W końcu Bronisław Komorowski mnie przekonał. Żeby na niego nie głosować. Z Andrzejem Dudą poszło łatwiej. Bo poparcia europosła PiS-u nie planowałem od początku. Pozostaje oddanie pustej kartki. Trudno!
Też kiedyś tak sądziłem. Że w każdych wyborach, w których nie ma dobrego wyboru, trzeba wybierać mniejsze zło. 25 lat temu "mniejszym złem" był Wałęsa. A w najbliższą niedzielę "mniejszym złem" ma być Komorowski. Jeden z kolegów rozesłał apel. Że w tych wyborach MUSIMY głosować na Bronisława Komorowskiego. Tak napisał - MUSIMY - wielkimi literami. Dowodząc, że lewica MUSI poprzeć urzędującego prezydenta. Odpowiadam. Nic nie musimy. A konkretnie - ja, Wincenty Elsner - nic NIE MUSZĘ.
Wiele nauczyły mnie 4 lata w Sejmie. Siadając na sali sejmowej naiwnie sądziłem, że będę współtworzył polskie prawo. Dobre prawo. Platforma Obywatelska szybko wybiła nowym posłom mrzonki z głowy. W Sejmie VII kadencji nie została uchwalona żadna ustawa wywodząca się z opozycji. Ba, chyba do żadnej ustawy nie została wprowadzona jakakolwiek istotna zmiana lub poprawka będąca wynikiem debaty rządzących z opozycją. Bo tu po prostu nie toczy się żadna debata. Wieloletnie rządy Platformy Obywatelskiej doprowadziły Sejm do roli perfekcyjnej maszynki do głosowania. Posłowie z dłuższym stażem twierdzą, że kiedyś było inaczej. Dziś nawet nazwy się zmieniły. Rządzący nie mówią o uchwalaniu ustaw, a o "przepuszczaniu" ich przez Sejm. Jeśli tylko PO z PSL-em zechcą, mogą dowolną ustawę "przepuścić" przez Sejm w ciągu 3 dni. Tak było na przykład z OFE. To Platforma Obywatelska, zastąpiła stanowienie prawa jego karykaturą. A Komorowski siedział i zawijał w papierki.
Ale do niedawna wydawał się chociaż przewidywalny. Zaszalał tylko raz. Gdy zgolił wąsy. Tymczasem "szaleństwo" Prezydenta po przegranej I turze wyborów, wprawia w osłupienie nawet najzagorzalszych zwolenników Komorowskiego. Jeszcze przed ogłoszeniem oficjalnych wyników I tury Prezydent Komorowski zdążył napisać projekt zmiany Konstytucji. Chwilę potem wymyślił referendum ogólnonarodowe, które ma odbyć się w przeddzień wyborów parlamentarnych. A na trzy dni przed głosowaniem, Prezydent chce kupić przychylność wyborców obniżeniem wieku emerytalnego dla pracowników z długim stażem pracy. Tylko że tu nie chodzi o emerytów, o JOWy i o lepsze prawo dla podatników. Stawką są wyłącznie procenty poparcia dla Komorowskiego. Piszę ten tekst w środę wieczorem. Jakie rewolucyjne pomysły zaproponuje Komorowski w czwartek i w piątek? Podpowiadam prezydentowi. Zerowa stawka podatku dla najmniej zarabiających lub podwyższenie kwoty wolnej od podatku. Obiecać można wszystko. Byle do niedzieli.
Chciałbym, jako poseł, rozmawiać w Sejmie o zerowym podatku dla najbiedniejszych. O uzależnieniu wieku emerytalnego od stażu pracy. Zwłaszcza, że to są nasze propozycje. Nasze -SLD. Ale jestem zdecydowanie przeciwny, aby Prezydent Komorowski robił z Sejmu wyborczą arenę. Przysyłając niekonsultowane z nikim projekty ustaw w postaci kiełbasy wyborczej. I zmianę Konstytucji na deser. W ciągu ostatnich dni Bronisław Komorowski pokazał, że u niego wszystko jest na sprzedaż. Byle wygrał. Nie będę ważył zła. Większego lub mniejszego. Ale przekonał mnie Pan Prezydent. Że wybranie go na kolejne 5 lat będzie złem.
A Duda? Nie wierzę w żadną jego obietnicą. Nie wierzę w jego samodzielność. Nie wierzę, że będzie dobrym prezydentem. Zgoda nawet tak ograniczoną władzę, jaką ma polski prezydent, to bez wątpienia zły wybór. Dlatego nie zastanawiałem się nawet przez chwilę, czy zagłosować na Andrzeja Dudę.
Nie chcę wybierać między Polską racjonalną lub radykalną. Bo potrzeba nam i wyborów racjonalnych i niekiedy działań radykalnych. Stawiam na Polskę równych szans. Dla wszystkich. Równie obca mi Polska partyjna PO, gdzie kolesiostwo, buta i arogancja jest na pierwszym miejscu, jak i powrót do niegdysiejszej IV RP. Firmowanej twarzami Kaczyńskiego, Macierewicza, Ziobry. I Andrzeja Dudy. Polski równych szans nie oferuje żaden z kandydatów. Dlatego nie zagłosuję na żadnego z nich. Mam takie prawo. I odpowiadam tym, którzy przekonują mnie, że MUSZĘ wybrać "mniejsze zło". NIE MUSZĘ. Bo wybierając "mniejsze zło" wybieram złego prezydenta. Lub jeszcze gorszego.
