Tegoroczne egzaminy maturalne z uwagi na pandemią koronawirusa zostały przesunięte z maja na czerwiec. W poniedziałek uczniowie zmierzyli się z językiem polskim, dzień później zdawali egzamin z matematyki. W mediach społecznościowych pojawiły się sugestie, że doszło do wycieku zadań. Podejrzenia wzbudziły częstsze wyszukiwanie fraz, które pokrywały się z treścią zadań. Jak donosiło Radio Zet, jeszcze przed godz. 8 internauci mieli wpisywać w wyszukiwarce hasło "osią symetrii paraboli". Okazało się, że pytanie dotyczące osi symetrii paraboli pojawiło się na egzaminie maturalnym.
Centralna Komisja Egzaminacyjna powiadomiła o sprawie rzekomego wycieku arkusza maturalnego policję. – Nie wiemy, czy jest to wyciek. Widzimy jedynie zdjęcia jakichś kartek. Nie jesteśmy w stanie stwierdzić, czy to nie żarty. Do wycieku mogło dojść np. w przypadku tzw. matur domowych. Do abiturienta przyjeżdża komisja, ten arkusz moim zdaniem mają spokojnie dwie godziny wcześniej. Co za problem go otworzyć? – powiedział w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” szef CKE dr Marcin Smolik.
Wyciek na maturze z polskiego
Jak poinformował analizujący zachowania internautów twitterowy profil „Emocje w sieci”, od godz. 7 do 9 rano nastąpił nagły wzrost wyszukiwań dot. „Wesela” i to prawie wyłącznie na Podlasiu. Następny nagły wzrost odnotowano w całym kraju ok. 11. Zapytania dotyczyły jednego regionu – Podlasia. Od godz. 7 rano wyszukiwano też dokładny temat maturalnego wypracowania. Bazując na doniesieniach internautów, Centralna Komisja Edukacyjna zawiadomiła policję, która ma sprawdzić, czy doszło do wycieku. Pytany o to, czy rozważana jest możliwość powtórzenia matury, gdyby wyciek arkuszy został potwierdzony, szef resortu edukacji, stwierdził, że nie będzie takiej potrzeby w całym kraju, ewentualnie w niektórych miejscach.
Czytaj też:
Matura 2020 w reżimie sanitarnym. Jak będą wyglądać egzaminy?