Bronek i Radek w jednym stali domu,
Bronek na górze, a Radek na dole;
Bronek, spokojny, nie wadził nikomu,
Radek najdziksze wymyślał swawole.
Ciągle polował po swoim pokoju:
To PiS, to Kaczor – między stoły, stołki
Gonił, uciekał, wywracał koziołki,
Strzelał i trąbił, i krzyczał do znoju.
Znosił to Bronek, nareszcie nie może;
Schodzi do Radka i prosi w pokorze:
– Zmiłuj się waćpan, poluj ciszej nieco,
Bo mi na górze szyby z okien lecą. –
A na to Radek: – Wolnoć, Donku,
W swoim domku. –
Cóż było mówić? Bronek ani pisnął,
Wrócił do siebie i czapkę nacisnął.
Nazajutrz Radek jeszcze smacznie chrapie,
A tu z powały coś mu na nos kapie.
Zerwał się z łóżka i pędzi na górę.
Stuk puk! – Zamknięto. Spogląda przez dziurę
I widzi… Cóż tam? cały pokój w gnoju,
A Bronek z kukłą krąży po pokoju.
– Co waćpan robisz? – Kaczkę w szambie topię.
– Ależ, mospanie, mnie kapie po głowie!
A Bronek na to: – Wolnoć, Donku,
W swoim domku. –
Wewnątrzpartyjna stąd wynika puenta:
Chcesz kandydować? Obraź prezydenta!
Bronek na górze, a Radek na dole;
Bronek, spokojny, nie wadził nikomu,
Radek najdziksze wymyślał swawole.
Ciągle polował po swoim pokoju:
To PiS, to Kaczor – między stoły, stołki
Gonił, uciekał, wywracał koziołki,
Strzelał i trąbił, i krzyczał do znoju.
Znosił to Bronek, nareszcie nie może;
Schodzi do Radka i prosi w pokorze:
– Zmiłuj się waćpan, poluj ciszej nieco,
Bo mi na górze szyby z okien lecą. –
A na to Radek: – Wolnoć, Donku,
W swoim domku. –
Cóż było mówić? Bronek ani pisnął,
Wrócił do siebie i czapkę nacisnął.
Nazajutrz Radek jeszcze smacznie chrapie,
A tu z powały coś mu na nos kapie.
Zerwał się z łóżka i pędzi na górę.
Stuk puk! – Zamknięto. Spogląda przez dziurę
I widzi… Cóż tam? cały pokój w gnoju,
A Bronek z kukłą krąży po pokoju.
– Co waćpan robisz? – Kaczkę w szambie topię.
– Ależ, mospanie, mnie kapie po głowie!
A Bronek na to: – Wolnoć, Donku,
W swoim domku. –
Wewnątrzpartyjna stąd wynika puenta:
Chcesz kandydować? Obraź prezydenta!