Do zobaczenia w niedzielę w lokalach wyborczych. W poniedziałek też będzie dzień. Świat się nie zawali bez "mniejszego zła".
Wiele nauczyły mnie 4 lata w Sejmie. Siadając na sali sejmowej naiwnie sądziłem, że będę współtworzył polskie prawo. Dobre prawo. Platforma Obywatelska szybko wybiła nowym posłom mrzonki z głowy. W Sejmie VII kadencji nie została uchwalona żadna ustawa wywodząca się z opozycji. Ba, chyba do żadnej ustawy nie została wprowadzona jakakolwiek istotna zmiana lub poprawka będąca wynikiem debaty rządzących z opozycją. Bo tu po prostu nie toczy się żadna debata. Wieloletnie rządy Platformy Obywatelskiej doprowadziły Sejm do roli perfekcyjnej maszynki do głosowania. Posłowie z dłuższym stażem twierdzą, że kiedyś było inaczej. Dziś nawet nazwy się zmieniły. Rządzący nie mówią o uchwalaniu ustaw, a o "przepuszczaniu" ich przez Sejm. Jeśli tylko PO z PSL-em zechcą, mogą dowolną ustawę "przepuścić" przez Sejm w ciągu 3 dni. Tak było na przykład z OFE. To Platforma Obywatelska, zastąpiła stanowienie prawa jego karykaturą. A Komorowski siedział i zawijał w papierki.
Ale do niedawna wydawał się chociaż przewidywalny. Zaszalał tylko raz. Gdy zgolił wąsy. Tymczasem "szaleństwo" Prezydenta po przegranej I turze wyborów, wprawia w osłupienie nawet najzagorzalszych zwolenników Komorowskiego. Jeszcze przed ogłoszeniem oficjalnych wyników I tury Prezydent Komorowski zdążył napisać projekt zmiany Konstytucji. Chwilę potem wymyślił referendum ogólnonarodowe, które ma odbyć się w przeddzień wyborów parlamentarnych. A na trzy dni przed głosowaniem, Prezydent chce kupić przychylność wyborców obniżeniem wieku emerytalnego dla pracowników z długim stażem pracy. Tylko że tu nie chodzi o emerytów, o JOWy i o lepsze prawo dla podatników. Stawką są wyłącznie procenty poparcia dla Komorowskiego. Piszę ten tekst w środę wieczorem. Jakie rewolucyjne pomysły zaproponuje Komorowski w czwartek i w piątek? Podpowiadam prezydentowi. Zerowa stawka podatku dla najmniej zarabiających lub podwyższenie kwoty wolnej od podatku. Obiecać można wszystko. Byle do niedzieli.
Chciałbym, jako poseł, rozmawiać w Sejmie o zerowym podatku dla najbiedniejszych. O uzależnieniu wieku emerytalnego od stażu pracy. Zwłaszcza, że to są nasze propozycje. Nasze -SLD. Ale jestem zdecydowanie przeciwny, aby Prezydent Komorowski robił z Sejmu wyborczą arenę. Przysyłając niekonsultowane z nikim projekty ustaw w postaci kiełbasy wyborczej. I zmianę Konstytucji na deser. W ciągu ostatnich dni Bronisław Komorowski pokazał, że u niego wszystko jest na sprzedaż. Byle wygrał. Nie będę ważył zła. Większego lub mniejszego. Ale przekonał mnie Pan Prezydent. Że wybranie go na kolejne 5 lat będzie złem.
A Duda? Nie wierzę w żadną jego obietnicą. Nie wierzę w jego samodzielność. Nie wierzę, że będzie dobrym prezydentem. Zgoda nawet tak ograniczoną władzę, jaką ma polski prezydent, to bez wątpienia zły wybór. Dlatego nie zastanawiałem się nawet przez chwilę, czy zagłosować na Andrzeja Dudę.
Nie chcę wybierać między Polską racjonalną lub radykalną. Bo potrzeba nam i wyborów racjonalnych i niekiedy działań radykalnych. Stawiam na Polskę równych szans. Dla wszystkich. Równie obca mi Polska partyjna PO, gdzie kolesiostwo, buta i arogancja jest na pierwszym miejscu, jak i powrót do niegdysiejszej IV RP. Firmowanej twarzami Kaczyńskiego, Macierewicza, Ziobry. I Andrzeja Dudy. Polski równych szans nie oferuje żaden z kandydatów. Dlatego nie zagłosuję na żadnego z nich. Mam takie prawo. I odpowiadam tym, którzy przekonują mnie, że MUSZĘ wybrać "mniejsze zło". NIE MUSZĘ. Bo wybierając "mniejsze zło" wybieram złego prezydenta. Lub jeszcze gorszego.
Do zobaczenia w niedzielę w lokalach wyborczych. W poniedziałek też będzie dzień. Świat się nie zawali bez "mniejszego zła".