Przy Rakowieckiej ogłoszono konkurs literacki.
Weekend minął, na ulicach korki, w dodatku zimno jak diabli. Większość Polaków klnie pod nosem, lecząc kaca firmową wodą mineralną. Tylko w siedzibie Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego panuje pełna mobilizacja w związku z ogłoszonym rano konkursem literackim. Każdy chce wygrać, żeby zdobyć premię na święta, a przy okazji zaimponować koleżance Joli, która uchodzi za miss resortu.
Zadanie jest jednak trudne: „W niedzielę w Gruzji konwój samochodów z prezydentami Lechem Kaczyńskim i Micheilem Saakaszwilim został zatrzymany przy granicy z Osetią Południową. Rozległy się strzały. Posługując się wyobraźnią, napisz raport z tego zdarzenia. Czas realizacji: 24 godziny”.
Oficerowie siedzą przy biurkach i ogryzają ołówki. – Ja kiedyś startowałem w szkolnym konkursie „O gałązkę jarzębiny” i dostałem nawet wyróżnienie – chwali się Piotrek. – No, no, z takim nie wygrasz! – śmieje się Jolka. Ale Tomek od razu sprowadza kolegę na ziemię, sugerując, że konkursowe opowiadanie było ściągnięte z internetu. – Jak jesteś taki cwany, to sam coś wymyśl – denerwuje się Piotrek.
Tomek jest gotów przyjąć wyzwanie, ale wcześniej chce się dowiedzieć, kto zasiada w jury. – Tusk, Schetyna i Bondaryk – odpowiada Staszek, który w resorcie pracuje najdłużej ze wszystkich. – Cholera, trzeba będzie trochę pogłówkować, żeby skompromitować Kaczora. W sumie Ruscy otworzyli ogień na terytorium Gruzji…
– Po pierwsze primo, nie Ruscy, tylko Osetyjczycy, po drugie primo, nie ogień, tylko fajerwerki, a po trzecie primo, ty Tomuś młody jesteś, to i nie umiesz myśleć dyplomatycznie – komentuje Staszek i włącza telewizor. Na kanale TVN 24 właśnie przemawia Bronisław Komorowski: – Jeżeli to był zamach, to powiedziałbym: jaka wizyta, taki zamach, no bo z 30 metrów nie trafić w samochód, to trzeba ślepego snajpera.
Funkcjonariusze ABW przez chwilę wzajemnie lustrują się wzrokiem. Aż nagle… – Mam! – krzyczy Piotrek. – Gruzińska prowokacja!!! – Jak to? – koledzy próbują nadążyć za tokiem jego myślenia. – Że niby Gruzini strzelali? Ale przecież Osetyjczycy się przyznali…
– Olać Osetyjczyków – kontynuuje Piotrek. Ważne, żeby jurorzy byli zadowoleni, a im nic się tak nie spodoba jak określenie „gruzińska prowokacja”! – Świetnie, ale jak to udowodnisz? – pyta Jolka. – Po pierwsze, nikomu nic się nie stało, bo strzelano obok konwoju. Po drugie, gruzińska ochrona w ogóle nie zareagowała. Po trzecie, Saakaszwili w trakcie zajścia był rozluźniony i uśmiechnięty – triumfalnie ogłasza Piotrek.
– Ty to jednak masz łeb – z uznaniem mówi Staszek. – Uwielbiam facetów, którzy się znają na psychologii – dodaje Jolka. Po godzinie gotowy raport trafia na biurka jurorów, a po trzech dniach cały resort zazdrości Piotrkowi sukcesu. Media twierdzą, że Lech Kaczyński dał się wciągnąć w gruzińską prowokację. Blogerzy walą z bańki w prezydentów Gruzji i Polski oraz współczują fałszywie oskarżonym Rosjanom. Piotrek z ABW jest szczęśliwy jak nigdy w życiu. Nie dość, że dostał premię na święta, to jeszcze Jolka umówiła się z nim na randkę.
Zadanie jest jednak trudne: „W niedzielę w Gruzji konwój samochodów z prezydentami Lechem Kaczyńskim i Micheilem Saakaszwilim został zatrzymany przy granicy z Osetią Południową. Rozległy się strzały. Posługując się wyobraźnią, napisz raport z tego zdarzenia. Czas realizacji: 24 godziny”.
Oficerowie siedzą przy biurkach i ogryzają ołówki. – Ja kiedyś startowałem w szkolnym konkursie „O gałązkę jarzębiny” i dostałem nawet wyróżnienie – chwali się Piotrek. – No, no, z takim nie wygrasz! – śmieje się Jolka. Ale Tomek od razu sprowadza kolegę na ziemię, sugerując, że konkursowe opowiadanie było ściągnięte z internetu. – Jak jesteś taki cwany, to sam coś wymyśl – denerwuje się Piotrek.
Tomek jest gotów przyjąć wyzwanie, ale wcześniej chce się dowiedzieć, kto zasiada w jury. – Tusk, Schetyna i Bondaryk – odpowiada Staszek, który w resorcie pracuje najdłużej ze wszystkich. – Cholera, trzeba będzie trochę pogłówkować, żeby skompromitować Kaczora. W sumie Ruscy otworzyli ogień na terytorium Gruzji…
– Po pierwsze primo, nie Ruscy, tylko Osetyjczycy, po drugie primo, nie ogień, tylko fajerwerki, a po trzecie primo, ty Tomuś młody jesteś, to i nie umiesz myśleć dyplomatycznie – komentuje Staszek i włącza telewizor. Na kanale TVN 24 właśnie przemawia Bronisław Komorowski: – Jeżeli to był zamach, to powiedziałbym: jaka wizyta, taki zamach, no bo z 30 metrów nie trafić w samochód, to trzeba ślepego snajpera.
Funkcjonariusze ABW przez chwilę wzajemnie lustrują się wzrokiem. Aż nagle… – Mam! – krzyczy Piotrek. – Gruzińska prowokacja!!! – Jak to? – koledzy próbują nadążyć za tokiem jego myślenia. – Że niby Gruzini strzelali? Ale przecież Osetyjczycy się przyznali…
– Olać Osetyjczyków – kontynuuje Piotrek. Ważne, żeby jurorzy byli zadowoleni, a im nic się tak nie spodoba jak określenie „gruzińska prowokacja”! – Świetnie, ale jak to udowodnisz? – pyta Jolka. – Po pierwsze, nikomu nic się nie stało, bo strzelano obok konwoju. Po drugie, gruzińska ochrona w ogóle nie zareagowała. Po trzecie, Saakaszwili w trakcie zajścia był rozluźniony i uśmiechnięty – triumfalnie ogłasza Piotrek.
– Ty to jednak masz łeb – z uznaniem mówi Staszek. – Uwielbiam facetów, którzy się znają na psychologii – dodaje Jolka. Po godzinie gotowy raport trafia na biurka jurorów, a po trzech dniach cały resort zazdrości Piotrkowi sukcesu. Media twierdzą, że Lech Kaczyński dał się wciągnąć w gruzińską prowokację. Blogerzy walą z bańki w prezydentów Gruzji i Polski oraz współczują fałszywie oskarżonym Rosjanom. Piotrek z ABW jest szczęśliwy jak nigdy w życiu. Nie dość, że dostał premię na święta, to jeszcze Jolka umówiła się z nim na randkę.