Sepsa znowu zaatakowała. Czy mamy nową epidemię? Tak można byłoby sądzić po relacjach w prasie i telewizji. Tragedia za tragedią. Tym razem w warszawskim szpitalu zmarła szesnastoletnia Olga, co potwierdził raport z sekcji zwłok. Niedawno na sepsę zmarł lekarz z Radomia, a w tym samym szpitalu walczy o życie 21-letni mężczyzna. Wkrótce podobnych tragedii będzie znacznie więcej. Nie tylko dlatego, że jesienią i zima jest więcej zakażeń, które mogą wywołać ogólne zakażenie organizmu, jakim jest sepsa. Sepsa to przede wszystkim epidemia medialna. Jest groźna, nie można jej bagatelizować, to wszystko prawda, ale nie zdarza się częściej niż kilka lat temu. Częściej występuje jedynie w relacjach telewizyjnych. To typowy przykład zniekształcania rzeczywistości przez - jak dawniej określano - środki masowego przekazu. Jeszcze niedawno straszono gruźlicą, choć zachorowalność z tego powodu gwałtownie spadła. Tym razem doszło do masowego rażenia sepsą. Tymczasem to zakażenie występuje niemal od zawsze i to z taką samą częstotliwością. O tym jednak nie mówiono tak często i nie nagłaśniano tak tragicznych przypadków zakażeń. Specjaliści tłumaczą, że wzrosła świadomość społeczna choroby. Owszem, ale kiedy to się stało? O sepsie głośno zaczęto mówić przed kilku laty, gdy pojawiły się leki zwiększające skuteczność leczenia tej choroby. Agencje PR zaczęły ją nagłaśniać na zlecenie zainteresowanych tym firm farmaceutycznych. To był majstersztyk edukacyjny. Świadomość społeczną udało się poprawić do tego stopnia, że teraz nie trzeba tracić pieniędzy na konferencje prasowe. Epidemia sepsy rozwija się sama.
Sepsa: Dmuchana epidemia
Dodano: / Zmieniono: