko, mogło wskazać i żądać ukarania zbrodniarza zawsze. Bo trauma ofiar zbrodni pedofilii pozostaje na całe życie. Bo pedofilia to szczególne przestępstwo. Wykorzystujące bezbronność i naiwność dzieci. Miejscem pedofilów jest więzienie. Wszystkich!
Dlatego zgodzi się Pan na pewno ze mną, Panie Mariuszu Dzierżawski, że również tych na świeczniku. I przy ołtarzu. I również oni powinni być surowo karani. Że podejrzany o pedofilię arcybiskup Wesołowski powinien sam. Bez eskorty policji. Bez konieczności ekstradycji. Przyjechać do Polski. Stanąć przed sądem. Bo to on naucza słowami Chrystusa: "cokolwiek uczyniliście jednemu z braci moich najmniejszych, mnieście uczynili".
I bardzo dobrze, że ćwierć miliona Polaków podpisało się pod hasłem "Stop pedofilii". To jeszcze za mało. Pod tym hasłem można zebrać więcej podpisów. Milion. Parę milionów.
Mam dla Pana propozycję, Panie Mariuszu Dzierżawski. Zróbmy coś razem. Zbierzmy milion podpisów pod apelem do papieża. By wydał polskiemu wymiarowi sprawiedliwości ukrytego w Watykanie polskiego arcybiskupa. Podejrzanego o pedofilię. Zróbmy to razem. Pod hasłem "Stop pedofilii". Jestem do Pana dyspozycji. Bo hasło "Stop pedofilii" popieramy wszyscy.
Jest tylko jeden szkopuł.
W projekcie zmiany kodeksu karnego słowa "Stop pedofilii" to tylko hasło. W rzeczywistości ten projekt. Ta inicjatywa ustawodawcza powinna się nazywać "Stop edukacji seksualnej". I szkoda, że większość z podpisujących się pod Waszym projektem, tego nie wiedziała. Bo wówczas te ćwierć miliona podpisów byłoby zebrać znacznie trudniej. Byłoby niemożliwe!
Nazwijmy rzecz po imieniu. Posługując się akceptowanym przez wszystkich hasłem "Stop pedofilii", chcieliście wprowadzić do kodeksu karnego zakaz edukacji seksualnej. Zakaz edukacji seksualnej dla młodzieży poniżej lat 15. Dla gimnazjalistów. Może nawet dla licealistów. W Europie. W XXI wielu. W nowoczesnej Polsce. To absurd!
Nawet nie można powiedzieć , że to powrót do średniowiecza. Bo wtedy nierzadko wychodzono za mąż w wieku, o którym mówicie w projekcie. Nie pozwolimy, by ktokolwiek w Polsce mógł siedzieć w więzieniu za edukację seksualną. Bo tego, tak naprawdę, chcecie w tej nowelizacji. To się nie uda!
Im więcej edukacji seksualnej. W szkołach. W rodzinie. Im więcej świadomości, że nie każda głaszcząca ręka jest dobra. Że nie każdy cukierek oferowany przez dorosłego jest słodki. Im więcej takiej wiedzy wśród dzieci. Również kilkuletnich. Tym mniej przestępstw pedofilii.
Im więcej edukacji i wiedzy o antykoncepcji. O konsekwencjach współżycia seksualnego. Im więcej założonych prezerwatyw. Tym mniej aborcji. Tym mniej AIDS. Nie odwrotnie!
I nie będzie tak, że w aptece kilkunastoletni chłopak będzie musiał pokazać dowód osobisty, by kupić prezerwatywę.
Nie będzie tak, że ginekolog nie powie ani słowa swojej prawie 15-letniej pacjentce o tabletkach antykoncepcyjnych.
Nie będzie tak, że nauczyciel w gimnazjum lub liceum będzie obawiał się, że jest przestępcą. Że mówiąc swoim uczniom o seksie, "publicznie propaguje lub pochwala podejmowanie przez małoletnich zachowań seksualnych" - co napisaliście w swoim projekcie.
Że przestępcą będzie ojciec, który wsunie do plecaka prezerwatywę swojemu prawie 15 letniemu synowi. Powie córce co robić, gdyby... Powie na wszelki wypadek. Bo przecież żaden ojciec nie chce, by jego dzieci zbyt wcześnie zaczynały swoją przygodę z seksem.
Aptekarze, ginekolodzy, nauczyciele. Rodzice. Wszyscy do więzień. Tego chcecie? Tylko że w tych zatłoczonych więzieniach zabraknie miejsca dla pedofilów.
Ale na szczęście tak nie będzie. Bo miejscem tego projektu nie jest Sejm. Jest kosz!
