Platforma Obywatelska zawsze dbała o białe rękawiczki swoich polityków. PiS robi to gołymi rękami.
Zamach PiS-u na Trybunał Konstytucyjny budzi we mnie uczucia ambiwalentne. Nocne obrady Sejmu, gdy głosowano unieważnienie uchwał z poprzedniej kadencji powołujących pięciu nowych sędziów Trybunału Konstytucyjnego, oglądałem przed telewizorem. Ale ostatnie cztery lata polskiej polityki spędziłem po tamtej stronie telewizora. W epicentrum wydarzeń. W Sejmie. I dzisiaj wiem, dlaczego wyborca nie powinien wiedzieć, jak się robi kiełbasę. I politykę.
Po pierwsze. Czy stanowione w Polsce prawo jest zgodne z Konstytucją? Trzy lata temu, będąc zwolennikiem wyborów przez internet, napisałem nowelizację Kodeksu Wyborczego wprowadzającą wybory elektroniczne. I jako projekt poselski złożyłem w Sejmie. Jednak w wielu dyskusjach pojawiały się zastrzeżenia, czy jest on zgodny z Konstytucją. Aby sprawę definitywnie rozstrzygnąć, skontaktowałem się ze znanymi konstytucjonalistami. W randze profesorów oczywiście. I oczywiście nie podam ich nazwisk, bo to kompromituje ich. Nie mnie. W obu rozmowach pierwsze pytanie brzmiało jednakowo: czy mają wykazać, że mój projekt internetowego głosowania jest zgodny z Konstytucją? Czy nie? Biznes jest biznes. Da się zrobić wszystko. Choć zastrzeżeń do elektronicznych wyborów jest multum. A więc opinia o zgodności z Konstytucją będzie droższa, bo i wkład pracy będzie większy. A zapisy Konstytucji? Polak potrafi!
Po drugie. Gdybym był przybyszem z kosmosu, który polską Konstytucję czytał na Marsie, miałbym pytanie fundamentalne. Choć pewnie naiwne. Wszyscy politycy broniący już wybranych sędziów Trybunału Konstytucyjnego, jednym tchem mówią o trójpodziale władzy i politycznej niezawisłości sędziów Trybunału. Cóż więc za różnica, kto tych niezależnych i apolitycznych sędziów wybierze. Większość PiS-u teraz? Czy większość PO parę miesięcy temu? Chyba że tak naprawdę w tą sędziowską apolityczność nie do końca wierzymy. I w racje ich niemożliwych do podważenia wyroków również. Moja przygoda z wyborami w internecie i konstytucjonalistami - opisana powyżej - daje dużo do myślenia. Ale wtedy rację miałby niestety Kaczyński, mówiąc o sędziach Trybunału Konstytucyjnego sobie przychylnych i tych "paltformerskich".
Po trzecie. Nocne głosowania. Brak konsultacji z opozycją. Takie armaty przeciw działaniom PiS-u wyciąga dziś Platforma Obywatelska. I mają rację. Ale ja w Sejmie rządzonym przez PO byłem cztery lata. I pamiętam głosowanie nad zmianą Konstytucji w sprawie lasów państwowych. Równo o północy. Zarządzone przez PO - bo PiS nie miał wtedy nic do gadania. Nikt z nas z opozycji nie miał wtedy nic do gadania. Niech więc dzisiaj Platforma Obywatelska nie pozuje na demokratów. Bo jakim była arogantem wobec wszystkich posłów opozycji. I każdego z osobna. Przekonałem się na własnej skórze.
Nie bronię racji PiS-u. Nie! Patrzę na to co się dzieje z niepokojem. Ale co do POPiS-u mam zdanie niezmienne od lat. Wart Pac pałaca, a pałac Paca. Nie dajmy się nabrać na to, że dzisiaj obrońcą standardów polskiej polityki - i polskiej demokracji - będzie PO. Bo różnica między nimi jest jedynie taka, że PO zawsze dbała o białe rękawiczki swoich polityków. A PiS robi to gołymi rękami. Łapami!
Po pierwsze. Czy stanowione w Polsce prawo jest zgodne z Konstytucją? Trzy lata temu, będąc zwolennikiem wyborów przez internet, napisałem nowelizację Kodeksu Wyborczego wprowadzającą wybory elektroniczne. I jako projekt poselski złożyłem w Sejmie. Jednak w wielu dyskusjach pojawiały się zastrzeżenia, czy jest on zgodny z Konstytucją. Aby sprawę definitywnie rozstrzygnąć, skontaktowałem się ze znanymi konstytucjonalistami. W randze profesorów oczywiście. I oczywiście nie podam ich nazwisk, bo to kompromituje ich. Nie mnie. W obu rozmowach pierwsze pytanie brzmiało jednakowo: czy mają wykazać, że mój projekt internetowego głosowania jest zgodny z Konstytucją? Czy nie? Biznes jest biznes. Da się zrobić wszystko. Choć zastrzeżeń do elektronicznych wyborów jest multum. A więc opinia o zgodności z Konstytucją będzie droższa, bo i wkład pracy będzie większy. A zapisy Konstytucji? Polak potrafi!
Po drugie. Gdybym był przybyszem z kosmosu, który polską Konstytucję czytał na Marsie, miałbym pytanie fundamentalne. Choć pewnie naiwne. Wszyscy politycy broniący już wybranych sędziów Trybunału Konstytucyjnego, jednym tchem mówią o trójpodziale władzy i politycznej niezawisłości sędziów Trybunału. Cóż więc za różnica, kto tych niezależnych i apolitycznych sędziów wybierze. Większość PiS-u teraz? Czy większość PO parę miesięcy temu? Chyba że tak naprawdę w tą sędziowską apolityczność nie do końca wierzymy. I w racje ich niemożliwych do podważenia wyroków również. Moja przygoda z wyborami w internecie i konstytucjonalistami - opisana powyżej - daje dużo do myślenia. Ale wtedy rację miałby niestety Kaczyński, mówiąc o sędziach Trybunału Konstytucyjnego sobie przychylnych i tych "paltformerskich".
Po trzecie. Nocne głosowania. Brak konsultacji z opozycją. Takie armaty przeciw działaniom PiS-u wyciąga dziś Platforma Obywatelska. I mają rację. Ale ja w Sejmie rządzonym przez PO byłem cztery lata. I pamiętam głosowanie nad zmianą Konstytucji w sprawie lasów państwowych. Równo o północy. Zarządzone przez PO - bo PiS nie miał wtedy nic do gadania. Nikt z nas z opozycji nie miał wtedy nic do gadania. Niech więc dzisiaj Platforma Obywatelska nie pozuje na demokratów. Bo jakim była arogantem wobec wszystkich posłów opozycji. I każdego z osobna. Przekonałem się na własnej skórze.
Nie bronię racji PiS-u. Nie! Patrzę na to co się dzieje z niepokojem. Ale co do POPiS-u mam zdanie niezmienne od lat. Wart Pac pałaca, a pałac Paca. Nie dajmy się nabrać na to, że dzisiaj obrońcą standardów polskiej polityki - i polskiej demokracji - będzie PO. Bo różnica między nimi jest jedynie taka, że PO zawsze dbała o białe rękawiczki swoich polityków. A PiS robi to gołymi rękami. Łapami!