Pal licho polityczne sympatie i antypatie, ale czy istnieje drugi kraj europejski, w którym demokratycznie wybrany prezydent byłby tak niszczony jak w Polsce?
Znana mądrość małżeńska mówi, że mąż jest głową rodziny, ale to szyja kręci głową. Niektóre żony potrafią świetnie sterować mężami. Raz małżeństwo na tym traci, innym razem zyskuje, ale jego istnienie zazwyczaj nie jest zagrożone. Podobnie w polityce: choć głową państwa jest prezydent, czasami to premier wyznacza kierunek polityki zagranicznej. Jest to wprawdzie układ pantoflarski, ale państwo może w nim funkcjonować. Gorzej, jeśli szyja uznaje, że organizm może żyć bez głowy.
Tak właśnie zachowuje się kancelaria Donalda Tuska. Ponieważ Lech Kaczyński nie pozwala się zakuć w pantofle, otoczenie szefa rządu traktuje go tak, jakby nie istniał. Prezydent zaprasza premiera na rozmowę, a Sławomir Nowak udaje, że żadnego zaproszenia nie było. Prezydent ogłasza, że leci na szczyt do Brukseli, a Nowak twierdzi, że nie leci. Kiedy Kaczyński jedzie na lotnisko, mówi się, że pilot zachorował. Gdy uda mu się wsiąść do samolotu, Radek Sikorski leci go pilnować, żeby „nie nagadał głupot”.
Także większość mediów przedstawia prezydenta jak złośliwego chłopca z piaskownicy. Jest dla nich oczywiste, że Kaczyński chce lecieć na szczyt do Brukseli, żeby zrobić na złość Tuskowi, a nie po to, by wspólnie z rządem reprezentować interes Polski.
Pal licho polityczne sympatie i antypatie, ale czy istnieje drugi kraj europejski, w którym demokratycznie wybrany prezydent byłby tak niszczony? W Polsce głowa państwa została ewidentnie odcięta od tułowia i przypomina „gadającą głowę”, którą kiedyś pokazywano w cyrkowych salonach magii. Ciało kończy się teraz na krwawiącej szyi i zatacza się jak ścięta kura. Kilka chwil pobiega jeszcze po podwórzu, trzepocząc skrzydłami. A potem padnie.
Tak właśnie zachowuje się kancelaria Donalda Tuska. Ponieważ Lech Kaczyński nie pozwala się zakuć w pantofle, otoczenie szefa rządu traktuje go tak, jakby nie istniał. Prezydent zaprasza premiera na rozmowę, a Sławomir Nowak udaje, że żadnego zaproszenia nie było. Prezydent ogłasza, że leci na szczyt do Brukseli, a Nowak twierdzi, że nie leci. Kiedy Kaczyński jedzie na lotnisko, mówi się, że pilot zachorował. Gdy uda mu się wsiąść do samolotu, Radek Sikorski leci go pilnować, żeby „nie nagadał głupot”.
Także większość mediów przedstawia prezydenta jak złośliwego chłopca z piaskownicy. Jest dla nich oczywiste, że Kaczyński chce lecieć na szczyt do Brukseli, żeby zrobić na złość Tuskowi, a nie po to, by wspólnie z rządem reprezentować interes Polski.
Pal licho polityczne sympatie i antypatie, ale czy istnieje drugi kraj europejski, w którym demokratycznie wybrany prezydent byłby tak niszczony? W Polsce głowa państwa została ewidentnie odcięta od tułowia i przypomina „gadającą głowę”, którą kiedyś pokazywano w cyrkowych salonach magii. Ciało kończy się teraz na krwawiącej szyi i zatacza się jak ścięta kura. Kilka chwil pobiega jeszcze po podwórzu, trzepocząc skrzydłami. A potem padnie.