To my wystąpiliśmy z inicjatywą, by takie przestępstwa nie przedawniały się nigdy. Jak najcięższe zbrodnie. By każde skrzywdzone w dzieciństwie dziecko, mogło wskazać i żądać ukarania zbrodniarza zawsze. Bo trauma ofiar zbrodni pedofilii pozostaje na całe życie. Bo pedofilia to szczególne przestępstwo. Wykorzystujące bezbronność i naiwność dzieci. Miejscem pedofilów jest więzienie. Wszystkich!
Dlatego zgodzi się Pan na pewno ze mną, Panie Mariuszu Dzierżawski, że również tych na świeczniku. I przy ołtarzu. I również oni powinni być surowo karani. Że podejrzany o pedofilię arcybiskup Wesołowski powinien sam. Bez eskorty policji. Bez konieczności ekstradycji. Przyjechać do Polski. Stanąć przed sądem. Bo to on naucza słowami Chrystusa: "cokolwiek uczyniliście jednemu z braci moich najmniejszych, mnieście uczynili".
I bardzo dobrze, że ćwierć miliona Polaków podpisało się pod hasłem "Stop pedofilii". To jeszcze za mało. Pod tym hasłem można zebrać więcej podpisów. Milion. Parę milionów.
Mam dla Pana propozycję, Panie Mariuszu Dzierżawski. Zróbmy coś razem. Zbierzmy milion podpisów pod apelem do papieża. By wydał polskiemu wymiarowi sprawiedliwości ukrytego w Watykanie polskiego arcybiskupa. Podejrzanego o pedofilię. Zróbmy to razem. Pod hasłem "Stop pedofilii". Jestem do Pana dyspozycji. Bo hasło "Stop pedofilii" popieramy wszyscy.
Jest tylko jeden szkopuł.
W projekcie zmiany kodeksu karnego słowa "Stop pedofilii" to tylko hasło. W rzeczywistości ten projekt. Ta inicjatywa ustawodawcza powinna się nazywać "Stop edukacji seksualnej". I szkoda, że większość z podpisujących się pod Waszym projektem, tego nie wiedziała. Bo wówczas te ćwierć miliona podpisów byłoby zebrać znacznie trudniej. Byłoby niemożliwe!
Nazwijmy rzecz po imieniu. Posługując się akceptowanym przez wszystkich hasłem "Stop pedofilii", chcieliście wprowadzić do kodeksu karnego zakaz edukacji seksualnej. Zakaz edukacji seksualnej dla młodzieży poniżej lat 15. Dla gimnazjalistów. Może nawet dla licealistów. W Europie. W XXI wielu. W nowoczesnej Polsce. To absurd!
Nawet nie można powiedzieć , że to powrót do średniowiecza. Bo wtedy nierzadko wychodzono za mąż w wieku, o którym mówicie w projekcie. Nie pozwolimy, by ktokolwiek w Polsce mógł siedzieć w więzieniu za edukację seksualną. Bo tego, tak naprawdę, chcecie w tej nowelizacji. To się nie uda!
Im więcej edukacji seksualnej. W szkołach. W rodzinie. Im więcej świadomości, że nie każda głaszcząca ręka jest dobra. Że nie każdy cukierek oferowany przez dorosłego jest słodki. Im więcej takiej wiedzy wśród dzieci. Również kilkuletnich. Tym mniej przestępstw pedofilii.
Im więcej edukacji i wiedzy o antykoncepcji. O konsekwencjach współżycia seksualnego. Im więcej założonych prezerwatyw. Tym mniej aborcji. Tym mniej AIDS. Nie odwrotnie!
I nie będzie tak, że w aptece kilkunastoletni chłopak będzie musiał pokazać dowód osobisty, by kupić prezerwatywę.
Nie będzie tak, że ginekolog nie powie ani słowa swojej prawie 15-letniej pacjentce o tabletkach antykoncepcyjnych.
Nie będzie tak, że nauczyciel w gimnazjum lub liceum będzie obawiał się, że jest przestępcą. Że mówiąc swoim uczniom o seksie, "publicznie propaguje lub pochwala podejmowanie przez małoletnich zachowań seksualnych" - co napisaliście w swoim projekcie.
Że przestępcą będzie ojciec, który wsunie do plecaka prezerwatywę swojemu prawie 15 letniemu synowi. Powie córce co robić, gdyby... Powie na wszelki wypadek. Bo przecież żaden ojciec nie chce, by jego dzieci zbyt wcześnie zaczynały swoją przygodę z seksem.
Aptekarze, ginekolodzy, nauczyciele. Rodzice. Wszyscy do więzień. Tego chcecie? Tylko że w tych zatłoczonych więzieniach zabraknie miejsca dla pedofilów.
Ale na szczęście tak nie będzie. Bo miejscem tego projektu nie jest Sejm. Jest kosz!