20 lipca Sejm przyjął poprawki Senatu do ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce, a wcześniej, 13 lipca Senat przyjął bez poprawek przepisy ustawę wprowadzające. Aby ustawy weszły w życie, musi je podpisać prezydent, który ma na to 21 dni.
"Dzisiaj zwracamy się o weto prezydenckie w stosunku do ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce. To weto, na które liczymy. Ono jest teraz jedyną szansą na powstrzymanie ustawy niszczącej system szkolnictwa wyższego" – powiedział podczas czwartkowego briefingu w Warszawie Aleksander Temkin z Komitetu Kryzysowego Humanistyki Polskiej. Przedstawiciele KKHP poinformowali, że złożyli w czwartek list do prezydenta Andrzeja Dudy z wnioskiem o weto w sprawie ustawy.
Do apelu KKHP odniosła się w czwartek Katarzyna Zawada rzecznik Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego (MNiSW), które przygotowało ustawę. Poinformowała, że w toku konsultacji nad tzw. Konstytucją dla Nauki, w ramach obrad Narodowej Rady Rozwoju, odbyło się spotkanie kierownictwa resortu z prezydentem Andrzejem Dudą. – Prezydent zaznaczył, że reforma nauki i szkolnictwa wyższego jest konieczna, ale wskazał w projekcie ustawy kwestie, które należałoby uściślić. Te zagadnienia zostały doprecyzowane i w opinii MNiSW nic nie stoi na przeszkodzie, aby prezydent mógł podpisać Konstytucję dla Nauki. Takie jest oczekiwanie środowiska akademickiego, które przez dwa lata uczestniczyło w konsultacjach społecznych – oceniła Katarzyna Zawada.
Podczas czwartkowego briefingu dr hab. Tomasz Majewski z KKHP i Polskiego Towarzystwa Kulturoznawczego powiedział, że gdyby ustawa została zawetowana, byłby przynajmniej rok, by wydyskutować wszystkie kontrowersyjne punkty tej ustawy, co – jego zdaniem – nie miało jeszcze miejsca. A Temkin przypomniał, że zgodnie z zapowiedziami wicepremiera i ministra nauki Jarosława Gowina podczas dyskusji nad ustawą w Senacie – czeka nas nowelizacja ustawy. – To znaczy, że mamy do czynienia z chaosem prawnym, który zostanie jeszcze bardziej jesienią rozgrzebany – skomentował Temkin.
Majewski zwrócił uwagę: "Nie wiemy, w jakiej rzeczywistości będziemy funkcjonować od października, w nowym roku akademickim. (...) Dziś 26 lipca, nie wiemy, jakie będziemy mieć dyscypliny naukowe, nie wiemy, na jakich wydziałach będziemy prowadzić nasze zajęcia, nie wiemy również, jakie powstaną kolegia ds. dyscypliny i stopni na naszych uniwersytetach".
Dr hab. Maria Starnawska, prof. Uniwersytetu Przyrodniczo-Humanistycznego w Siedlcach z KKHP oceniła: "ta ustawa spowoduje upadek większości uczelni regionalnych, poza największymi ośrodkami miejskimi w Polsce". Według niej przez to zmarnowany będzie potencjał naukowy mniejszych ośrodków i pogorszą się warunki życia na prowincji.
Dr hab. Tomasz Majewski powiedział, że mimo iż ustawa jeszcze nie weszła w życie, to uczelnie do zapowiadanych reform już się przygotowują. A to sprawia, że następuje drenaż – przepływ ambitnych naukowców z ośrodków regionalnych do większych uczelni. – Duże uczelnie zgłaszają się do tych osób, proponują im kontrakty – powiedział. I dodał, że to dla mniejszych ośrodków zjawisko bardzo niekorzystne.
Według Marii Starnawskiej ustawa spowoduje też „obumieranie samorządności akademickiej”. Przypomniała, że ustawa zlikwiduje na uczelniach obligatoryjność istnienia ciał kolegialnych takich jak rady wydziałów. A władza rektorów zostanie bardzo wzmocniona.
Ustawa 2.0 uzależnia wiele możliwości uczelni (m.in. możliwości nadawania stopni naukowych) od kategorii naukowych, jakie szkoła wyższa uzyska we prowadzonych przez siebie dyscyplinach. Poza tym po reformach uprawnienia do prowadzenia studiów i nadawania stopni naukowych będą przypisane uczelniom, a nie ich jednostkom organizacyjnym. Planowany jest nowy podział dyscyplin – wzorowany na podziale proponowanym przez OECD. Według ustawy organem publicznej szkoły wyższej, oprócz rektora i senatu, będzie również nowe gremium – rada uczelni, wybierana przez społeczność danej uczelni. Rektor zyska, kosztem gremiów kolegialnych, np. rad wydziałów, większą możliwość kształtowania polityki uczelni.